Z dystansem

Wychodząc z cienia przeciętności

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Idzie nowe, idzie lepsze. Tak można określić ostatnie wydarzenia w GKS Bełchatów. Kibice mają powody do optymistycznego spojrzenia na działania w górniczym klubie. Zapachniało sukcesem, którego zapachu trudno było szukać w ostatnich latach. Czy to jest krok do tego, by odbudować to co jeszcze nie tak dawno było przy Sportowej3? Czas pokaże.

Lato w tym roku nie rozpieszcza, mnóstwo deszczu i chłodniejszych dni. Gorąco natomiast jest w klubie przy ulicy Sportowej. Kibice jeszcze dobrze nie odetchnęli po ligowych rozgrywkach, a władze GKS Bełchatów jakby bez chwili na odpoczynek przystąpiły do działania. I trzeba przyznać, że ów działań w górniczym klubie dawno, dawno nie było. Można nawet powiedzieć, że mamy do czynienia z czymś niezwykłym. Po pierwsze, drużyna utrzymała ligowy byt, a z tym bywało w ostatnich latach bardzo różnie – trzy spadki w cztery sezony. Po drugie, co prawda klub opuszczają zawodnicy, jednakże nie są to piłkarze o jakimś ogromnym potencjale, no może oprócz jednego – Agwana Papikyana. Po trzecie do klubu przychodzą nowi zawodnicy, a co ważne każdy z nich przynajmniej na papierze wygląda dużo lepiej niż ten, który go opuścił. I wreszcie po czwarte, otrzymaliśmy licencję na grę w II lidze bez żadnych nadzorów, jako jedni z niewielu podmiotów w pierwszej kolejności. A to oznacza, że GKS Bełchatów do rozgrywek przystąpi bez sankcji, czy to finansowych, czy w postaci ujemnych punktów. Na dzień 1 lipca w zespole mamy siedmiu nowych graczy, a mówi się, że na angaż w GKS Bełchatów czekają następni. Tu trzeba zaznaczyć, że nie są to przypadkowi piłkarze wzięci z łapanki, jak to miało miejsce w ostatnich latach. Drugim ważnym aspektem jest fakt, iż piłkarze są do dyspozycji trenera od pierwszego dnia przygotowań. Takiej sytuacji w Bełchatowie dawno nie było. Czyż więc mamy wreszcie powody do optymizmu? Jeśli popatrzymy na sposób kontraktowania piłkarzy i sposób budowy zespołu, na pewno tak! Piłkarze oraz trener Pawlak wspólną wytężoną pracą mogą wlać w serca kibiców fale optymizmu. W pewnym sensie nawet ta grupa ludzi może być nawet gwarantem sukcesu wiosną przyszłego roku. Każdy z nowych nabytków w dość jasny i klarowny sposób mówi po co i w jakim celu przyszedł do Bełchatowa.

W kwestii budowy lepszego zespołu zrobiono wielki krok do przodu, o ile nawet nie skok! W tym aspekcie prezes Wiktor Rydz może liczyć na moje pełne poparcie i bardzo wysoką ocenę. Teraz pozostaje czekać i dać tym ludziom czas na to aby się zgrali i pracowali w spokoju do pierwszego ligowego meczu. Bo to co najważniejsze jest do zebrania z murawy, i na niej odbywać się będzie wielka wojna o sukces. Sukces, który temu klubowi jest potrzebny. Tego oczekują kibice, którym przez ostatnie lata wiał jedynie wiatr w oczy. Co rok dostarczano im czary goryczy i upokorzeń, a wielu z nich straciło nadzieję na jakiekolwiek światełko w tunelu. Teraz chyba klubowi włodarze wspólnie z piłkarzami i sztabem szkoleniowym powinni się w odpowiedni sposób zrewanżować. A przecież jest komu. Na drugoligowych boiskach kibiców niewielu, a już o dobrej jakości dopingu nie mówiąc. W Bełchatowie z frekwencją w minionym sezonie nie było źle, choć mogło być lepiej, no ale trudno zaprosić lud, skoro nie było igrzysk. Mimo to, piłkarze mogli liczyć na wsparcie trybun w Bełchatowie oraz na wyjazdach.

Obecne działania Wiktora Rydza i trenera Mariusza Pawlaka napawają optymizmem, a to może ściągnąć sporą rzeszę kibiców na obiekt przy Sportowej 3. Teraz wiele wszystko w nogach piłkarzy i głowach ludzi z klubu, jak tych kibiców przekonać by regularnie odwiedzali stadion przy S3. Najważniejszym aspektem są oczywiście wyniki, te jeśli będą dobre – kibiców na pewno przyciągną. Innym elementem jest podejście działu marketingu. I tutaj moim zdaniem jest ogromna wyrwa, bo jak wspomniałem wcześniej, za sposób budowy zespołu – Wiktor Rydz i spółka jest bardzo dobrze oceniona, tak w przypadku marketingowym, ta ocena jest mizerna, żeby nie powiedzieć niedopuszczalna! Do tej pory nie ma jasnej deklaracji sponsora – jak to jest na linii PGE – GKS, innych banerów na stadionie nie ma, nowe też się nie pojawiają. Gdyby nie inicjatywy kibiców, to zwykły Kowalski nie wiedział by nawet, że GKS Bełchatów obchodzi w tym roku 40- lecie. Ludzie marketingu zasiadający w klubowych gabinetach nie pokwapili się na wydanie jakiejkolwiek pamiątki z okazji jubileuszu. W Punkcie Obsługi Kibica oprócz biletu na mecz nie dostanę właściwie niczego. Rozumiem, że czasy VIVA SPORT i Ekstraklasy dawno minęły, no ale ludzie – bez jaj!!! Wiem, bo miałem okazję rozeznać się w środowisku i w dużym stopniu ludzie byli i są nadal zainteresowani klubowymi gadżetami. Same repliki koszulek i dwa rodzaje szali, to zdecydowanie za mało! Nie jest to skala taka jak była 10 lat temu, ale jest.

I jeśli na polu budowy zespołu, sposobu tej budowy jesteśmy w ligowej czołówce, to w kwestii marketingu plasujemy się gdzieś w ogonie. Powinniśmy bardziej wykorzystać markę GKS Bełchatów. Tym bardziej patrząc na towarzystwo, w którym się obecnie znajdujemy. Nie ujmując naszym ligowy rywalom, ale nie licząc lokalnego rywala – ŁKS -u Łódź oraz Warty Poznań (oba kluby były mistrzami Polski, mają też więcej występów w Ekstraklasie) reszta przy nas wygląda blado – patrząc na aspekty, o których mowa – mistrzostwa i ilości rozegranych spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej. GKS Bełchatów powinien być marką, która wzbudza szacunek i respekt wśród rywali. Tutaj o budowę marki łatwo nie jest, ale przy odpowiednich działaniach można przywrócić blask „Dumie Górniczego Miasta”.

Rafa Benitez