Przełamanie nie nastąpiło. GKS bezbramkowo remisuje w Katowicach

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Trudno powiedzieć, czy drużyna GKS-u remisując w Katowicach z broniącym się przed spadkiem Rozwojem zyskała jeden punkt, czy bardziej straciła dwa? W sytuacji, kiedy cała czołówka swoje mecze z 26. kolejki dopiero rozegra, „Brunatni” dokładając do swojego dorobku to jedno „oczko”, nawet na moment nie wskoczą na podium ligowej tabeli. Dziś za plus należy przyjąć kolejne czyste konto Pawła Lenarcika i dobrą grę naszej defensywy, za minus niestety zaledwie jeden strzelony gol w trzech ostatnich meczach. Alarmu rzecz jasna nikt jeszcze nie wszczyna, ale jeśli „Brunatni” poważnie myślą o awansie, muszą zacząć wygrywać.

Wynik meczu mógł otworzyć już w trzeciej minucie Przemysław Zdybowicz, który po dośrodkowaniu z prawej strony Marcina Sierczyńskiego strzałem głową zmusił Bartosza Golika do sporego wysiłku. Pięć minut później swoją okazję zmarnował eks-giekaesiak Konrad Andrzejczak, który będąc sam przed Lenarcikiem, fatalnie spudłował. Odpowiedź „Brunatnych” była bardzo efektowna, choć niestety nieskuteczna. Po szybkim kontrataku i zagraniu piłki od Grzelaka, Bartłomiej Bartosiak z półwoleja dał drugi sygnał ostrzegawczy, obijając przy tym poprzeczkę miejscowych. Bełchatowianie grali w tym okresie bardzo wysoko, z czym momentami olbrzymie problemy mieli piłkarze Rozwoju. Również defensywa GKS-u grała bardzo odpowiedzialnie, wychodząc do rywala już na 30-40 metrze. Kilka rozegranych akcji z wymiennością podań z pierwszej piłki, pozwalało wierzyć, że przewaga naszej drużyny wkrótce udokumentowana zostanie strzeloną bramką. Tymczasem to miejscowi mogli wyjść przed przerwą na prowadzenie. Dwukrotnie w sporych tarapatach był Paweł Lenarcik, za każdym razem ratując swój zespół przed utratą gola. W ostatnich minutach jeszcze strzały w środek jednej i drugiej bramki oddali Kamil Kurowski oraz Émile Thiakane i sędzia gwizdkiem kończącym pierwszą połowę zaprosił obie drużyny na przerwę.

Druga połowa rozpoczęła się od groźnie wyglądającego upadku Marcina Sierczyńskiego oraz oprawy kibiców GKS-u, którzy przez rozwiniętą „sektorówkę”, nie mogli zobaczyć groźnego strzału Sławomira Musiolika, który nasz bramkarz wybił na róg. Później gra toczyła się głównie w środku boiska, a piłkarze obu drużyn grali trochę „na alibi”. Dopiero strzał Bartosiaka z rzutu wolnego, mijający nieznacznie bramkę Rozwoju, znów jakby wywołał emocje. Chwilę później miejscowi wykonywali rzut rożny, po którym ponownie Musiolik zmusił do interwencji bramkarza GKS-u. W odpowiedzi, na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Marcin Ryszka, który nie bez problemu obronił Golik. W ostatnim kwadransie „Brunatni” wreszcie przyspieszyli. W 79. minucie po wstrzeleniu piłki w pole bramkowe przez wprowadzonego na plac gry Huberta Tylca, Kamil Kurowski o mały włos nie wyręczył swoich rywali, kierując futbolówkę do własnej bramki. Na szczęście dla niego, a ku rozpaczy giekaesiaków, Golik instynktownie obronił. Chwilę później znów zakotłowało się pod bramką gospodarzy, ale żaden z podopiecznych Artura Derbina nie potrafił oddać celnego strzału. Spotkanie w Katowicach, w czwartej minucie przedłużonego czasu gry, mógł jeszcze rozstrzygnąć Artur Golański, którego uderzenie sprzed pola karnego z najwyższym trudem obronił bramkarz miejscowych.

Rozwój Katowice – GKS Bełchatów 0:0

Rozwój Katowice: Bartosz Golik – Sebastian Olszewski, Damian Lepiarz, Seweryn Gancarczyk (81. Przemysław Gałecki), Kamil Łączek – Michał Płonka, Rafał Kuliński, Kamil Kurowski, Konrad Andrzejczak (89. Daniel Kamiński), Marcin Kowalski (77. Przemysław Mońka) – Sławomir Musiolik (70. Damian Niedojad).
GKS Bełchatów: Paweł Lenarcik – Marcin Sierczyński, Damian Michalski, Marcin Grolik, Mikołaj Grzelak – Bartłomiej Bartosiak (81. Bartosz Biel), Paweł Czajkowski, Marcin Ryszka, Artur Golański, Émile Thiakane (65. Wiktor Putin) – Przemysław Zdybowicz (65. Hubert Tylec).

Żółte kartki: Andrzejczak, Musiolik, Kowalski, Łączek, Kamiński – Thiakane.
Sędzia: Damian Gawęcki (Kielce).