Poźniak: Cały czas czuliśmy, że dobrze to wygląda

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

GKS Bełchatów sprawił w sobotę niemałą niespodziankę, pokonując Legię na jej stadionie 1:0. Jedną z jaśniejszych postaci w zespole Kamila Kieresia był w tym spotkaniu Kamil Poźniak, który nieźle radził sobie grając przeciwko mistrzom Polski, a w końcówce ośmieszył Jakuba Rzeźniczaka.

Michał Nawrot: – Przeglądając piątkową prasę można dojść do wniosku, że w sobotę dokonaliście niemożliwego. Gratulację.

Kamil Poźniak: – Dziękuję. Nieczęsto zdarza się, że jakaś drużyna przyjeżdża na Łazienkowską i wywozi stąd trzy punkty. Warszawa to ciężki teren, Legia jest mistrzem Polski. Na pewno był to ciężki mecz i bardzo się cieszymy, że wygraliśmy. Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia, ale to się opłaciło. Trzeba jednak pamiętać, że było to pierwsze spotkanie i za chwilę zaczniemy myśleć o Koronie. Nie możemy zadowalać się tylko tym wynikiem.

– Ty jesteś człowiekiem, który skorzystał na nieszczęściu kolegi, ale trzeba przyznać, że cały zespół zagrał bardzo dobrze. Przede wszystkim wyglądaliście świetnie, jeżeli chodzi o trzymanie taktyki.

– Przede wszystkim graliśmy zespołowo. Każdy wiedział kiedy i w której strefie ma się znajdować. Dzięki tej konsekwencji zdobyliśmy trzy punkty. Tak jak mówię, nieczęsto zdarza się, że przyjeżdża się do Warszawy na Łazienkowską i wygrywa się mecz.

– Spodziewaliście się takiego wyjściowego ustawienia Legii z Wladimerem Dwaliszwilim? Gruzin o dawana nie był brany pod uwagę nawet w treningach. Widać, że Henning Berg koncentruje wszystkie siły na walkę o Ligę Mistrzów.

– Legia jest mistrzem Polski i ma tak szeroką i wyrównaną kadrę, że nieważne jacy zawodnicy by wybiegli, poziom gry byłby podobny. Nie raz jest trudniej z tą niby drugą jedenastką, bo każdy chce udowodnić trenerowi, że to on powinien znajdować się w pierwszym składzie. Trudno było przewidzieć skład Legii, ale trener cały czas nam powtarzał, że musimy patrzeć przede wszystkim na siebie i grać zespołowo. Wtedy byłaby szansa, żeby wygrać w Warszawie i tak też się stało.

– Jak sędzia doliczył te dwie minuty do regulaminowego czasu gry, to będąc na boisku wiedzieliście już, że nie oddacie tej wygranej?

– Czuliśmy cały czas, że dobrze to wygląda i naprawdę, mimo że Legia zepchnęła nas później do defensywy, to nie stworzyła żadnej groźnej sytuacji. Cały czas byliśmy skupieni i czujni.

– Abstrahując od wyniku meczu, to w końcu widać tę Ekstraklasę nie tylko na boisku, ale i w całej otoczce, która nie przypomina tej ze Stróży czy Niepołomic.

– Super, że awansowaliśmy już po roku. Tak jak mówisz, gra jest zupełnie inna na takim stadionie i przy takiej publiczności. Nie raz człowiek jest zmęczony, ale daje z siebie jeszcze więcej, bo wymaga tego cała otoczka. Chce się biegać i grać w piłkę.