Powtórzyć „Francję” aby zwyciężyć. Zapowiedź meczu z Górnikiem Łęczna

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Cofnijmy się w czasie do końcówki sierpnia ubiegłego roku. Wówczas „Brunatni” zremisowali w Łęcznej (1:1), a ówczesny szkoleniowiec Górnika, Rafał Wójcik na konferencji prasowej powiedział, że „GKS gra jak Francja”. Od tego czasu minęło ponad pół roku, trenerem ekipy z Lubelszczyzny jest dziś Franciszek Smuda, a GKS Bełchatów swoją konsekwencją, organizacją gry i mobilną czwórką ofensywnych zawodników – bez klasycznej dziewiątki – wciąż zaskakuje rywali. W jutrzejszym meczu, zapowiadającym się najciekawiej spośród wszystkich gier 23. kolejki, drużyna Artura Derbina stanie przed szansą pokonania Górnika, który od momentu przyjścia do klubu trenera Smudy, jeszcze nie przegrał. Czy GKS znajdzie sposób na przerwanie tej serii? Między innymi o tym przeczytacie w naszej przedmeczowej zapowiedzi. Będzie też sporo o historii górniczych pojedynków. Zapraszamy.

OPIS RYWALA

GKS „Górnik” Łęczna powstał 20 września 1979 roku z inicjatywy pracowników Kombinatu Budownictwa Górniczego „Wschód”. Grupa byłych piłkarzy z różnych stron Polski (m. in. z Zagłębia Miedziowego, Dolnego i Górnego Śląska, Lubelszczyzny) postanowiła zorganizować drużynę piłki nożnej i zgłosić ją do piłkarskich rozgrywek ligowych. Pomimo swoich niespełna 40-tu lat istnienia, Górnik jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów na Lubelszczyźnie. Zaczął od B-klasy. Kolejne awanse: 1980 – A-klasa, 1981 – V liga, 1983 – IV liga, 1984 – III liga, 1988 – II liga. Po jednym sezonie drużyna spadła z II ligi, a wróciła do niej w 1996 r. W sezonie 2002/2003 zespół po raz pierwszy awansował do Ekstraklasy. Po czterech sezonach (w styczniu 2007 r.) klub zmienił strukturę organizacyjną na Spółkę Akcyjną i przyjął oficjalną nazwę Górnik Łęczna S.A. Ze zmianą struktury przyszła także zmiana historycznego herbu na logo. Po sezonie 2006/07 mimo utrzymania się w lidze, z powodu udziału w aferze korupcyjnej klub został zdegradowany do III ligi. Drużynę opuściło kilku zawodników, ale wielu zdecydowało się także na pozostanie w niej. Skład został uzupełniony kilkoma juniorami, a zespół pewnie wywalczył awans do II ligi, zostawiając daleko z tyłu m.in. Sandecję Nowy Sącz i Resovię. Po awansie do nowej I ligi (nastąpiła zmiana nazewnictwa klas rozgrywkowych), beniaminek z Łęcznej zajął wysokie 5 miejsce. Sezon 2010/11 był wyjątkowo przewrotny ponieważ najpierw klub postanowił wrócić do historycznego herbu, by po kilku miesiącach zmienić nazwę na GKS Bogdanka S.A. Kibice nie byli w stanie zaakceptować takiej nazwy ich klubu i w lipcu 2011 roku fani skupieni w Stowarzyszeniu Kibiców Górnika Łęczna, reaktywowali sekcję piłki nożnej pod szyldem GKS Górnik 1979 Łęczna i zgłosili klub do rozgrywek klasy B. Oba podmioty występowały równocześnie w dwóch różnych klasach rozgrywkowych. Po ponad dwóch latach przepychanek, klub powrócił do pierwotnej nazwy Górnik Łęczna S.A. 23 lipca 2013 roku. W sezonie 2013/14 nowym trenerem zespołu występującego w I lidze został Jurji Szatałow, który zajął ze swoją drużyną 2. miejsce na koniec rozgrywek (tuż za GKS Bełchatów) i wywalczył awans do Ekstraklasy. W elicie łęcznianie spędzili trzy lata, po czym na koniec sezonu 2016/17 zajęli przedostatnie miejsce w tabeli i wraz z Ruchem Chorzów spadli z Ekstraklasy. Tam ich historia potoczyła się podobnie do wydarzeń z rozgrywek 2015/16, gdzie GKS Bełchatów jako spadkowicz z Ekstraklasy, po dwóch sezonach wylądował w II lidze. Taki sam los spotkał w ubiegłych rozgrywkach kibiców Ruchu Chorzów i Górnika Łęczna. Dziś w ekipie z Lubelszczyzny mówi się o szybkim powrocie (przynajmniej) do I ligi i dotychczasowe działania władz Górnika, mogą to potwierdzać: ponowne zatrudnienie byłego selekcjonera Franciszka Smudy (od listopada 2018 r.), czy sprowadzenie do klubu kilku zawodników z ekstraklasową przeszłością, m.in. Jakuba Kowalskiego (ostatnio Ruch Chorzów), Tomasza Midzierskiego (GKS Katowice) czy Mateusza Cetnarskiego (ostatnio bez klubu). Ogólnie w przerwie zimowej do Górnika przyszło dziesięciu nowych piłkarzy, a pożegnano trzynastu. Mecze kontrolne łęcznian to był istny poligon doświadczalny, w trakcie którego padło kilka hokejowych wyników, m.in.: Górnik – Stal Kraśnik (6:3), Górnik – Avia Świdnik (3:3), Górnik – Motor Lublin (4:1), Górnik – Energia Kozienice (10:0). W tym ostatnim sparingu dublet zaliczyli Dawid Dzięgielewski i Robert Pisarczuk, którzy jeszcze nie tak dawno występowali przy S3. W inaugurującym rundę wiosenną meczu z Resovią, „Pisar” (wespół z bramkarzem gości) dał podopiecznym Smudy zwycięstwo (1:0), dzięki któremu górnicy utrzymali status quo w ligowej tabeli – 5. miejsce. Są więc tuż za „Brunatnymi” z dorobkiem 37 punktów. Jutrzejsze spotkanie może więc zdecydować o tym, który z górniczych zespołów odskoczy rywalowi w walce o awans.

HISTORIA POJEDYNKÓW

Do pierwszego starcia obu górniczych klubów doszło ponad 30 lat temu w II lidze (wówczas zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej, czyli I lidze). 7 sierpnia 1988 r. na stadionie przy ul. Sportowej 3, bełchatowianie zwyciężyli (1:0) po golu z 64. minuty Wiesława Berenta, który na boisku zameldował się w miejsce Leszka Fajka niespełna kwadrans wcześniej. W zespole GKS-u występowali wówczas m.in. Zbigniew Karbownik, Wiesław Mak i Andrzej Woźniak (obecny trener bramkarzy w reprezentacji Polski), a trenerem był Jan Stępczak. GKS rozegrał przeciętne zawody, ale 3500 widownia zgromadzona na stadionie, nagrodziła ich zwycięstwo brawami. W rundzie wiosennej również górą byli górnicy z Bełchatowa, wywożąc z Lubelszczyzny dwa punkty po skromnej wygranej (1:0) – w tamtych czasach zwycięstwa były nagradzane dwoma, a nie jak to jest dzisiaj trzema punktami. Złotą bramkę strzelił Zbigniew Gajewski. Sezon 1988/89 „Brunatni” zakończyli na 9. miejscu, zaś Górnik Łęczna zajmując przedostatnią lokatę w tabeli, spadł do III ligi. Spędził w niej następne siedem lat, a że w międzyczasie GKS Bełchatów awansował do Ekstraklasy, na kolejny pojedynek obu zespołów, kibice musieli trochę poczekać.

Los ponownie skrzyżował drogi obu ekip w sezonie 1997/98. 18 października 1997 r. w 12. kolejce II ligi (dzisiejszej I ligi) do Bełchatowa ponownie zawitał zespół z Lubelszczyzny. GKS był wtedy liderem rozgrywek i zdecydowanym faworytem tego spotkania. Goście skutecznie się jednak bronili i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Gospodarze zmarnowali kilka dogodnych sytuacji, m.in. Dariusz Patalan, który już na początku spotkania przegrał rywalizację „jeden na jeden” z bramkarzem Górnika Jakubem Wierzchowskim. Swoje okazje mieli również Grzegorz Cheda i Marek Nowicki, ale nie znaleźli sposobu na dobrze dysponowanego wówczas byłego bramkarza młodzieżowej reprezentacji Polski. W rewanżu „Brunatni” nie pozostawili jednak złudzeń, kto w tamtym okresie dysponował lepszym zespołem. 16 maja 1998 r. rozbili łęcznian na ich terenie aż (3:0), a wszystkie bramki padły w przeciągu pół godziny. Trafiali: Jacek Krzynówek, Marek Jakóbczak, a ich gole przedzielił „swojak” bramkarza miejscowych Artura Dadasiewicza, który jeszcze przed przerwą (po trzeciej bramce dla GKS-u) został zmieniony przez trenera łęcznian Władysława Łacha – w przeszłości byłego szkoleniowca Bełchatowa. Na finiszu sezonu 1997/98 „Brunatni” wyprzedzili w tabeli zespół Hutnika Kraków i właśnie Górnika Łęczna, zapewniając sobie awans do Ekstraklasy. Nie nabyli się w niej jednak zbyt długo, bo już po roku z powrotem wylądowali w II lidze. Później górnicza rywalizacja obu zespołów odbywała się nieprzerwanie aż do 2007 roku.

W sezonie 1999/00 doszło do piątego pojedynku. 11 września 1999 r. GKS odniósł przed własną publicznością zasłużone zwycięstwo z Górnikiem (2:0), który w tamtym okresie również aspirował do gry w Ekstraklasie. Gole Marcina Kaczmarka z karnego i Dariusza Patalana po zagraniu z głębi pola od Krzysztofa Kukulskiego, pozwoliły zespołowi GKS-u wygrać i awansować na 1. miejsce w tabeli II ligi, które górnicy dzielili wówczas ze Śląskiem Wrocław. Tamten sezon był przejściowy i jednocześnie bardzo długi, ponieważ reformowana II liga liczyła aż 24. zespoły! Do rozegrania było zatem 46 spotkań, a chętnych do awansu było kilku: GKS Katowice, Śląsk Wrocław, Włókniarz Kietrz, Górnik Łęczna i oczywiście „Brunatni”. W 35. kolejce doszło więc do meczu „na szczycie”. 29 kwietnia 2000 r. w obecności ponad 5000 widzów bełchatowianie mierzyli się z w Łęcznej z Górnikiem. Obie drużyny grały zachowawczo z zabezpieczeniem tyłów. Taka taktyka zdawała egzamin do 69. minuty, kiedy to po dalekim wyrzucie piłki z autu, Piotr Cetnarowicz stojąc tyłem do bramki, głową skierował futbolówkę obok zaskoczonego Aleksandra Ptaka. Szał radości na trybunach. „Brunatni” rzucili się do odrabiania strat, ale pomimo kilku okazji m.in. Grzegorza Rasiaka i Mariusa Skinderisa nie byli w stanie odwrócić losów meczu. 1:0 dla Górnika, który pomimo zwycięstwa – podobnie zresztą jak nasz GKS – ostatecznie do Ekstraklasy nie awansował, choć zdobył w sumie 97 punktów (GKS 95 punktów)! Poniżej zdjęcie kadry „Brunatnych” z tamtych rozgrywek. Trenerem zespołu był wtedy Krzysztof Wolak, a na dziewięć kolejek przed końcem szkoleniowcem biało-zielono-czarnych, występujących przez większość sezonu w… żółtych strojach, został Jan Złomańczuk.

W kolejnym sezonie 2000/01 obie górnicze jedenastki stanęły naprzeciw siebie 4 października 2000 r. i tym razem z Łęcznej z kompletem punktów wyjeżdżał GKS Bełchatów. Gole Grzegorza WilczokaMarka Nowickiego, dały podopiecznym Jana Złomańczuka dość nieoczekiwane, choć zasłużone zwycięstwo. W rewanżu 5 maja 2001 r. przy S3 bełchatowianie rozbili gości (3:0), choć tamten okres w historii górniczego klubu jest raczej szarym wspomnieniem. GKS po raz drugi z rzędu nie był w stanie wywalczyć awansu do Ekstraklasy, na trybunach garstka kibiców (mecz z Łęczną obserwowało zaledwie 150 osób!), a na ławce trenerski obieżyświat Adam Mażysz, który miał być „gaśniczym” w klubie, a po ostatnim meczu sezonu z KS Myszków, musiał – podobnie jak jego piłkarze – ratować się ucieczką do szatni, po wtargnięciu na murawę kibiców GKS-u, którzy chcieli „podziękować” swojej drużynie za cały sezon 😉 W kolejnych rozgrywkach 2001/02, GKS już pod wodzą nowego szkoleniowca Józefa Dankowskiego pojechał do Łęcznej 18 sierpnia 2001 r. i po emocjonującym pojedynku, zremisował z Górnikiem (2:2). „Brunatni” dwukrotnie przegrywali i dwa razy potrafili wyrównać. Najpierw Krzysztof Kukulski, a później Marek Nowicki.

Ponad pół roku później „Brunatni”, których prowadził już Krzysztof Tochel pokonali na swoim terenie łęcznian (3:1), a znakomite zawody rozegrał Krzysztof Kukulski (autor dwóch goli). Jednego dołożył Dariusz Pawlusiński. Warto wspomnieć, że wówczas w barwach GKS-u wystąpił m.in.: Łukasz Sapela, który dopiero wchodził do seniorskiej drużyny. W następnym sezonie 2002/03, kiedy szkoleniowcem GKS-u był już Jacek Zieliński I, obie ekipy spotkały się ze sobą już w 2. kolejce. 10 sierpnia 2002 r. na stadionie w Łęcznej padł remis (1:1), a zapewnił go nam gol Ukrainca Anatolija Ławryszyna, który przed sezonem dołączył do drużyny z Tłoków Gorzyce. Wiosną 2003 r. rezultat był identyczny, choć tym razem gola dla GKS-u strzelił najskuteczniejszy w zespole Tomasz Moskal. Co ciekawe, w tamtym spotkaniu na ławce trenerskiej znów widzieliśmy innego szkoleniowca! W szóstym kolejnym meczu z Górnikiem Łęczna, bełchatowian prowadził… szósty kolejny trener – tym razem trafiło na Mariusza Kurasa, który jednak pozostał na tym stanowisku znacznie dłużej od poprzedników. Poniżej kilka skanów z „Przeglądu Sportowego”, dokumentujących domowe rezultaty bełchatowian w meczach z Górnikiem w latach 1997-2002.

W sezonie 2002/03 bezpośredni awans do Ekstraklasy uzyskał Górnik Polkowice, zaś drużyny Świtu Nowy Dwór Maz. i właśnie Górnika Łęczna musiały grać baraż o awans i obie swą szansę wykorzystały. GKS pozostał zaś w szeregach II-ligowców, więc do kolejnego starcia z łęcznianami doszło dopiero 1,5 roku później, kiedy to „Brunatni” po sześciu latach bezowocnych starań, awansowali wreszcie do elity. Początek sezonu 2005/06 mieli jednak słaby, ponieważ w trzech pierwszych kolejkach zdobyli zaledwie punkt. W czwartej serii spotkań jechali do Łęcznej, by zmierzyć się z Górnikiem. Spotkanie miało bardzo dramatyczny przebieg, a obie drużyny kończyły je w osłabieniu. W drużynie GKS-u po dwóch żółtych kartkach boisko musiał opuścić Serb Goran Janković, który na boisku przebywał zaledwie… pięć minut. Natomiast w zespole gospodarzy Mariusz Pawelec (również za dwie żółte kartki) oraz bramkarz Andrzej Bledzewski, który w 90. minucie bezpardonowo zaatakował naszego zawodnika Rafała Berlińskiego. To był piłkarski kryminał! Ostatecznie „Brunatni” zwyciężyli (2:0), po golach Edwarda Cecota i Janusza Dziedzica z rzutu karnego, który pokonał zmuszonego stanąć w bramce defensora łęcznian Jarosława Popielę i w obozie GKS-u odetchnięto z ulgą. W tamtym okresie oba zespoły walczyły o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, dlatego ich kolejny mecz (22 marca 2006 r.) miał duże znaczenie dla układu dolnej części ligowej tabeli. Na zmrożonym wtedy boisku przy S3 nikt nie odstawiał nogi i pomimo prowadzenia „Brunatnych” po golu Radosława Matusiaka, po godzinie gry wyrównał Jakub Grzegorzewski i mecz zakończył się remisem (1:1). W drużynie Górnika wystąpił jednak nieuprawniony zawodnik (Łukasz Masłowski) – Ekstraklasa S.A. przyznała więc walkowera na korzyść GKS-u, jednak później Komisja Odwoławcza PZPN przywróciła wynik z boiska. W ostatecznym rozrachunku nie miało to jednak dużego znaczenia, ponieważ obie ekipy dość spokojnie zachowały ligowy byt. Poniżej kilka kadrów z tego spotkania:

Historyczny – jak się później okazało dla GKS-u Bełchatów – sezon 2006/07 górnicy zaczynali od wyjazdu (a jakże!) do Łęcznej. Podopieczni trenera Oresta Lenczyka, choć przegrywali po osiemnastu minutach 0:1, za sprawą strzałów Tomasza Jarzębowskiego, Grzegorza Fonfary i Radosława Matusiaka zwyciężyli ostatecznie (3:1), udowadniając, że z GKS Bełchatów będzie musiał się liczyć każdy polski zespół. Co więcej, strzelec drugiego gola – Grzegorz Fonfara – zagrał w tym meczu na własne życzenie, ponieważ kilka dni wcześniej zmarł jego ojciec i trener Lenczyk zwolnił go z tego obowiązku. 23-letni wówczas obrońca zdecydował się jednak wystąpić, a po tej fenomenalnej bramce, w geście triumfu uniósł palec ku niebu, dedykując bramkę swojemu tacie. Później przez cały sezon miał na lewym rękawku swojej koszulki, czarny pas na znak żałoby.

Rewanżowe spotkanie rozegrane 2 marca 2007 r. zakończyło się prawdziwą degrengoladą drużyny z Łęcznej. Bełchatowianie po niespełna godzinie gry prowadzili 3:0 (Rafał Boguski i Tomasz Jarzębowski x2), a po czerwonej kartce dla bramkarza gości Piotra Leciejewskiego, rzutu karnego nie wykorzystał Łukasz Garguła, którego strzał obronił bohater z EURO 2012 Przemysław Tytoń, który wszedł na boisko w miejsce innego byłego reprezentanta Polski Tomasza Zahorskiego. Lider Ekstraklasy parł do przodu dalej i wtedy swoje show zaprezentował, debiutujący wówczas w barwach „Brunatnych” Carlo Costly Molina, który dwoma golami przywitał się z bełchatowską publicznością. Ostatecznie mecz zakończył się efektownym zwycięstwem GKS-u (6:0), a (przed)ostatnią bramkę strzelił Dariusz Pietrasiak. Była to najwyższa wygrana bełchatowian w historii ich występów w Ekstraklasie! Cztery lata później GKS w podobnych rozmiarach zdemolował jeszcze zespół Podbeskidzia Bielsko-Biała, ale to już opowieść na inną okazję. Przypomnijmy sobie ten wygrany pojedynek:

Po sezonie Górnik Łęczna, pomimo zajęcia 13. miejsca w tabeli, za udział w korupcji został karnie zdegradowany do III ligi , zaś GKS występował w Ekstraklasie do 2013 roku. Po sześciu latach przerwy, górnicze kluby znów wylądowały w jednej lidze – na zapleczu Ekstraklasy. Bełchatowianie, jako spadkowicz od początku zapowiadali walkę o szybki powrót, zaś odbudowujący swoją pozycję w ligowej hierarchii Górnik, również miał ochotę na awans. Po 2387 dniach od ostatniego starcia, oba zespoły spotkały się 14 września 2013 r. w Bełchatowie. Mecz zakończył się remisem (1:1) po golach Kamila Wacławczyka dla GKS-u i Łukasza Zwolińskiego dla ekipy z Lubelszczyzny. „Do przerwy Bełchatów nas zmiótł. Na szczęście udało nam się zremisować i z ciężkiego terenu wywozimy cenny punkt” – powiedział po meczu pomocnik Górnika Grzegorz Bonin. Spotkanie było transmitowane w telewizji Orange Sport, z którego skrót możecie obejrzeć poniżej:

Do drugiego meczu – tym razem w rundzie wiosennej – GKS przystępował ze stratą trzech punktów do liderującego wówczas Górnika. Spotkanie to było niezwykle istotne dla układu tabeli, dlatego podopieczni Kamila Kieresia od początku spotkania wyszli na plac bardzo skoncentrowani. Sprawa wyniku rozstrzygnęła się w przeciągu czterech minut. Najpierw w przedłużonym czasie gry pierwszej połowy bramkę zdobył Łotysz Daniils Turkovs. Gospodarze ledwie zdążyli wyjść na drugą połowę, a przegrywali już 0:2. W 48. minucie Turkovs do gola dołożył asystę, a Michał Mak jedynie dopełnił formalności. Dla Górnika porażka z GKS to był prawdziwy cios, ponieważ po tej porażce łęcznianie opuścili fotel lidera I ligi po raz pierwszy od pięciu miesięcy.

W kolejnych rozgrywkach 2014/15 obie ekipy zameldowały się w Ekstraklasie. Z początku rola beniaminka bardziej służyła „biało-zielono-czarnym”, którzy w pewnym momencie byli nawet liderem tabeli! Już w 3. kolejce oba zespoły spotkały się na boisku. 4 sierpnia 2014 r. po zaciekłej, wyrównanej i momentami bardzo nerwowej walce, górnicze jedenastki podzieliły się punktami (1:1). Bramkę dla GKS-u zdobył po dokładnym zagraniu swojego brata, Michał Mak. Do meczu numer 20 doszło jeszcze w tym samym roku. 6 grudnia na GIEKSA Arenie kibice zobaczyli dwie efektowne bramki. Najpierw Fedor Černych precyzyjnym uderzeniem z 25. metrów „zdjął pajęczynę” z bramki Arkadiusza Malarza, a dziewięć minut później do wyrównania doprowadził technicznym lobem sprzed pola karnego Adrian Basta, który w ten sposób wykorzystał błąd bramkarza gości. Kolejny remis (1:1) dawał „Brunatnym” 7. miejsce w tabeli, zaś Górnik był 11. Obie ekipy miały jednak na tyle punktów, by ze spokojem myśleć o przyszłości. Niestety kolejny, mecz tych dwóch drużyn, rozgrywany był w sytuacji, kiedy bełchatowianie, nie mając już szans na uratowanie Ekstraklasy, jechali jako „czerwona latarnia” do broniącej się przed spadkiem Łęcznej. Niespełna sześć miesięcy różnicy, a tyle zmian… 5 czerwca 2015 r. na pożegnanie z elitą, GKS Bełchatów przegrał z Górnikiem (0:1) i była to dopiero druga porażka w całej historii starć z zespołem z Lubelszczyzny. Z drużyny „Brunatnych” tamto spotkanie pamiętają jedynie Paweł Lenarcik (był wtedy rezerwowym), Mateusz Szymorek, Patryk Rachwał i Bartłomiej Bartosiak. W Górniku z kolei do dziś gra tylko Paweł Sasin.

Po raz ostatni, lecz po raz pierwszy na trzecim poziomie rozgrywkowym, GKS z Górnikiem spotkał się 22 sierpnia 2018 r. w Łęcznej. Jak już we wstępnie było napisane, mecz zakończył się remisem (1:1) po golach Émile Thiakane i Patryka Szysza, który dziś gra w Zagłębiu Lubin. Sumując wszystkie wyniki, historia spotkań przemawia na korzyść GKS-u, który zwyciężył jedenaście razy, dziewięć spotkań zakończyło się remisem, a tylko dwa wygraną Górnika. Oby to był dobry prognostyk przed jutrzejszym meczem.

SYTUACJA W GKS

Bez kontuzji, bez osłabień i ze wzmocnieniami, czyli powracającym po kartkowej absencji Damianem Michalskim oraz zakontraktowanym we wtorek Arturem Golańskim, GKS przystąpi do sobotniej potyczki. Jak mówił po meczu z Ruchem Paweł Lenarcik: „Wygrana dodała pewności siebie”, co w starciu z depczącą nam po piętach ekipą z Lubelszczyzny może mieć duże znaczenie. „Na pewno są detale do poprawy, które wychwytujemy po ostatnim meczu, jest drobny temat do korekty, ale poza tym, jeśli chodzi o całokształt, to możemy być zadowoleni”, powiedział z kolei trener Artur Derbin po analizie wiosennej inauguracji. Giekaesiacy mają za sobą cztery jednostki treningowe i jeszcze dziś w porze meczowej na boisku nr 2 odbędą rozruch. W treningach nie bierze już udziału Michał Przybyła, któremu sztab szkoleniowy podziękował za współpracę. Były napastnik m.in. Korony Kielce i Warty Poznań w GKS nie zagra.

CIEKAWOSTKI

Drużyny prowadzone przez obecnego szkoleniowca Górnika Franciszka Smudę, dziewiętnastokrotnie rywalizowały z GKS Bełchatów. Bilans byłego selekcjonera reprezentacji w potyczkach z „Brunatnymi” wypada na korzyść „Franza”: dziesięć zwycięstw, cztery remisy i pięć porażek. Miało to miejsce na przestrzeni lat 1995-2015, kiedy 70-letni dziś trener prowadził kolejno Widzew, Wisłę Kraków, Zagłębie Lubin i Lecha Poznań. Sobotnie spotkanie będzie więc dwudziestym meczem przeciwko GKS.

Dla Pawła Lenarcika mecz z Górnikiem będzie 85. występem w oficjalnym meczu GKS-u, z kolei Bartłomiej Bartosiak rozegra jutro 90. spotkanie w rozgrywkach II ligi (76 w barwach GKS-u, 13 w barwach Stali St. Wola).

W kadrze Górnika mamy obecnie czterech piłkarzy, którzy w przeszłości występowali przy Sportowej 3. Robert Pisarczuk w sezonie 2016/17 w barwach GKS-u wystąpił w 32 meczach i zaliczył jedno trafienie. Do Łęcznej trafił prosto z Bełchatowa i z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem Górnika. Niestety nie będzie mu dane przypomnieć się jutro bełchatowskiej publiczności, ponieważ w ostatnim meczu z Resovią 25-latek został ukarany czerwoną kartką i przy S3 nie wystąpi. Drugim eks-giekaesiakiem jest dobry przyjaciel „Pisara” – Dawid Dzięgielewski, który podobnie jak Pisarczuk, został przez trenera Mariusza Pawlaka skreślony po sezonie 2016/17. Popularny „Dzięgiel” rozegrał dla GKS-u 26 spotkań, w których strzelił trzy bramki. Z Bełchatowa przeniósł się do Motoru Lublin, któremu miał pomóc w awansie do II ligi. Do zrealizowania celu zabrakło jednak sześciu punktów. Dawid przeniósł się po sezonie do sąsiadującej z Lublinem Łęcznej i podpisał kontrakt z Górnikiem. Do tej pory wystąpił w lidze w dwudziestu meczach, w których strzelił dwie bramki. Debiut w Górniku ma za sobą trzeci z byłych giekaesiaków – bramkarz Damian Podleśny, który w Bełchatowie był przez dwa lata (dwa mecze w I lidze). Niestety (dla niego) ostatnie spotkanie rozegrał pod koniec września i od tego czasu jest tylko rezerwowym. Ostatnim eks-bełchatowianinem jest zakontraktowany 1 marca Mateusz Cetnarski (na zdjęciu). Tego piłkarza nikomu przedstawiać nie trzeba. Mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław (2012), dwukrotny reprezentant Polski, odkrycie trenera Oresta Lenczyka, w GKS rozpoczynał grę w seniorach. W sumie uzbierał 236 występów w Ekstraklasie (GKS, Śląsk, Widzew, Cracovia, Sandecja), strzelając 35 goli. W barwach GKS-u zaliczył 83 mecze, w których zdobył osiem bramek. Od sierpnia pozostawał bez klubu, trenując m.in. z występującym w krakowskiej lidze okręgowej KS-em Borek (Kraków). 30-latek jeszcze na początku lutego rozpoczął treningi z mistrzem Litwy – Sūduvą Marijampolė. Strony nie doszły jednak do porozumienia w kwestiach finansowych i summa summarum „Cetnar” wylądował w Łęcznej, a w minioną niedzielę… zadebiutował w II lidze. W przeszłości barwy zarówno GKS-u, jak i Górnika reprezentowali m.in. Maciej Szmatiuk, Miroslav Božok i Łukasz Madej.

Dzień 9 marca, w którym rozegrane zostanie jutrzejsze spotkanie 23. kolejki II ligi, nie jest udany w historii GKS-u Bełchatów. Tego dnia w 2002 roku „Brunatni” przegrali z Włókniarzem Kietrz (0:2) w ramach rozgrywek II ligi, a w 2008 r. w meczu Ekstraklasy ulegli na wyjeździe Wiśle Kraków (0:2). Pięć lat później górnicy nie potrafili pokonać na własnym terenie łódzkiego Widzewa (0:0). Mamy więc nadzieję, że w dniu założenia Interu Mediolan (1908) i urodzin Juana Sebastiána Veróna (1975), byłego piłkarza m.in. Man. Utd. i Lazio Rzym, GKS zdobędzie wreszcie bramkę i zwycięży po raz pierwszy w swojej historii.

Stadion w Łęcznej będzie miejscem treningowym dla reprezentacji grających na Arenie Lublin podczas Mistrzostw Świata FIFA U-20 Polska 2019: Kolumbii, Tahiti, Senegalu, Hondurasu, Nowej Zelandii i Norwegii. Treningi na obiekcie Górnika będą się odbywały systemem rotacyjnym.

PODSUMOWANIE

Czy GKS ma się czego obawiać? Czy Górnik jest w stanie zagrać dobre spotkanie, biorąc pod uwagę, że w ostatnim meczu z Resovią zielono-czarni, pomimo zwycięstwa, wypadli dość blado? Siłą „Brunatnych” z pewnością jest szczelna defensywa, której górnicy z Łęcznej mogą nam zazdrościć, wszak sami stracili o 20 goli więcej! Mimo to w sobotę zapowiada się ekscytująca rywalizacja drużyn, które od początku sezonu są w czubie tabeli. Zachęcamy więc do przyjścia na stadion i pomocy (poprzez głośny doping) w utrzymaniu z drużyną twierdzy Bełchatów. Pierwszy gwizdek sędziego, Pana Jacka Lisa z Rudy Śląskiej, wybrzmi o godz. 17:00.