Brunatne myśli

Piech odejdzie, ale wiosną może dać GKS-owi dużo więcej niż gole

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Czterema golami w zaledwie trzech meczach w barwach GKS Arkadiusz Piech wprawił w zachwyt nie tylko kibiców z Bełchatowa. To jednak żadna niespodzianka. O tym, że były piłkarz Ruchu i Zagłębia Lubin jest jednym z najlepszych napastników w ekstraklasie wiadomo od dawna. Problem w tym, że jego pozycja w hierarchii ligowych snajperów nie pozwoli mu zostać w Bełchatowie na dłużej

„GKS koniecznie musi wykupić Piecha” – piszą kibice w komentarzach. To oczywiste, że po długiej jesiennej rundzie bramkowej posuchy, każdemu marzy się piłkarz tego formatu w pierwszej linii zespołu Kamila Kieresia. Niestety, zatrzymanie Piecha pozostać musi w sferze naszych marzeń. Przeciwności jest zbyt wiele.

Po pierwsze Legia
Nie po to mistrz Polski za ciężkie pieniądze sprowadzał latem bramkostrzelnego zawodnika, żeby teraz, zwłaszcza gdy wyraźnie się odradza, pozbywać się go za drobne. Piech kosztował Legię aż 850 tysięcy złotych i niech nikt nie wierzy, że w Warszawie tak szybko odpuszczą sobie tego rozmiaru inwestycję. Tym bardziej, że w dłuższej perspektywie wcale nie musi być ona chybiona. Co więcej, kadra mistrza Polski latem pewnie znów się uszczupli. Nie ma już Miroslava Radovicia, u schyłku kariery jest Marek Saganowski, być może klub opuści Ondrej Duda. Ofensywa Wojskowych powrotu Piecha po prostu będzie potrzebować.

Po drugie ambicja piłkarza
Arkadiusz Piech na renomę zapracował sobie już w Ruchu Chorzów, gdzie był pierwszoplanową postacią. Jeszcze przed Euro 2012 Franciszek Smuda sprawdzał go w reprezentacji Polski, w efekcie czego napastnik znalazł się nawet na liście rezerwowej szerokiej kadry mistrzostw Europy. Wysokie loty pozwoliły Piechowi na zagraniczny transfer, ale jego półroczna przygoda w Sivassporze zakończyła się niepowodzeniem. Po powrocie do Polski zakotwiczył w Zagłębiu Lubin, dla którego zdobył 9 goli i zapracował na kolejny transfer. Tym razem był to duży krok do przodu, bo Piech trafił do zespołu mierzącego w Ligę Mistrzów. W Legii przebić się jednak nie zdołał. Wielu do dziś twierdzi, że klub z Łazienkowskiej to dla pochodzącego ze Świdnicy piłkarza za duży rozmiar kapelusza. Znając charakter Arka, będzie chciał Henningowi Begowi jeszcze coś udowodnić.

Po trzecie… pieniądze
Argument zawsze trudny do zbicia. GKS-u na Piecha najzwyczajniej nie stać. Nawet jeśli piłkarz niespodziewanie pokocha Bełchatów i zapomni o Warszawie, a Legia okaże się filantropem polskiej ligi i odda go za darmo, to i tak na przeszkodzie stanie wysokość zarobków. Wypożyczony do Bełchatowa snajper zarabia rocznie 600 tys. złotych, a lukratywny jak na polskie warunki kontrakt kończy się dopiero latem 2017 roku. Na szczęście umowa wypożyczenia gwarantuje podział zobowiązań między GKS i Legię. Warszawski klub wciąż przelewa na konto zawodnika znaczną część jego pensji, która niska nie jest. Nie oczekujmy od 30-letniego piłkarza, że zrezygnuje z przywilejów, na które ciężko pracował przez większość swojej kariery. Przykład Radovicia pokazuje brutalną prawdę. Pod koniec kariery piłkarz nie liczy już na trofea, liczy za to pieniądze na koncie. I trudno się temu dziwić.

Pogódźmy się z tym, że Arkadiusz Piech jest w Bełchatowie tymczasowo. Najważniejsze, że jego obecność w kadrze Kamila Kieresia pozwoli obu stronom z wypożyczenia jak najlepiej skorzystać. Dobra skuteczność piłkarza Legii może dać GKS-owi bardzo wiele i nie chodzi tylko o gole, które przełożą się na ligowe punkty. Dyspozycja Piecha będzie sygnałem dla innych piłkarzy, nawet z wysokiej ligowej półki, że w Bełchatowie klimat do odnalezienia formy jest idealny. Może latem za niewielkie pieniądze uda się dzięki temu skusić do gry na Sportowej kolejnych piłkarzy z nazwiskiem, ale nieco nadwątloną marką.