Historyczny remis wynikiem poniżej oczekiwań. Oceny za mecz z Rozwojem

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Z każdego punktu należy się cieszyć. Taką maksymą raczą nas najwięksi eksperci piłkarskiego świata. Jednak w meczu z drużyną ze strefy spadkowej, remis dla GKS-u Bełchatów jest rzeczą kłopotliwą. Po porażce z kontrkandydatem do awansu z Grudziądza oraz remisami z zajmującymi miejsca w strefie spadkowej Olimpią Elbląg i teraz Rozwojem Katowice, I liga się jakby oddaliła. GKS po raz kolejny zagrał przeciętne zawody, a gdy na boisku zabrakło najlepszego strzelca, Patryka Mularczyka, w szeregach „Brunatnych” nikt nie był w stanie pokonać bramkarza rywali. Tym samym pierwszy remis w historii pojedynków GKS-u z Rozwojem stał się faktem. Zapraszamy do oceny występu zawodników Artura Derbina.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Paweł Lenarcik6 – jeżeli w ubiegły weekend zasłużył na nominację do „jedenastki” kolejki, to tym bardziej powinien się w niej znaleźć po dwudziestej szóstej rundzie spotkań. Pewny w bramce i na przedpolu, wielokrotnie ratował GKS przed stratą bramki. Świetnie zachował się w 38. minucie, kiedy dwukrotnie był zmuszony interweniować po strzałach gospodarzy. Tuż przed przerwą nie dał się też zaskoczyć Kurowskiemu strzałem z dystansu. W drugiej połowie świetnie obronił strzał Musiolika. W 61. minucie wybiegł z pola karnego i oddalił zagrożenie od własnej bramki wybiciem piłki na aut. Czternaste czyste konto w sezonie, świetna dyspozycja i pewność w bramce – te atrybuty towarzyszą Pawłowi od początku sezonu i miejmy nadzieję, że pozostanę z nim aż do ostatniego gwizdka tej kampanii.

Marcin Sierczyński 5 – jak zawsze nieoszczędzany przez rywali. W pierwszej połowie bywał spóźniony w defensywie, przez co graczom Rozwoju udawało się zacentrować w „szesnastkę” GKS-u. Grał jednak na tak wysokich obrotach, że sekundowe spóźnienia można mu wybaczyć. Poza kilkoma błędami, rozegrał poprawny mecz zarówno w defensywie jak i ofensywie. Już w 3. minucie celnie zacentrował na głowę Zdybowicza, a w kolejnych minutach raz po raz ponawiał próby dośrodkowań w pole karne Golika. Szkoda, że żadne z jego dośrodkowań nie zakończyło się bramką. W końcówce mniej widoczny w ataku, ale nadal aktywny pod własną bramką.

Damian Michalski4 – po raz pierwszy tej wiosny wybiegł w podstawowym składzie. Młody defensor zastąpił doświadczonego Magierę i spisał się dość przeciętnie. „Micha” przyzwyczaił nas, iż dyryguje obroną na równi z Grolikem. Tym razem pozostawał jednak w cieniu starszego kolegi. W 9. minucie nie upilnował Konrada Andrzejczaka, który mógł otworzyć wynik spotkania. Jego zagrania do przodu również rzadko stwarzały zagrożenie dla Rozwoju. Ponadto bardzo często wycofywał piłkę do Lenarcika, jakby nie mając pomysłu na grę. Widać było, że brakuje mu regularności w meczach o punkty, choć zdarzały mu się także udane interwencje. Od gracza, który 1 lipca rozpocznie przygodę w Ekstraklasie (o ile Wisła Płock się w niej utrzyma), musimy wymagać o wiele więcej.

Marcin Grolik6 – jemu także zdarzało się wycofywać piłkę aż do Lenarcika. Mimo to, „Grolo” zagrał bardzo odpowiedzialnie i stanowił trzon bełchatowskiej defensywy w Katowicach. Pokazał to chociażby w 6. minucie, gdy zamiast wybijać piłkę z pola karnego, mądrze ją zasłonił i pozwolił wyjść na aut bramkowy. Przy strzale Musiolika na początku drugiej połowy zachował się zbyt statycznie, lecz ewentualna próba zablokowania uderzenia mogła się zakończyć pechowym rykoszetem. W 78. minucie przerwał akcję Rozwoju i wybiciem do przodu odnalazł Bartosiaka, który jednak nie sprostał dwójce rywali. W doliczonym czasie gry dośrodkował w pole karne, po czym Golański miał na nodze piłkę meczową. Sam też spróbował pokonać bramkarza po dośrodkowaniu z rzutu rożnego – niestety nieskutecznie. Mimo to, był jednym z najlepszych graczy „Brunatnych” na boisku.

Mikołaj Grzelak5 – nie grał na swojej nominalnej pozycji, czego zupełnie nie było widać. Mikołaj biega od jednej linii końcowej do drugiej i nie widać po nim zmęczenia. Znakomicie układa się jego współpraca z Thiakane, ale tym razem ich dwójkowe akcje nie napsuły zbyt wiele krwi obrońcom Rozwoju. W 17. minucie nieudanie interweniował pod swoim polem karnym, ale Grolik oddalił zagrożenie. Na początku drugiej połowy dobrze wypychał rywala z pola karnego Lenarcika, będąc przy tym faulowanym. W 79. minucie zapoczątkował centrą sytuację bramkową dla GKS-u, ale Bartosiakowi nie udało się dojść do piłki. Po raz kolejny zostawił serce na boisku, ale po raz kolejny za dobrą postawą, nie poszły liczby.

Marcin Ryszka 5 – już na początku meczu pokazał, że nie zamierza odpuszczać żadnej piłki. Ambitnie ruszył do przodu, ale jednocześnie zbyt indywidualnie i po rajdzie stracił piłkę. Szukał gry, a także kolegów z drużyny: skutecznie przerzucał grę ze środka boiska na skrzydła do szerzej ustawionych kolegów. W 71. minucie soczyście uderzył z dystansu, a zasłonięty Golik „wypluł” piłkę przed siebie. Przez większość spotkania był nieco w cieniu Czajkowskiego, przez co zasługi „Rychy” schodzą na drugi plan. Trzeba jednak przyznać, że – z jego potencjałem – w Katowicach fajerwerków nie odpalił, choć z drugiej strony nie przeszedł obok meczu obojętnie.

Paweł Czajkowski6 – Mickiewicz pisał: „Głucho wszędzie, pusto wszędzie…”. Tego nie można powiedzieć o drugim z naszych środkowych pomocników. Czajkowski robił wiele szumu w środku pola, wielokrotnie przerywając akcje podopiecznych Marka Koniarka i Tomasza Wróbla. Bezkompromisowy w pojedynkach jeden na jeden, odważnie interweniujący przed własnym polem karnym. To jego przejęcie zainicjowało akcję GKS-u, po której Zdybowicz mógł zdobyć gola w 3. minucie. Jeżeli koledzy tracili piłkę, to on od razu był gotowy do jej odzyskania, jak w 25. minucie przy stracie Ryszki. W 40. minucie faulem taktycznym zatrzymał kontrę Rozwoju już pod polem karnym katowiczan. Przy rozegraniu często cofał się do defensywy i będąc w jednej linii z Grolikiem i Michalskim, inicjował ofensywne akcje bełchatowian.

Émile Thiakane4 – Senegalczyk w jesiennym meczu tych ekip zdobył bramkę… samobójczą. Wiosną natomiast już dwukrotnie trafił do siatki rywali i z pewnością chciał tego dokonać także w Katowicach. Tym razem jednak ta sztuka się nie udała. Aktywny od samego początku. Już w 2. minucie zagrał w pole karne do Zdybowicza, ale piłka i nasz młody napastnik w polu karnym się nie spotkali. W 35. minucie najpierw świetnie zagrał na szesnasty metr do Golańskiego, a potem po bezsensownym faulu został ukarany żółtą kartką. Tuż przed przerwą oddał płaski strzał z dystansu, który wbrew pozorom sprawił kłopot golkiperowi gospodarzy. Swoją grą przyzwyczaił nas do swego rodzaju „rollercoasteru” – świetne zagrania przeplata tymi gorszymi. W sobotę więcej było tych drugich. W 65. minucie zmieniony przez Viktora Putina.

Bartłomiej Bartosiak5 – pod nieobecność Mularczyka od pierwszej minuty wystąpił na skrzydle. W początkowej fazie spotkania mało widoczny, lecz im więcej minut pokazywał zegar, tym bardziej był widoczny. Tak było w 19. minucie. „Bartas” otrzymał górną piłkę z głębi pola i nie zastanawiając się uderzył bez przyjęcia ze skraju pola karnego. Futbolówka opadła jednak na poprzeczkę, a kapitan „Brunatnych” musiał obejść się smakiem. Jak się potem okazało, była to najlepsza okazja na zdobycie gola. W 40. minucie dobrze dośrodkował z rzutu wolnego, lecz piłka spadła na głowy obrońców Rozwoju. W 64. minucie „Brunatni” po raz kolejny mieli rzut wolny. Tym razem Bartosiak oddał strzał na bramkę Golika, a piłka minimalnie minęła bramkę katowiczan. Szkoda, że w 71. minucie nie ruszył dobić strzału Ryszki, a osiem minut później nie doszedł do zagrania Grzelaka. W 80. minucie zmieniony przez Bartosza Biela.

Artur Golański3 – najsłabszy piłkarz GKS-u w Katowicach. Debiut zaliczył co prawda w Grudziądzu, ale w sobotę po raz pierwszy wybiegł na murawę od pierwszej minuty. Niestety zawiódł. Piłkarz-widmo przez całe spotkanie. Obudził się dopiero w doliczonym czasie gry, gdy strzałem z dystansu mógł pokonać Bartosza Golika. W pierwszej połowie brakowało w jego grze agresji, a jego zagrania nie wnosiły niczego do gry. W 17. minucie Grolik wybił piłkę przed pole karne GKS-u, a nasz zimowy nabytek mógł ostatecznie oddalić zagrożenie, ale… nie trafił w piłkę. Pięć minut później otrzymał piłkę w polu karnym od Bartosiaka, lecz nie zdecydował się na strzał i wycofał futbolówkę. W 35. minucie otrzymał od Thiakane podanie na szesnasty metr, ale poślizgnął się i upadł na murawę, a GKS zaprzepaścił kolejną szansę na objęcie prowadzenia. Po zejściu „Bartasa” wykonywał stale fragmenty gry, lecz jego centry w pole karne gospodarzy nie stworzyły dużego zagrożenia. By nie tylko kwestionować poziomu gry Golańskiego w tym meczu, trzeba zasygnalizować, że w 63. minucie to on dał się sfaulować ok. 20 metrów przed bramką rywala, a w 70. minucie odnalazł z przodu świetnym „crossem” Putina. Nie zmienia to faktu, że chemii pomiędzy Golańskim, a resztą GKS-u nie było widać. Jedyny duży plus za strzał z ostatniej akcji meczu.

Przemysław Zdybowicz4 – dla wychowanka „biało-zielono-czarnych” było to już 29. występ w seniorskiej drużynie GKS-u. Pomimo ponad dziewięciu godzin spędzonych na murawie, nadal nie doczekał się debiutanckiej bramki. Mógł tego dokonać już w 3. minucie. Po centrze Sierczyńskiego znalazł się sam na sam z Bartoszem Golikiem, ale przy strzale głową z około pięciu metrów górą okazał się być golkiper. W 14. minucie przepuścił piłkę do Thiakane, choć w tej sytuacji lepiej by zrobił, gdyby zaryzykował uderzenia z woleja. W kolejnych minutach okazji strzeleckich już nie miał, ale był bardzo aktywny i pomagał nie tylko w konstruowaniu akcji ofensywnych, lecz także nakładał wysoki pressing na obrońców rywali. Zdybowicz z początku sezonu, a ten, którego możemy obserwować obecnie, to piłkarz dojrzalszy, grający odważniej i pewniej. Do maksimum szczęścia brakuje bramek, ale liczymy na to, że i te pojawią się na koncie Przemka! W 65. minucie zmieniony przez Huberta Tylca.

Z ławki rezerwowych weszli:

Hubert Tylec i Viktor Putin – pojawili się na murawie w 65. minucie, ale przez blisko pół godziny na murawie nie pokazali nic znaczącego, by wystawić im noty za ten występ.

Bartosz Biel – grał zbyt krótko, by ocenić jego występ.

A jak wy oceniacie występ GKS-u Bełchatów na stadionie przy ulicy Zgody 28 w Katowicach?