O trzy punkty w lidze i prymat w… krajowej hierarchii. Zapowiedź meczu z GKS Tychy

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Klubów piłkarskich z przedrostkiem „GKS” w nazwie jest w Polsce wiele. W pięciu najwyższych klasach rozgrywkowych naliczyć ich można trzynaście, choć większość powiązana jest z lokalnymi gminami, a nie z górnictwem, jak mogłoby się wydawać. Tych drugich najwięcej gra w I lidze. W sierpniu trzy górnicze jedenastki rywalizowały w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie najpierw lepsi od tyszan okazali się miejscowi (2:1), a później „Brunatni” nie dali się złamać i wywieźli spod czeskiej granicy jeden punkt. Nie tak dawno doszło też do potyczki w Pucharze Polski, gdzie górą byli „trójkolorowi” z Tychów. Jutro dojdzie do kolejnego starcia, ponownie o ligowe punkty. Oba górnicze zespoły są na fali, oba wygrały swoje ostatnie mecze, lecz tylko GKS Bełchatów ma szansę powalczyć o ligowy prymat wśród (i tu z przymrużeniem oka)… Górniczych Klubów Sportowych w kraju. Żyjący od lat wspomnieniami GKS Katowice spadł do II ligi, więc w przypadku jutrzejszej wygranej „Brunatnych”, bełchatowski GKS znów – w pewnym sensie – może być najlepszy w Polsce! Jest więc o co grać! 🙂

OPIS RYWALA

Górniczy Klub Sportowy „Tychy” to stosunkowo młody klub. Powstał 20 kwietnia 1971 roku w wyniku połączenia Polonii Tychy, kilku sekcji Górnika Wesoła oraz sekcji hokejowej Górnika Murcki. Lokalna społeczność Murcek i Wesołej dumna ze swych sportowców, po włączeniu miejscowych klubów do tyskiego wielosekcyjnego giganta poczuła się okradziona ze sportowego dorobku. Sposób powstania GKS-u Tychy był jednak rzeczą charakterystyczną dla tamtych czasów, bowiem nastąpił w wyniku podjęcia stosownej uchwały przez Komitet Powiatowy PZPR w sprawie rozwoju turystyki i sportu w mieście Tychy. Powołanie dużego, wielosekcyjnego klubu było wyrazem ambicji lokalnych władz oraz działaczy sportowych, których marzeniem było wprowadzenie tyskich sportowców do pierwszoligowych lig różnych dyscyplin sportowych. Najbardziej znaczące w dziejach klubu były sekcje piłki nożnej, hokeja na lodzie i sekcja zapaśnicza oraz lekkoatletyczna. Piłkarskie sukcesy przyszły stosunkowo szybko. GKS Tychy w 1973 roku awansował do II ligi, a w 1974 roku do I ligi. Entuzjazm ogarnął miejscowych kibiców w 1976 roku, gdy tyscy piłkarze wywalczyli tytuł wicemistrza Polski. Sukces ten zaowocował występem drużyny w rozgrywkach Pucharu UEFA. Niestety przygoda GKS-u na arenie międzynarodowej trwała bardzo krótko, ponieważ już w I rundzie polski zespół przegrał dwumecz z 1. FC Köln (0:2 i 1:1) i odpadł z dalszej rywalizacji. Później najlepszych piłkarzy podkupiły inne kluby, a GKS spadł do II ligi (1977 rok), a w kolejnych latach do III ligi. Później piłkarzom wiodło się różnie. W sezonie 1992/93 powrócili do II ligi, by po roku ponownie spaść do III ligi. Jesienią 1995 roku doszło do fuzji ekstraklasowego Sokoła Pniewy z GKS Tychy i przeniesieniu drużyny do Tychów, gdzie początkowo występowała pod nazwą Sokół Pniewy w Tychach a następnie, od 9 stycznia 1996 roku już jako Sokół Tychy. Stało się to za sprawą pana Piotra Bullera. Także za sprawą tej samej osoby rozwiązano klub z powodu długów. Jeszcze przed rokiem 2000 założono klub GKS Tychy ’71 i zgłoszono go do rozgrywek piłkarskich. 18 czerwca 2008 roku, po blisko 10 latach gry na piłkarskich peryferiach, GKS Tychy awansował na szczebel centralny do nowej II ligi. W lipcu 2008 roku Górnośląski Klub Sportowy Tychy ’71 powrócił do pierwotnej nazwy – Górniczy Klub Sportowy Tychy oraz do historycznego herbu. Od 1 lipca 2011 sekcjami piłki nożnej, hokeja na lodzie, a także koszykówki zarządza spółka Tyski Sport S.A. 19 maja 2012 roku po 18 latach przerwy piłkarze GKS-u Tychy awansowali na drugi szczebel rozgrywkowy w Polsce. Pobyt w I lidze trwał trzy sezony i po fatalnym finiszu rozgrywek w 2015 roku, zakończył się spadkiem do II ligi. Banicja tyszan na trzecim poziomie rozgrywkowym trwała zaledwie rok. Dzięki tytanicznej pracy Kamila Kieresia, który objął stanowisko pierwszego trenera po Tomaszu Hajcie, przebudował zespół i w 2016 roku zajmując trzecie miejsce w lidze, wywalczył awans na zaplecze Ekstraklasy. Od tego momentu tyski GKS nieprzerwanie występuje w I lidze. W tym czasie z klubem pożegnał się trener Kiereś, przez niespełna rok drużynę prowadził Jurij Szatałow, a od października 2017 roku stery w Tychach przejął Ryszard Tarasiewicz (na zdjęciu poniżej). Za jego kadencji drużyna zajęła kolejno 4. miejsce (sezon 2017/18), 7. miejsce (2018/19), a obecnie plasuje się na 8. pozycji, mając trzy punkty więcej od bełchatowian. Co więcej, w ostatnich trzech kolejkach tyszanie dwa razy wygrali i raz zremisowali, a jeśli doliczymy do tego jeszcze wyjazdowe zwycięstwo w PP z Radomiakiem, można dojść do wniosku, że faworytem jutrzejszego spotkania będzie ekipa ze Śląska.

HISTORIA SPOTKAŃ

Do pierwszego meczu pomiędzy górniczymi klubami doszło w sezonie 1983/84 na trzecim poziomie rozgrywkowym. Wówczas III liga podzielona była na sześć grup 14-zespołowych i dwie grupy 16-zespołowe. Oba GKS-y znalazły się w grupie VI, do której bełchatowianie przenieśli się przed rozpoczęciem sezonu z grupy IV. Wśród 116 drużyn rozpoczynających sezon trzecioligowy były takie firmy jak m.in.: Warta Poznań, Stomil Olsztyn i Zawisza Bydgoszcz. W naszej grupie 14-zespołowej rywalizowały m.in.: Skra Częstochowa, Urania Ruda Śląska i Concordia Piotrków Tryb. Tyszanie, którzy sezon 1982/83 zakończyli na 14. pozycji w II lidze i zostali zdegradowani szczebel niżej, byli faworytem spotkania 3. kolejki, do którego doszło 27 sierpnia 1983 r. w Bełchatowie. Po dwóch meczach mieli na swoim koncie komplet punktów, zaś bełchatowianie prowadzeni przez trenera Henryka Krańca wcześniej bezbramkowo zremisowali z GKS Jastrzębie i przegrali w Sosnowcu z AKS-em Niwka 0:2. Górnicze derby zakończyły się podziałem punktów, z których bardziej zadowoleni byli „Brunatni”. Remis 0:0 na tyle zmotywował bełchatowian, że w trzech kolejnych spotkaniach odnieśli trzy zwycięstwa. Rundę jesienną „biało-zielono-czarni” zakończyli blisko środka tabeli, zaś GKS Tychy ze stratą dwóch punktów do liderującego AKS-u Niwka był czwarty. Do meczu rewanżowego doszło 14 kwietnia 1984 r. w Tychach. Bełchatowianie rundę wiosenną rozpoczęli od dwóch porażek, z kolei rywale najpierw wygrali ze Skrą Częstochowa (3:1), a później ulegli w Piotrkowie Tryb. Concordii (0:1). Było więc pewne, że w domowym meczu z GKS Bełchatów walczyć będą o komplet punktów. I to im się udało, choć „Brunatni” stawiali spory opór. Porażka 0:1 ujmy nie przynosiła, a w końcowym rozrachunku dwa punkty (przyznawane wówczas za wygraną) na niewiele się zdały, ponieważ w pozostałych dziewięciu kolejkach GKS Tychy wygrał zaledwie… raz i sezon zakończył na siódmej pozycji. Bełchatowianie prezentowali się lepiej, odnosząc jeszcze cztery zwycięstwa, trzy razy remisując i dwukrotnie przegrywając. Zgromadzili zaledwie punkt mniej od tyszan i zakończyli rozgrywki na ósmym miejscu. Po zakończeniu sezonu nasz klub złożył wniosek o przeniesienie z powrotem do grupy IV, który został rozpatrzony pozytywnie. W związku z tym drogi obu górniczych zespołów rozeszły na długie lata.

W międzyczasie bełchatowska drużyna powoli pięła się w górę w piłkarskiej hierarchii, zaś tyszanie do połowy lat 90-tych jeszcze tylko dwukrotnie pojawili się na zapleczu Ekstraklasy, spadając z niej ostatecznie w 1994 roku. Kiedy GKS Bełchatów świętował historyczny awans do elity w 1995 roku, jego imiennik z Tychów… żegnał się z rozgrywkami III ligi! Jesienią doszło jednak do fuzji ekstraklasowego Sokoła Pniewy z GKS Tychy i przeniesieniu drużyny do Tychów, gdzie początkowo występowała pod nazwą Sokół Pniewy w Tychach a następnie, od 9 stycznia 1996 r. już jako Sokół Tychy. Wokół tej transakcji narosły legendy, jednak rozgrywki Ekstraklasy toczyły się swoim rytmem. W 15. kolejce sezonu 1995/96 doszło do starcia zamykających tabelę GKS-u Bełchatów i Sokoła. „Brunatni” mieli wówczas na swoim koncie zaledwie osiem punktów, a pniewsko-tyska drużyna o dwa oczka więcej. Mecz rozgrywany 4 listopada 1995 r. na błotnistym boisku w Tychach miał trzech bohaterów. Po stronie gospodarzy: Piotra Burlikowskiego i Krzysztofa Bizackiego – strzelców bramek, oraz jednego anty-bohatera po stronie „Brunatnych”, bramkarza Konrada Paciorkowskiego. Co się takiego wydarzyło, że to miejscowi zwyciężyli? Wystarczy obejrzeć skrót tamtego spotkania:

Spotkanie rewanżowe rozegrane 25 maja 1996 r. w Bełchatowie było niezwykle istotne dla układu tabeli, bowiem „Brunatni” w przypadku wygranej, po raz pierwszy od 2. kolejki(!) opuściliby strefę spadkową. Mecz ten obserwowało 7 tysięcy widzów, którzy jednak nie doczekali się bramki. Stawka meczu usztywniła oba zespoły. Niemniej, szczególnie w pierwszej połowie na brak pracy nie mogli narzekać obaj bramkarze: Zbigniew Miller w GKS i Jerzy Dudek w Sokole (na zdjęciu poniżej).

Po meczu zadowoleni wydawali się być tylko goście, którzy w dwóch ostatnich kolejkach zdobyli komplet punktów i zakończyli rozgrywki na 9. miejscu. „Brunatni” również finiszowali dwoma zwycięstwami, dzięki którym ostatecznie utrzymali status pierwszoligowca kosztem Pogoni Szczecin.

Start Sokoła w sezonie 1996/97 stanął pod wielkim znakiem zapytania, bowiem w klubie pojawiły się problemy finansowe, a piłkarze zagrozili strajkiem. Tuż przed inauguracją ligi dzięki koneksjom byłego już trenera tyszan, Bogusława Kaczmarka, który objął stanowisko dyrektora sportowego, udało się sfinalizować transfer Jerzego Dudka do Feyenoordu Rotterdam i dzięki tym pieniądzom tyski klub mógł przystąpić do rozgrywek. W Bełchatowie również doszło do kilku zmian. Przede wszystkim na stanowisku pierwszego trenera: Krzysztofa Pawlaka zastąpił Janusz Białek. Wejście w sezon lepszy mieli piłkarze z Tychów, którzy na inaugurację pokonali u siebie Stomil Olsztyn (2:1). Bełchatowianie z kolei dość nieoczekiwanie ulegli w Krakowie beniaminkowi I ligi, Wiśle 0:1. W następnej kolejce doszło do starcia, które na finiszu poprzedniego sezonu elektryzowało dużą część piłkarskiego środowiska. Na Sportową 3 przyjechał zespół Sokoła Tychy i dość gładko pokonał GKS 3:1. Było to 31 lipca 1996 r., a bramki z meczu możecie obejrzeć w poniższym skrócie:

To był jednak krótki lot Sokoła. Co prawda na półmetku rozgrywek zespół zajmował jeszcze 14. lokatę (GKS Bełchatów był oczko niżej), lecz w przerwie zimowej doszło w klubie do sporego wstrząsu. Problemy finansowe spowodowały, że z klubu odszedł trener oraz wielu podstawowych graczy. Wąska kadra, jaka została w Tychach, przystąpiła do rundy rewanżowej pod wodzą Jerzego Wyrobka, który w połowie maja był już szkoleniowcem… GKS-u Bełchatów. Zanim to jednak nastąpiło 5 marca 1996 r. „Brunatni” pojechali do Tychów wzmocnieni m.in. niespełna 20-letnim Dariuszem Patalanem i byłymi piłkarzami Sokoła Robertem Wilkiem i Markiem Rzepką. A żeby było jeszcze ciekawiej na ławce trenerskiej GKS-u pojawił się… Bogusław Kaczmarek, który jak mało kto znał dobre i złe strony tyszan. Mało brakowało, a do meczu w ogóle by nie doszło, ponieważ jeszcze na pół godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego, zawodnicy Sokoła poważnie myśleli o zbojkotowaniu gry. Wszystko rozchodziło się oczywiście o zaległe pieniądze. Ostatecznie spotkanie rozpoczęło się punktualnie o godz. 15:30, a tyszanie wśród których był np. Bartosz Hinc, przed naporem „Brunatnych” byli w stanie bronić się jedynie przez pierwsze pół godziny. Wtedy to po dośrodkowaniu z lewej strony Dariusza Rzeźniczka samobójczą bramkę głową zdobył debiutujący przed tyską publicznością Dariusz Fornalak. Po zmianie stron, w 53. minucie, powinno być 2:0 dla GKS-u, lecz sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Patalan. Swoistej zemsty na byłym pracodawcy dokonał Bogusław Kaczmarek, wprowadzając w końcówce meczu do gry Adriana Sobczyńskiego i Artura Lamcha. Obaj zdobyli po jednej bramce, pogrążając ostatecznie podopiecznych Jerzego Wyrobka. Późniejszy rozwój wydarzeń (nie tylko boiskowych) spowodował, że GKS spadł do II ligi, zaś drużyna Sokoła na osiem kolejek przed zakończeniem rozgrywek wycofana została z ligi i już nigdy pod tym szyldem nie przystąpiła do gry na żadnym poziomie rozgrywkowym.

W kolejnych latach „Brunatni” rywalizowali na zapleczu Ekstraklasy, zaś w Tychach, po upadku Sokoła, tuż przed nowym millenium założono nowy-stary klub o nazwie GKS Tychy ’71 i zgłoszono go do rozgrywek piłkarskich. W lipcu 2008 roku Górnośląski Klub Sportowy Tychy ’71 powrócił do pierwotnej nazwy – Górniczy Klub Sportowy Tychy oraz do historycznego herbu. W maju 2012 roku po 18 latach przerwy piłkarze GKS-u Tychy awansowali na drugi szczebel rozgrywkowy, gdzie spotkali się z GKS Bełchatów w sezonie 2013/14. 6 października 2013 r. na stadionie w Jaworznie, gdzie wówczas tyszanie rozgrywali swoje mecze doszło do trzeciego oficjalnego starcia dwóch GKS-ów. Była 11. kolejka I ligi. Bełchatowianie byli liderem, zaś drużyna z Tychów zamykała ligową tabelę. I choć niemal przez godzinę na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis, niespodzianki nie było. „Brunatni” zwyciężyli 3:1 po dwóch trafieniach Michała Maka i jednym Kamila Wacławczyka.

Po tym meczu trener tyszan Jan Żurek na tyle poprzestawiał swoją drużynę, że ta do końca roku zanotowała cztery zwycięstwa, dwa remisy i tylko jedną porażkę. Bełchatowianie prowadzeni przez Kamila Kieresia zakończyli rundę jesienną na pozycji wicelidera, ze stratą trzech punktów do prowadzącego Górnika Łęczna. Wiosną pewne więc było, że kibiców obu klubów czekają emocje z związku z walką „biało-zielono-czarnych” o powrót do Ekstraklasy oraz niełatwy bój o utrzymanie sympatyków „zielono-czarno-czerwonych”. 3 maja 2014 r. lider z Bełchatowa gościł 14. w tabeli ekipę z Tychów. Strzelanie w meczu rozpoczął w 26. minucie Łukasz Wroński, który delikatnie przerzucił piłkę nad wychodzącym z bramki Piotrem Misztalem (na zdjęciu poniżej). Osiem minut po przerwie gospodarze podwyższyli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego najprzytomniej w polu karnym zachował się Damian Szymański, który będąc plecami do bramki uderzył na tyle precyzyjnie, że piłka znalazła się w siatce. Goście złapali oddech w końcówce po dość przypadkowym rzucie karnym, który wykorzystał w 87. Paweł Smółka. „Brunatni” udowodnili jednak, że byli w tym meczu o klasę lepszą drużyną i w 90. minucie „kropkę nad i” postawił Michał Mak. Ostatnie – jak do tej pory – ligowe spotkanie w GKS Tychy kibice zapamiętali również ze względu na kontuzję jakiej doznał powracający po urazie Kamil Wacławczyk. Faul z 87. minuty był na tyle brutalny, że sędzia Opaliński pokazał faulującemu Mateuszowi Mączyńskiemu czerwoną kartkę.

Po ponad pięciu latach przerwy GKS Tychy ponownie stanął na drodze „Brunatnych”, lecz tym razem w rozgrywkach Pucharu Polski. Jak doskonale pamiętamy 25 września 2019 r. po wyrównanym pojedynku, lepsi okazali się tyszanie, którzy zwyciężyli w Bełchatowie 2:0, choć gdyby Émile Thiakane był odrobinę bardziej precyzyjny (przy stanie 0:0 trafił piłką w słupek), wynik tego spotkania mógłby być zupełnie inny…

Podsumowując wszystkie starcia: trzy zwycięstwa „Brunatnych”, dwa remisy i cztery tryumfy tyszan. Jeśli jutro podopieczni Artura Derbina zwyciężą, historyczny bilans spotkań zostanie wyrównany. Trzymamy kciuki!

SYTUACJA W GKS

Po jednodniowym odpoczynku po meczu w Niepołomicach, piłkarze GKS-u powrócili do zajęć we wtorek. Przez ten tydzień odbyli cztery jednostki treningowe, w czasie których pracowali m.in. nad zwrotnością i stałymi fragmentami gry. Żaden z zawodników nie zgłosił poważniejszego urazu, natomiast za czwartą żółtą kartkę w sezonie w meczu z GKS Tychy pauzować będzie musiał Adrian Małachowski, którego zapewne zastąpi Artur Golański. Do dyspozycji trenera ponownie będzie Krzysztof Wołkowicz, który w poprzedniej kolejce odpokutował karę za czerwoną kartkę w starciu z Miedzią. W tygodniu spore wyróżnienie spotkało Mateusza Marca, którego kibice wybrali najlepszym zawodnikiem 16. kolejki I ligi. Podzielamy ich opinie!

CIEKAWOSTKI

Ostatnie zwycięstwo „Brunatnych” z Puszczą Niepołomice okraszone było kilkoma jubileuszowymi wydarzeniami: Bartłomiej Bartosiak zdobył swojego 25 gola w historii swoich występów w GKS Bełchatów, a licznik Mateusza Marca podskoczył do 10 bramek (w tym sezonie!). Z kolei Bartosz Biel i Paweł Czajkowski zanotowali 50-te występy w barwach GKS-u. Gratulacje dla całej czwórki!

26 lipca br. prezesem tyskiego klubu został Leszek Bartnicki, niegdyś komentator m.in. Orange Sport i Polsatu Sport. Podobną funkcję pełnił w trzecioligowym Motorze Lublin. Pod koniec lipca po 2,5 roku pracy złożył jednak rezygnację, lecz bez pracy nie pozostawał zbyt długo. – Zaproszenie do rozmów z GKS Tychy przyjąłem z pewnym zaskoczeniem i cieszę się z tego, że zdecydowano się mi powierzyć tak interesujący projekt – przekazał za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej tyskiego klubu. – Praca w tym Klubie jest dla mnie wyróżnieniem, ale również wielkim wyzwaniem (…) Wierzę, że wspólnie możemy osiągnąć wiele sukcesów na każdej płaszczyźnie. – zapewniał na konferencji prasowej nowy prezes tyszan.

W 42-letniej historii działalności GKS-u Bełchatów, 9 listopada graliśmy tylko raz. W sezonie 2002/03 w ramach 15. kolejki II ligi (dzisiejszej I ligi) „Brunatni” pokonali u siebie Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0, po golach Bartosza Hinca i samobójczym trafieniu Roberta Piekarskiego. Dobrze by było podtrzymać tą skromną – choć bądź co bądź – zwycięską tradycję także w jutrzejszym meczu.

Trener Kamil Kiereś wywalczył z GKS Tychy awans do I ligi w sezonie 2015/16. Tyszanie zajęli wówczas 3. miejsce za plecami Stali Mielec i Znicza Pruszków. Były szkoleniowiec „Brunatnych” pracował w Tychach przez niespełna 1,5 roku i poprowadził drużynę w 51 meczach, w których zanotował 20 zwycięstw, 13 remisów i 18 porażek.

Kapitanem GKS-u Tychy jest Łukasz Grzeszczyk (na zdjęciu), który w styczniu 2013 roku trafił na S3 z Warty Poznań. Kariery w drużynie Kamila Kieresia nie zrobił, ponieważ wystąpił w zaledwie czterech meczach Ekstraklasy, po czym rozwiązano z nim kontrakt. Od lipca 2018 roku barw GKS-u Tychy broni także wicemistrz Polski z GKS Bełchatów, Marcin Kowalczyk, który będąc piłkarzem „Brunatnych” debiutował w Ekstraklasie. Było to 3 marca 2006 r. w wyjazdowym meczu z Legią (0:1). Przez 2,5 roku pobytu w Bełchatowie uzbierał 44 występy i zanotował pięć asyst. Z Bełchatowa został sprzedany za 800 tys. euro do rosyjskiego Dynama Moskwa. Później reprezentował jeszcze m.in. Śląsk Wrocław, Zagłębie Lubin, Ruch Chorzów i rosyjskie FK Tosno i Wołga Niżny Nowogród. Ośmiokrotnie wystąpił też w drużynie narodowej.

Przeszłość w GKS Tychy ma za sobą obrońca „Brunatnych” Michał Kołodziejski, który jako 20-latek był w kadrze „zielono-czarno-czerwonych” jesienią 2014 roku. Debiutu się jednak nie doczekał.

PODSUMOWANIE

Jutrzejszy mecz przy S3 kończy oficjalnie rundę jesienną Fortuna 1 Ligi. Zwycięstwo „Brunatnych” byłoby godnym ukoronowaniem niezłego finiszu ligowych zmagań, choć oczywiście należy pamiętać, że przed zawodnikami do rozegrania w tym roku pozostaną jeszcze trzy spotkania z wiosny. GKS oprócz trzech punktów i wspomnianego na wstępie prymatu wśród GKS-ów 🙂 stanie przed szansą na 600. ligowe zwycięstwo w historii klubu! Niech możliwość stałego zapisania się w historii klubu będzie jedną z motywacji podopiecznych Artura Derbina. Osiągnięcie powyższych celów łatwe jednak nie będzie, ponieważ drużyna GKS-u Tychy zdobyła do tej pory najwięcej goli spośród wszystkich pierwszoligowców (32), i w szesnastu dotychczasowych meczach, tylko raz nie zdołała pokonać bramkarza rywali. Trudne zadanie czeka więc defensywę „Brunatnych”. Na szczęście bełchatowianie również posiadają mocne ogniwa, czego dowodem było wysokie zwycięstwo w pojedynku z Puszczą. Zapowiada się ciekawe widowisko. Sygnał do gry da pan Artur Aluszyk ze Szczecina, punktualnie o godz. 17:00. Zapraszamy na stadion!