Głębokie przemyślenia o górniczym klubie

Bełchatowska złota jesień. Drużyna podąża we właściwym kierunku

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Przeciętny kibic piłki nożnej w Polsce dawno już zapomniał o jesiennych rozgrywkach drugoligowych. Wyścig Roberta Lewandowskiego w tabeli strzelców wszech czasów Ligi Mistrzów, skuteczność polskiej familii we Włoszech czy problemy finansowe Wisły Kraków zajmują większość miejsca w sportowej prasie. Piłka kręci się nieustannie. Ja jednak – po złapaniu oddechu od drugoligowej piłki – powracam do GKS-u i jesiennych występów „Brunatnych”. Jak grali podopieczni trenera Derbina? Czym wyróżnili się na tle rywali, a czego zabrakło by znaleźć się na podium ligowej tabeli? Zapraszam na podsumowanie pierwszej części sezonu 2018/19.

Na minusie już latem

Sytuację wielu polskich klubów, nie tylko w niższych ligach łączy jeden wspólny mianownik – długi. Wspomniana we wstępie Wisła Kraków, pomimo pięknej historii, ogromnej rzeszy kibiców i ugruntowanej pozycji w krajowej hierarchii, stanęła nad przepaścią. Podobne problemy nie omijają Bełchatowa. Przed rozpoczęciem sezonu zobowiązania wobec byłego piłkarza GKS-u, Daniilsa Turkovsa kosztowały klub odjęcie dwóch punktów na starcie. „Brunatni” byli jedynym zespołem na szczeblu centralnym, który został ukarany minusowymi punktami. Zatem jeszcze przed pierwszą kolejką nowego sezonu, GKS „z urzędu” zajmował ostatnie miejsce w tabeli. Po bezbramkowym remisie z Pogonią Siedlce sytuacja ta, wiele się nie zmieniła i trudno było doszukiwać się odwilży przy Sportowej. Na szczęście później było już tylko lepiej. Trochę jednak boli fakt, że gdyby nie ta kara, GKS zimę spędziłby na miejscu premiowanym awansem. Pozostaje mieć nadzieję, że te dwa punkty nie zaważą w ostatecznym rozrachunku o braku awansu do I ligi.

Twierdza Bełchatów

Pierwsze cztery spotkania przy S3 to komplet punktów „biało-zielono-czarnych”. Wygrane z Siarką (2:0), Skrą (3:0), Olimpią Grudziądz i Rozwojem (po 2:1) sprawiły, że GIEKSA Arena stała się twierdzą, na której niezwykle ciężko było przyjezdnym o jakiekolwiek punkty. Jedynie Stal Stalowa Wola wyrwała „Brunatnym” pełną pulę. W kolejnym meczu przy S3 z pustymi rękoma do domu powrócił ROW Rybnik (1:0), a w ostatnim meczu rundy jesiennej także Błękitni Stargard (3:0). W międzyczasie GKS podzielił się punktami z Elaną (0:0), Pogonią (1:1) i Radomiakiem (2:2). 21 na 30 możliwych do zdobycia punktów to wynik pozytywny, o ile nie znakomity. Bełchatów nie był zbyt gościnny w tym sezonie. I bardzo dobrze!

„GKS gra jak Francja”

Rafała Wójcika w Łęcznej już nie ma, ale jego słowa po wyjazdowym spotkaniu „Brunatnych” nadal siedzą nam w głowach: „GKS to taki zespół, nie przykładając, porównywalny do reprezentacji Francji. Grają bez klasycznych napastników, ta czwórka ofensywnych jest bardzo mobilna, trudno sobie z tym poradzić” – tak były już trener Górnika ocenił postawę bełchatowskiej drużyny w ofensywie w meczu szóstej kolejki. I szczerze mówiąc, mundialową kadrę „Trójkolorowych” w „Brunatnym” wydaniu oglądaliśmy przez całą rundę jesienną. Brak nominalnego napastnika, ciągła wymiana pozycji czwórki atakujących – przez długi czas obrońcy drugoligowych drużyn, nie byli w stanie zatrzymać „biało-zielono-czarnych” ataków. Inną sprawą jest fakt, że nasi zawodnicy w pewnym momencie sami wcisnęli hamulce i przestali strzelać, jednak ich gra przed bramką przeciwnika nadal cieszyła oko kibiców. Swoją drogą, ciekawe czy nowy-stary trener Górnika Łęczna, Franciszek Smuda, zgodzi się z porównaniem swojego poprzednika?

Zacięła się machina. Mularczyk nie trafiał

Perełka rodem z Sosnowca – tak w jednym zdaniu można opisać wejście w sezon Patryka Mularczyka. Sześć bramek w pierwszych dwunastu oficjalnych występach, robiło wrażenie. Gole z Siarką, Radomiakiem, Skrą, Olimpią Grudziądz, Rozwojem i Garbarnią w Pucharze Polski dawały nadzieję, że GKS znalazł godnego następcę Piotra Giela. Niestety w środku rundy 20-latek przestał strzelać. Miał ogromne problemy ze znalezieniem się w dogodnej sytuacji strzeleckiej, nie mówiąc już o zdobyciu gola. Jego niemoc trwała aż dziewięć spotkań. Przełamał się w domowym spotkaniu z Radomiakiem, zdobywając gola efektowną przewrotką. W Bełchatowie znalazł się dzięki Arturowi Derbinowi i miejmy nadzieję, że „Mular” pozostanie w Bełchatowie także na rundę wiosenną.

Niepokonani

Co łączyło GKS Bełchatów z Lechią Gdańsk i Chojniczanką Chojnice? Te trzy zespoły były najdłużej niepokonane w swoich ligach. Lider Ekstraklasy znalazł swojego pogromcę w 8. kolejce – Wisłę Kraków, a Chojniczanka dotrwała do 7. kolejki, w której uległa Chrobremu Głogów. GKS Bełchatów kroczył jednak dalej od zwycięstwa do remisu, zdobywając w każdej kolejce chociaż jeden punkt. Koniec świetnej passy nastąpił dopiero w Pruszkowie w dziesiątej rundzie spotkań! Pięć zwycięstw i cztery remisy na starcie sezonu, pozwoliły zapomnieć o tym, iż latem w Bełchatowie zastanawiano się, czy GKS w ogóle przystąpi do rozgrywek. 

Chwilowa zadyszka

GKS miał jesienią dwie znakomite serie spotkań bez porażki w lidze. Obie trwały dziewięć kolejek. Najpierw zwycięski marsz GKS-u przerwał Znicz Pruszków w meczu z gatunku tych, o których zwykło się mówić, że kto pierwszy strzeli bramkę, ten wygra. I niestety w tym wypadku nie był to GKS. Tydzień później „Brunatni” chcieli wrócić na właściwe tory, jednak tym razem przy S3 ulegli Stali Stalowa Wola. Kolejną porażka przytrafiła się dopiero dziewięć kolejek później, na zakończenie roku w Częstochowie ze Skrą.

Przewaga nam nie służy

W sześciu spotkaniach rywale „Brunatnych” kończyli mecz zdekompletowani. Co więcej, w meczu z Widzewem łodzianie kończyli mecz w dziewiątkę! Racjonalne wydawać się więc może, że GKS zdobył w tych meczach dużą część swojego punktowego dorobku. Nic bardziej mylnego. Jedno zwycięstwo (z Siarką) oraz pięć remisów: w Radomiu, Chorzowie, Rzeszowie, Łodzi oraz u siebie z Elaną. Pomimo liczebnej przewagi w tych meczach, „Brunatni” nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. W meczu z Radomiakiem już od 11. minuty graliśmy o jednego więcej, w Rzeszowie niemalże przez całą drugą połowę. O meczu z Widzewem już nawet nie wspominając. Na boisku było stosunkowo luźno, ponieważ w pewnym momencie biegało zaledwie dwudziestu piłkarzy, ale luz dało się także zauważyć w szeregach łodzian, którzy (o zgrozo!) ten mecz mogli w końcówce wygrać. Bełchatowianie ewidentnie woleli grę fair play i osłabionego przeciwnika zwyczajnie nie dobijali, choć dziś przez tą zachowawczą postawę mają kilka punktów mniej.

Bronić potrafimy jak nikt inny

Tylko trzynaście goli w dwudziestu jeden spotkaniach stracili piłkarze GKS-u Bełchatów. To najlepszy wynik w lidze! Pewny Lenarcik, fenomenalni Grolik i Michalski, zabezpieczający boki Sierczyński, Grzelak czy Szymorek – oni wszyscy przyczynili się do jedenastu spotkań z czystym kontem. Jednak GKS Bełchatów broni całym zespołem. Bartosiak i Mularczyk są bowiem pierwszymi defensorami w zespole i bardzo często naciskali rywala już na jego połowie. Nawet niesforny w defensywie Thiakane zaczął pracować na rzecz drużyny w obronie. Niski pressing podopiecznym Artura Derbina nie jest znany.

…ale strzelamy jak dół tabeli

Nie licząc czwórki zajmującej miejsca spadkowe, tylko Skra Częstochowa i Błękitni Stargard zdobyli mniej bramek od bełchatowian. Dla porównania Radomiak zdobył 48 goli, Widzew 34, a Elana 32, więc 24 gole GKS-u wyglądają przy tym dość przeciętnie. Nasi główni kontrkandydaci do awansu strzelali aż miło, zaś „Brunatni” w kilku spotkaniach wręcz razili nieskutecznością. Tylko w siedmiu spotkań naszej drużyny padło więcej niż dwie bramki po obu stronach boiska. GKS nie gra „box to box”, jednak minimalne zwycięstwa przyprawiają kibiców o palpitacje serca. Zamurowaliśmy własną bramkę, jednak przed bramką rywala zastawiliśmy sami na siebie wilcze doły. Najwyższa pora je zakopać i zacząć zdobywać większą liczbę goli.

Michalski napastnikiem? 

Wynik remisowy. W kilku spotkaniach „Brunatnym” nie kleiła się gra w ofensywie, bezradni Mularczyk i Bartosiak nie byli w stanie pokonać bramkarza. Wtedy z odsieczą ruszał bohater bez peleryny – Damian Michalski! Skuteczny z przodu i pewny przed własną bramką wychowanek GKS-u zdobył cztery bramki, w tym trzy dające zwycięstwo GKS-u. Swoje strzelanie rozpoczął przeciwko Skrze w 4. kolejce. Po raz kolejny trafił w Elblągu, zaś z innego dalekiego wyjazdu – do Wejherowa – wracał z kolejnym trafieniem. Swoje jesienne strzelanie zakończył w Tarnobrzegu, gdzie podszedł do rzutu karnego. W ten sposób GKS po raz trzeci wygrał po złotej bramce Michalskiego. Prawdziwy talizman „Brunatnych”. Chodzą słuchy, że interesują się nim kluby z wyższych lig. Po takiej rundzie w jego wykonaniu, trudno się dziwić. Mamy jednak nadzieję, że Damian pozostanie w swoim macierzystym klubie chociaż do lata i pomoże w wywalczeniu awansu.

„Nie widzę siebie w roli napastnika”

Tylko dwaj nominalni napastnicy byli jesienią w składzie GKS-u. Młody Przemysław Zdybowicz oraz Adam Setla – dołączył do GKS-u jako ostatni i jako pierwszy go opuścił. W tej sytuacji na pozycji nr „9” trener Derbin wystawiał Bartłomieja Bartosiaka, który po meczu z Radomiakiem przyznał, że nie widzi siebie w tej roli. Na murawie dawał jednak z siebie wszystko i pomimo pewnych rozterek, spełniał taktyczne plany trenera. Spójrzmy jednak na liczby kapitana: cztery bramki i dziewięć asyst. Napastnik ma strzelać bramki, a „Bartasowi” ewidentnie łatwiej przychodzi obsługiwanie kolegów podaniami niż samo ich zdobywanie. Napastnik w Bełchatowie potrzebny od zaraz!

W wychowankach siła

Jedenastu wychowanków zaprezentowało się jesienią w „Brunatnych” barwach. Paweł Lenarcik, Mikołaj Grzelak, Damian Michalski, Mateusz Szymorek, Bartłomiej Bartosiak, Przemysław Zdybowicz, Daniel Niźnik, Konrad Matuszewski, Mateusz Stolarczyk, Marcin Ryszka i Mikołaj Bociek zagrali łącznie 11 158 minut, zdobyli dziewięć bramek i zanotowali dwanaście asyst. Ponadto w jedenastu spotkaniach Paweł Lenarcik zachował czyste konto. Wychowankowie napędzali zespół i udowodnili, że w Bełchatowie potrafią szlifować piłkarskie talenty.

W Pro Junior System na podium

W tabeli II ligi jesteśmy tuż za podium, jednak w Pro Junior System znajdujemy się na jego najniższym szczeblu. Ponad 8,5 tysiąca punktów pozwala walczyć o najwyższe lokaty w tym zestawieniu. Wyprzedzają nas jedynie Ruch Chorzów (10 581 pkt.) i Rozwój Katowice (9 662 pkt.). Na świetny wynik „Brunatnych” składają się występy Michalskiego, Ryszki i Mularczyka, a jeżeli wiosną trener da więcej szans na grę Stolarczykowi, Zdybowiczowi i Matuszewskiemu, to także ich wynik zostanie wliczony do puli GKS-u. Warto stawiać na młodzież – zwycięzca PJS zdobędzie 1,1 mln złotych. Za trzecie miejsce klub otrzyma 700 tysięcy złotych. 

Rachwał trenerem? Koniec piłkarskiej kariery nadchodzi?

Pod nieobecność drugiego trenera GKS-u Kacpra Jędrychowskiego, rolę asystenta przejął przez chwilę piłkarski nestor Patryk Rachwał. 37-latek zagrał w tym sezonie tylko 323 minuty i częściej oglądaliśmy go na ławce rezerwowych aniżeli na murawie. Jeszcze w ubiegłym sezonie „Rambo” grywał niemalże wszystko, jednak tej jesieni wielokrotnie musiał ustępować miejsca młodszym kolegom. Czy to jest już ten moment na odwieszanie butów na kołek i skupieniu się na szlifowaniu swojego warsztatu trenerskiego? A może za kilka lat to właśnie Patryk Rachwał będzie pierwszym szkoleniowcem GKS-u Bełchatów? Biorąc pod uwagę jak wiele dla górniczego klubu zrobił, w dalszej perspektywie taka szansa z pewnością mu się należy.

Dobre transfery przepisem na sukces

Po raz kolejny w przerwie letniej z GKS-u odeszło wielu zawodników, a jeszcze więcej było przez klub testowanych. Trzeba jednak przyznać, że tak udanych transferów w Bełchatowie nie było od dawna. Patryk Mularczyk i Bartosz Biel to najlepsi strzelcy drużyny. Wychowankowie Szymorek, Grzelak i Niźnik wrócili „na stare śmieci” i wykorzystują każdą szansę, by swoją postawą wspomóc macierzysty klub. Paweł Czajkowski wygryzł ze składu Patryka Rachwała i dyryguje środkiem pola, a Hubert Tylec wchodząc z ławki daje odpocząć najlepszym zawodnikom GKS-u. Nie licząc sprowadzenia Adama Setli, letnie okno transferowe było bardzo owocne. 

Gen zwycięzcy zaszczepiony przez trenera

W poprzednim sezonie Artur Derbin nie miał okazji przepracować okresu przygotowawczego z GKS. Do Bełchatowa zawitał w kwietniu, zastępując na stanowisku Mariusza Pawlaka. Już w końcówce poprzednich rozgrywek widać było odmianę w grze „Brunatnych”. Najlepsze jednak nadeszło dopiero w tym sezonie. Żelazna defensywa, pomysłowe ataki i przede wszystkim zgrana szatnia złożyły się na 4. miejsce w tabeli i realne szanse na awans na zaplecze Ekstraklasy. Były trener Zagłębia Sosnowiec wprowadził porządek do bełchatowskiej szatni i swoim stylem pracy, potrafił znaleźć wspólny język z piłkarzami.

Rundę jesienną można podsumować pozytywnie. Perfekcyjnie nie było, jednak czwarte miejsce dla klubu, który zaczynał sezon z ujemnymi punktami to wynik ponad stan, o czym mówią sami piłkarze. Nam pozostaje oczekiwać na transferowe wieści ze Sportowej i liczyć, że zespół nie zostanie osłabiony i w pozostałych trzynastu meczach rundy wiosennej zaprezentuje futbol, który zaowocuje awansem do I ligi! Trzymamy kciuki!