Mikołaj Grzelak: Rywalizacja o skład to jest coś, co nas napędza

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

– Jestem przekonany, że do pierwszego meczu będziemy optymalnie przygotowani – powiedział tuż po wczorajszym sparingu ze Skrą obrońca GieKSy, Mikołaj Grzelak, którego sztab szkoleniowy testuje na nowej pozycji. Jak odnajduje się występując w środku pomocy i czy brak goli w meczach domowych jest problemem? Zapraszamy!

Damian Agatowski (GKS.net.pl): Jesteśmy po sparingu ze Skrą Częstochowa, zremisowanym 0:0. Trzeba jasno powiedzieć, że nie był to mecz wysokich lotów?

Mikołaj Grzelak (obrońca GKS-u): Czy ja wiem? Na pewno mieliśmy swoje zadania, które mieliśmy wykonać na boisku. Każdy z nas miał też efektywnie wybiegać 90 minut. Trener nakreślił nam kilka planów, które należało zrealizować. Cieszy fakt, że nie straciliśmy bramki. Sami co prawda nie stworzyliśmy może zbyt wielu klarownych okazji, ale przy odrobinie dokładności mogliśmy ten mecz wygrać.

Jakby kibice popatrzyli na wyniki meczów sparingowych osiągane przez GKS na wyjazdach i wyniki domowych spotkań, mogliby wysnuć wniosek, że w momencie kiedy gracie na własnym terenie i teoretycznie powinniście prowadzić grę, a przeciwnik cofa się do tyłu, zbyt wielu klarownych sytuacji bramkowych nie stwarzacie. Z kolei na wyjazdach strzelacie po kilka goli.

No tak. Zespoły grające na wyjazdach najczęściej cofają się na własną połowę i czekają na możliwość kontrataku. My cały czas szlifujemy grę pozycyjną, ponieważ to będzie również ważny element w lidze. Dlatego wydaje mi się, że teraz te wyniki nie są najważniejsze. Najważniejsze jest to żebyśmy w spokoju przygotowali się do pierwszego meczu z Jastrzębiem.

Od jakiegoś czasu trener Derbin wystawia cię w drugiej linii na dość nietypowej dla ciebie pozycji. Jak się tam odnajdujesz?

Nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. Już kiedyś grałem w środku pomocy. Cieszę się, że trener darzy mnie zaufaniem i wystawia na tak newralgicznej pozycji. Ja staram się jak najlepiej wykonywać swoją pracę, a jednocześnie pomóc zespołowi.

Myślisz, że to jest nowy plan na ciebie na rundę wiosenną, czy tylko potrzeba chwili, spowodowana dużą liczbą kontuzji w zespole?

Nie wiem, trzeba by zapytać trenera. Jestem do dyspozycji… na każdej pozycji (śmiech). Jeśli trener będzie mnie potrzebował na środku pomocy, to wyjdę i zagram najlepiej jak potrafię.

Dokładnie za dwa tygodnie rusza liga. Jakbyś podsumował ten okres przygotowawczy, który powoli się kończy?

Nie ma co ukrywać, to był dla nas ciężki okres. Zawsze jednak, kiedy tylko wychodziliśmy na boisko, staraliśmy się wykonać naszą pracę najlepiej jak potrafimy. Przed nami jeszcze dwa intensywne tygodnie. Jestem przekonany, że do pierwszego meczu będziemy optymalnie przygotowani, a chłopaki, którzy zmagają się z urazami wrócą do pełni zdrowia i nasza kadra się powiększy, co tym samym zwiększy rywalizację o pierwszą jedenastkę. Rywalizacja o skład to jest coś, co nas napędza.