Eks-GieKaeSiacy. Co u nich słychać? Cz. 3

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

W trzeciej części naszego cyklu, przyjrzymy się piłkarzom, którzy grali w GKS na przestrzeni lat 2002-2017. Jedni zapisali się w szczególny sposób w historii naszego klubu, inni zaliczyli krótkie epizody i zapewne wielu kibiców może ich już nie pamiętać. Podzwoniliśmy, popytaliśmy, prześledziliśmy internet i oto co udało nam się ustalić.

Adrian Basta – 28-latek trafił do Bełchatowa w trudnym momencie dla klubu. Jesień 2012r. przyniosła kibicom GKS masę upokorzeń, w tym pamiętne 0:5 z Polonią Warszawa przy S3. Basta był jednym z niewielu zawodników, do których w tamtym okresie nie można było mieć zastrzeżeń. Później lewy obrońca był jednym z najlepszych piłkarzy na tej pozycji w lidze. W sumie w barwach GKS-u w różnych rozgrywkach wystąpił 80 razy i strzelił 6 goli. Po spadku z Ekstraklasy w 2015r. odszedł do Łęcznej, ale z Górnikiem ligi nie zawojował, ponieważ pod koniec września zerwał więzadło krzyżowe, co wykluczyło go z gry prawie na 1,5 roku. W styczniu br. wrócił do korzeni i podpisał kontrakt z Sandecją Nowy Sącz, w której występuje do dzisiaj. Wiosną siedem gier w I lidze, jesienią pięć występów w Ekstraklasie i dwa w Pucharze Polski. W ostatniej kolejce zaliczył pełne 90 minut w meczu ze Śląskiem Wrocław.

Łukasz Garguła – zawodnik, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Był reżyserem gry GKS-u w latach największych sukcesów klubu. Rozegrał 182 mecze ligowe, strzelając 32 gole. Po siedmiu latach pobytu przy Sportowej 3, związał się z Wisłą Kraków, z którą zdobył mistrzostwo Polski w 2011 roku. Po  sześciu latach pobytu pod Wawelem odszedł do Miedzi Legnica, w której występuje do dzisiaj.  Były reprezentant Polski , pomimo 36 lat na karku wcale nie odcina kuponów, lecz stanowi mocny punkt Miedzianki. W obecnym sezonie zagrał we wszystkich dwunastu ligowych potyczkach i dwóch meczach Pucharu Polski, w których zdobył trzy bramki i zaliczył trzy asysty. W miniony weekend rozegrał godzinę w domowym meczu z GKS Tychy.


Łukasz Grzeszczyk – ofensywny pomocnik, który w Bełchatowie występował w rundzie wiosennej sezonu 2012/13, w brunatnych barwach zaliczył właściwie tylko epizod. 124 minuty spędzone na boisku, na które składają się cztery mecze spowodowały, że po heroicznym, aczkolwiek nieudanym boju o pozostanie GKS-u w szeregach Ekstraklasy, trener Kamil Kiereś utrzymał na I ligę trzon zespołu, lecz Grzeszczyka w teamie nie widział. Wówczas wychowanek Narewu Ostrołęka trafił do I-ligowej Sandecji Nowej Sącz, w której występował przez 1,5 roku. Od wiosny 2015 r. był etatowym piłkarzem GKS-u Tychy, z którym awansował w 2016 r. na zaplecze Ekstraklasy po wodzą… Kamila Kieresia. Czasownik „był” figuruje tu nieprzypadkowo, ponieważ Grzeszczyk w tym sezonie nie zagrał jeszcze ani minuty. Przez niemal cały poprzedni sezon grał z urazem pachwiny oraz przyczepów mięśni brzucha. Już zimą mógł poddać się zabiegowi, ale zdecydował, że dla dobra zespołu, pomoże GKS w (skutecznej) walce o utrzymanie w I lidze. Wiosną grał na własne ryzyko, głównie na środkach przeciwbólowych. Kapitan tyszan na początku sierpnia przeszedł zabieg operacyjny, ale termin jego powrotu na boisko wciąż jest nieznany.

Krzysztof Janus – piłkarz, który debiutował w Ekstraklasie w barwach GKS-u prawie 10 lat temu. Przez trzy lata, które spędził przy S3 rozegrał dla „Brunatnych” 44 mecze (z czego 36 w najwyższej klasie rozgrywkowej), zdobywając dwa gole. Odszedł do Cracovii przed rozpoczęciem rozgrywek 2010/11. Tam nie szło mu zbyt dobrze, więc po sezonie został wypożyczony do I-ligowego KS Polkowice, z którym nie zdołał utrzymać się na zapleczu Ekstraklasy. Następne trzy lata spędził w Płocku, gdzie jego dobre występy w Wiśle zaowocowały podpisaniem umowy z powracającym do Ekstraklasy Zagłębiem Lubin w sezonie 2015/16. Tam przez dwa lata był podstawowym piłkarzem „Miedziowych”, z którymi wystąpił m.in. w kwalifikacjach Ligi Europy. Obecne rozgrywki nie są już dla 31-letniego pomocnika tak udane. Jeden występ w Ekstraklasie na jedenaście możliwych jasno pokazują, że forma Janusa nie jest najwyższa. Ostatnie występy to gra w III-ligowych rezerwach, które w tabeli zajmują 13. miejsce i ustępują takim klubom, jak m.in.:  Pniówek Pawłowice Śląskie czy Lechia Dzierżoniów.

Hristijan Kirovski – prawdziwy obieżyświat, który w Bełchatowie znalazł się wiosną 2014 r., dokładając cegiełkę do powrotu „Brunatnych” do Ekstraklasy. Choć tak naprawdę po dwukrotnym reprezentancie Macedonii spodziewano się o wiele więcej. W jedenastu meczach zdobył zaledwie dwa gole, co pokazuje, że jedną bramkę strzelał średnio co… sześć godzin. Kirovskiemu w czerwcu 2014 r. skończył się kontrakt i nie został przedłużony. Wówczas rosły napastnik powrócił na półtora roku do ojczyzny, do klubu FK Shkëndija 79 (Tetovo), z którym oficjalnie zdobył puchar krajowy w sezonie 2015/16. Oficjalnie, bo od stycznia 2016 r. występował już w… Tajlandii. Prachuap FC – tak nazywał się jego szesnasty(!) klub w karierze, zamienił po roku na występujący w II lidze tajlandzkiej Chiangami FC, dla którego do tej pory rozegrał 19 spotkań, zdobywając 11 goli. W ostatniej kolejce klub 32-latka przegrał u siebie z Nong Bua Pitchaya (1:3) i zajmuje obecnie 11. miejsce w tabeli.

Filip Modelski – były reprezentant drużyn młodzieżowych U-16, U-17, U-18, U-19 trafił do Bełchatowa 1 sierpnia 2011 r. z rezerw angielskiego West Ham United. W GKS zaprezentował się na tyle dobrze, że po sezonie 2011/12 (20 występów w Ekstraklasie) Jagiellonia Białystok zapłaciła za niego około 500 tys. zł! W Białymstoku wypełnił 4-letni kontrakt, choć końcówka jego przygody z Jagą nie była zbyt udana, ponieważ Modelski na żądanie szefów klubu został przesunięty do rezerw. Potem próbował swoich sił w szkockim Hibernian FC, lecz w styczniu 2017 r. ponownie wrócił do Polski i został zawodnikiem I-ligowej Bytovii, w której zadebiutował dopiero… w lipcowym meczu Pucharu Polski z Błękitnymi Stargard. W lidze do tej pory zaliczył jedynie 45 minut, co poniekąd obrazuje obecną formę Filipa. Grywa za to w drużynie rezerw, występującej w grupie pomorskiej IV ligi. W pierwszy weekend października zaliczył 90 minut w rywalizacji z Gedanią Gdańsk.


fot. drutexbytovia.pl

Daniel Niźnik – wychowanek GKS-u, który przez dwa ostatnie sezony znajdował się w kadrze pierwszego zespołu. Oficjalnego debiutu się jednak nie doczekał i na początku sierpnia br. został wypożyczony do trzecioligowca, Finishparkietu Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie. Tam gra regularnie, notując jedenaście pełnych występów w jedenastu kolejkach III ligi. W sobotę wystąpił w wyjazdowym spotkaniu z Mazurem Ełk. Jego drużyna zajmuje obecnie 5. miejsce w tabeli.

Marko Šimić – drugi stranieri w naszym dzisiejszym zestawieniu. Podobnie jak Kirovski, Šimić kariery w Bełchatowie nie zrobił i po pięciu występach jesienią 2012 r., Chorwat dalej ruszył w świat. Po epizodzie w GKS grał jeszcze w Słowenii, Chorwacji, Włoszech, Wietnamie, by w czerwcu br. zakotwiczyć w Malezji w drużynie Melaka United. Tam na razie radzi sobie doskonale, bo w ośmiu ligowych meczach strzelił już dziewięć bramek. W ostatniej kolejce malezyjskiej I ligi zaliczył 90 minut, dołożył bramkę, a jego zespół pokonał FA Selangor (2:1).

Szymon Stanisławski – napastnik z imponującymi warunkami fizycznymi (190 cm wzrostu), który kompletnie rozczarował. W pierwszym zespole GKS-u wystąpił w dziewiętnastu meczach ligowych oraz dwóch Pucharu Polski (sezon 2015/16), lecz nie zdobył ani jednej bramki. Po spadku GKS z I ligi sympatyczny zawodnik zakończył swoją przygodę z „Brunatnymi”, rozwiązując umowę z klubem na zasadzie porozumienia stron. Od razu powrócił do Radomiaka, skąd przychodził rok wcześniej na S3. Tam występuje dość regularnie, choć w bieżącym sezonie najczęściej wchodzi z ławki rezerwowych. W sobotę zaliczył 26 minut w wyjazdowym meczu ze Zniczem Pruszków.

Kamil Wacławczyk – kolega klubowy Filipa Modelskiego, który choć w seniorskiej piłce jest już 14. sezon, reprezentuje dopiero trzeci klub. Wychowanek Górnika Polkowice przyszedł do Bełchatowa wiosną 2012 r. i spędził w GKS 3,5 roku. W tym czasie zaliczył 54 występy w Ekstraklasie, 20 w I lidze, 2 w Pucharze Polski, zdobywając łącznie 8 goli dla GKS-u. Po spadku z Ekstraklasy w 2015 r. wrócił na pół roku do macierzystego klubu, choć miał wówczas propozycje m.in. z Ruchu Chorzów. Zagrał w dziesięciu meczach zdobywając trzy gole w III lidze i wiosną 2016 r. przeniósł się do I-ligowej Bytovii, gdzie występuje do dzisiaj. Do tej pory dla czarno-biało-czerwonych rozegrał 42 mecze ligowe i strzelił 4 gole. W miniony weekend zagrał 90 minut w przegranym (0:1) spotkaniu z Odrą Opole, a jego drużyna jest rewelacją tegorocznej edycji Pucharu Polski i w ćwierćfinale „Wacek” wraz z kolegami będzie walczył o półfinał z Legią.


fot. pogonszczecin.pl

Szymon Zgarda – Poznaniak, który do Bełchatowa trafił z Łodzi w połowie lipca 2015 r. W barwach GKS-u rozegrał 15 spotkań w I lidze, 31 w II lidzie oraz 4 w Pucharze Polski, czterokrotnie pokonując bramkarzy rywali. Jednak tuż po skończonym sezonie 2016/17 znalazł się grupie zawodników, z którymi klub postanowił nie przedłużać kontraktów. Wtedy „Zgardi” pojechał na testy do I-ligowego Podbeskidzia i zaprezentował się na tyle dobrze, by podpisać dwuletnią umowę z Góralami. Niestety 23-latkowi nie dane było jeszcze zadebiutować w oficjalnym meczu I drużyny, choć za nami już 1/3 sezonu. Co prawda regularnie występuje w IV-ligowych rezerwach, a na początku października po objęciu Podbeskidzia przez trenera Adama Noconia – piłkarza GKS w latach 1997-2002 – rozegrał 45 minut w sobotnim sparingu z Ruchem Chorzów, ale z pewnością na dużo więcej liczył wiążąc się z bielskim klubem.