Zielonym piórem pisane

Paweł Baranowski czyli nie tęsknię za Wiluszem

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Jeśli ktoś zastanawiał się jak będzie wyglądała obrona bez Maćka i jak sobie poradzimy, to właśnie dzisiaj ma na to odpowiedź. Baranowski rozwinął się jeszcze bardziej i to on jest dzisiaj ostoją spokoju w defensywie. No i sprawił, że … nie tęsknię za Wiluszem.

Za nami siedem kolejek piłkarskiej Ekstraklasy. Wszem i wobec piłkarscy eksperci chwalą brunatnych i słusznie, bo GKS Bełchatów jest najlepszym beniaminkiem w dwudziestym pierwszym wieku. Jeszcze żadna drużyna od 14 lat, awansując do Ekstraklasy nie zanotowała tak dobrego startu. Jest się zatem z czego cieszyć, bo wszyscy doskonale pamiętamy w jakich byliśmy nastrojach kiedy spadaliśmy z najwyższej klasy rozgrywkowej, a przyszłość wcale różowo się nie zapowiadała.

To jednak tyle krótkiej retrospekcji, liczy się dziś i jak mawia trener Kamil Kiereś następny dzień, w którym trzeba pracować, aby potem z dumą spoglądać na ligową tabelę. Obiecuję, że nie będzie o ofensywie, no może tylko króciutko i tylko w odniesieniu do jednego zawodnika, natomiast na tapetę trzeba dziś postawić defensywę, a konkretnie Pawła Baranowskiego.

23- latek z Podlasia, wychowanek Wigier Suwałki i stoper GKS Bełchatów od sezonu 2013/14 z meczu na mecz gra coraz pewniej i coraz lepiej na tyle, iż zaczyna być dostrzegany przez szersze grono ekspertów piłkarskich w kraju. Mimo wszystko mam wrażenie, że jest to jeden z najbardziej niedocenianych zawodników w GKS i nie mówię tu o sztabie szkoleniowym, bo Baranowski ma pewne miejsce w podstawowej jedenastce od samego początku. Spokojny, skromny, nieco nieśmiały zawodnik, którego w mediach nie wiele.

Natomiast kiedy wychodzi na boisko, sprawy nabierają innego charakteru. Wysoki, nieustępliwy i pewny w swoich interwencjach, bardzo szybko wkomponował się nie tylko w całą linię defensywną, ale w całą koncepcję trenera Kieresia. Należy również szybko dodać, że idealnie współpracuje z Arkiem Malarzem, bo jak czasem piłka przechodziła jakimś cudem naszego bramkarza to na linii znajdował się Baranowski i zażegnywał niebezpieczeństwo.

Jego atutem jest też gra głową, co pokazywał w rozgrywkach pierwszoligowych, dlatego też czekamy z utęsknieniem kiedy nasz stoper zaliczy premierowe trafienie w Ekstraklasie, wykorzystując dośrodkowania swoich kolegów.

Paweł Baranowski jest doskonałym przykładem realizacji strategii transferowej jaką przyjął w ostatnim czasie nasz klub. Anonimowy szerszej publiczności zawodnik, trafia z przeciętnego pierwszoligowego Stomilu Olsztyn do spadkowicza z Ekstraklasy mając być jego silnym punktem.

Mało kto wtedy w to wierzył, chociaż już kiedyś padły na tej stronie słowa, że z kiepskiego auta da się wyodrębnić dobre części, wszak to system składający się z poszczególnych elementów i w innym układzie może to się sprawdzić. Mimo wszystko chcący walczyć o Ekstraklasę Bełchatów potrzebował nazwisk. Tak przynajmniej wszystkim się wydawało.

Nic bardziej mylnego. GKS nigdy nie potrzebował nazwisk, ale już ambitnych, walczących i głodnych sukcesów piłkarzy jak najbardziej. Czas pokazał, że dokładnie kogoś takiego jak Paweł, szukaliśmy do linii obronnej. Lekcje jakie pobierał u boku Macieja Wilusza mogły mu wyjść tylko na dobre. Jeśli ktoś zastanawiał się jak będzie wyglądała obrona bez Maćka i jak sobie poradzimy, to właśnie dzisiaj ma na to odpowiedź. Baranowski rozwinął się jeszcze bardziej i to on jest dzisiaj ostoją spokoju w defensywie. No i sprawił, że … nie tęsknię za Wiluszem.

Jestem przekonany, że Baranowski ma w sobie jeszcze większe pokłady i może naprawdę świetnie rozwinąć się w barwach Brunatnych, a to przecież wciąż młody zawodnik.