Serce ze Sportowej

Walka o Ekstraklasę = walka na boisku

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Maciej Wilusz kilka razy na mecze wychodził z podbitym okiem. Czy w sobotnie popołudnie poznaliśmy odpowiedź, dlaczego tak się działo?

W meczu GKS-u z Dolcanem po jednym ze stałych fragmentów gry dla gości, Arkadiusz Malarz miał tak wielkie pretensje do Macieja Wilusza, że kapitanowi Brunatnych puściły w końcu nerwy i popchnął/uderzył golkipera GKS. Dość powiedzieć, że obu panów musiał uspokajać sędzia. Dla mnie nie jest to sytuacja, która budziłaby niepokój. Raczej radość, że po ostatnich boiskowych wyczynach podopiecznych Kamila Kieresia, w końcu widać, że chłopakom zależy na wyniku, na dobrej grze, na awansie. Oczywiście nie chcę przesądzać, że tak nie było od samego początku sezonu, ale w sobotnie popołudnie w końcu było to widać na boisku.

Na osobny komentarz zasługuje gra Torfiorzy. Rozumiem taktykę, gdzie przyjmujemy Dolcan na własnej połowie i próbujemy groźnie kontrować. Nieźle to wychodziło piłkarzom GKS-u, nawet obrońca gości zarobił czerwoną kartkę na faulu na Michale Maku. Niestety, grający w osłabieniu piłkarze Roberta Podolińskego, zamiast przejść do głębokiej defensywy pod naporem Brunatnych, gnietli bełchatowian niemalże do ostatniego gwizdka arbitra! I to dla piłkarzy klubu z Bełchatowa jest powód do wstydu.

W końcowych minutach szansę na podwyższenie wyniku mieli jeszcze Michał Mak (pośliznął się w decydującej fazie akcji) oraz Andreja Prokić (zamiast strzelać chciał wbiec z piłką do bramki). Szkoda, że nie udało się wyżej pokonać groźnych rywali w walce do Ekstraklasy, ale po ostatnich wynikach GKS-u przy Sportowej każde zwycięstwo było na wagę złota.

Jeżeli w ostatnich pojedynkach jesieni GKS będzie wychodził na boisko z taką determinacją i nastawieniem, o wyniki jestem spokojny. Wtedy jedynymi, którzy będą mogli zrobić krzywdę drużynie, będą sami zawodnicy. Oczywiście tylko wtedy, jeżeli bramkarz z obrońcą dadzą sobie po mordach w szatni, albo na treningu.