Tuż przed startem rundy wiosennej sezonu 2021/22 stało się coś, czego kibice bełchatowskiego klubu obawiali się od lat. GKS Bełchatów ogłosił upadłość, a klub wycofał się z rozgrywek. Przyszłość piłki nożnej w naszym mieście stanęła pod znakiem zapytania, lecz teraz – pół roku później – wiemy już, że futbol w Bełchatowie rodzi się na nowo.
Dobrze pamiętam swój zimowy występ w programie Radia Łódź, gdzie wraz z prowadzącymi i pozostałymi gośćmi rozmawialiśmy na temat GKS-u, Widzewa i ŁKS-u oraz ich szansach w ligowych potyczkach. Zapewniałem wtedy, że „Brunatni” wychodzą na prostą, a najbliższe miesiące mogą obfitować w sukcesy drużyny Kamila Sochy. Dopiero po zakończonej audycji sięgnąłem po telefon, na którym były mrożące krew w żyłach wiadomości od osób związanych z klubem. „Jest źle – nie ma pieniędzy”, „Ponoć gasimy światło…” – głosiły. Co wówczas pomyślałem? Takie pogłoski dało się słyszeć co najmniej od kilku lat i nigdy nie okazały się prawdziwe. Także tym razem byłem niemal pewien, że skończy się jedynie na groźbach. Moja pewność utrzymywała się zaledwie dwa dni.
Wówczas oficjalny komunikat klubu rozwiał moje wątpliwości. Dług sięgający 7 milionów złotych, brak sponsora głównego oraz niemożność pokrycia kosztów bieżącej działalności klubu i procesu licencyjnego sprawiły, iż czterdziesty piąty rok istnienia GKS-u Bełchatów okazał się ostatnim (w tamtejszym stanie prawnym) dla biało-zielono-czarnych. Niemal skompletowany zespół Kamila Sochy na ostatniej prostej przed startem ligi został pozbawiony pracy, a w wielu przypadkach także szansy na znalezienie nowego pracodawcy na szczeblu centralnym. Natomiast kibice zamiast wybrać się na stadion, mogli co najwyżej pójść na spacer do któregoś z bełchatowskich parków.
⚠ [KOMUNIKAT O STANIE SPÓŁKI]
🔗 https://t.co/RXKJMShgzP pic.twitter.com/gnbBe7eeG4
— GKS Bełchatów (@GKSBelchatow_) 23 lutego 2022
Oczyszczenie
Z jednej strony, upadek GKS-u Bełchatów to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mogły się mu przytrafić. W ten dość „osobliwy” sposób klub pozbył się bowiem zadłużeń, wszelkich zobowiązań i gęstniejącej atmosfery, która od dawno unosiła się wokół pustej kasy klubowej. Nie chcę, by słowa te brzmiały jak poparcie uciekania się od spłaty zobowiązań. Jestem zdania wręcz przeciwnego – długi należy spłacać! Jednak przypadki polskich klubów sportowych pokazują, iż czasem innego wyjścia nie ma. Zrobiono tak w Widzewie Łódź, ŁKS-ie czy Ruchu Chorzów, które to na zgliszczach rozpoczęły mozolny powrót na szczyt. I idzie im to bardzo dobrze! Widzew jest beniaminkiem Ekstraklasy, ŁKS w niej niedawno występował, a chorzowianie rok po roku mkną ku najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz podobną drogę może odbyć GKS Bełchatów. Trzeba jednak pamiętać, iż wspomniane wyżej kluby wywodzą się z dużych miast, w których zapotrzebowanie na futbol na najwyższym poziomie jest zdecydowanie większe niż w Bełchatowie. Łatwiej jest wówczas o sponsorów i ich fundusze w klubowej klasie, a także o kibiców na trybunach. Biało-zielono-czarni mają jednak wiele argumentów za tym, by ponownie zadomowić się co najmniej na szczeblu centralnym polskiej piłki.
Jednak z drugiej strony, ogrom pracy, jaki został wykonany przez piony sportowe na przestrzeni wielu lat został bezpowrotnie zaprzepaszczony. „Brunatni” byli klubem, który od lat występował na szczeblu centralnym, a drużyny Oresta Lenczyka. Rafała Ulatowskiego, selekcjonera Pawła Janasa, Kamila Kieresia czy Artura Derbina napsuły krwi wielu topowym klubom w Polsce. Wizyty przy Sportowej 3 wielokrotnie źle wspominać będą piłkarze Legii, Lecha czy krakowskiej Wisły. Obecnie, te czasy należą jedynie do wspomnień.
Reset klubu wpłynął nie tylko no to, iż zaczyna on od zera pod kątem finansowym. Dla mnie kolejnym plusem tego stanu rzeczy jest oczyszczenie klubowych struktur z osób, które od lat firmowały zadłużanie klubu na kolejne miliony złotych. Przywiązanie do umowy z BOT/PGE, brak ruchów znaczących ruchów biznesowych i marketingowych ze strony pracowników klubów czy liczne stanowiska z nadań politycznych dały o sobie znać w lutym tego roku. Ze starej gwardii (a i tak nowszego rozdania) został jedynie Szymon Serwa, który do Bełchatowa przychodził jako kierownik drużyny, a obecnie pełni funkcję prezesa Akademii GKS-u Bełchatów. Trzeba jednak podkreślić, iż z upadkiem klubu nie miał nic wspólnego. Przypadł mu jedynie wątpliwy zaszczyt ogłoszenia upadłości klubu.
Odrodzenie
Powrót GKS-u na piłkarską mapę Polski nastąpił szybciej niż można się tego było spodziewać. Próby odbudowy seniorskiej drużyny podjęła się bowiem Akademia GKS-u Bełchatów ze wspomnianym wyżej Szymonem Serwą. Starania władz miasta oraz Fundacji Akademia GKS Bełchatów sprawiły, że „Brunatni” rozpoczną 6 sierpnia 2022 nowy etap historii. Dzięki zgodzie Łódzkiego Związku Piłki Nożnej bełchatowianie przystąpią do rozgrywek IV Ligi. Natomiast nad aspektem sportowym czuwać będzie Bogdan Jóźwiak – doświadczony trener, który ma poprowadzić mieszankę młodości i doświadczenia w szatni ku sukcesom.
💬 – Zaczynamy od IV ligi, ale zaczynamy z ludźmi, którym dobro GKS-u Bełchatów leży na sercu (…) Wierzymy, że wspólnie napiszemy nowe karty biało-zielono-czarnej historii. Bądźcie z nami! – apeluje Prezes Szymon Serwa. Więcej szczegółów niebawem‼
🤍💚🖤 #WracamyDoGry pic.twitter.com/5xrFxS3dDz— GKS Bełchatów (@GKSBelchatow_) 29 czerwca 2022
Dla wielu ważne okazały się być także losy herbu GKS-u Bełchatów. Kibice zrzeszeni w Stowarzyszeniu Sympatyków GKS-u Bełchatów „Torfiorze” zorganizowali zbiórkę, której celem było zdobycie finansów na wykup praw do logo firmującego klub od wielu lat. Sztuka ta udała się po blisko trzech miesiącach zbiórki.
Utarty model biznesowy
Klub upadł, ale zaczyna odradzać się od nowa – jest to niezwykle radosna wiadomość. Mnie martwi jednak fakt, iż model biznesowy, jaki został przyjęty przez nowych włodarzy klubu jest niezwykle zbliżony do poprzedniego. Na początku lipca prezes Szymon Serwa otrzymał czek na 1 250 000 złotych od prezesa PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA. Pieniądze te są potrzebne. To dzięki nim przy Sportowej 3 znowu piłka pójdzie w ruch. Martwi mnie jednak sam fakt, iż spółka, która wcześniej raz po raz odrzucała prośby o wsparcie upadającego GKS-u. Chociaż, kto chciałby pudrować trupa.
Dzisiaj na terenie Hali Energia doszło do uroczystego wręczenia przez prezesa PGE GiEK, Andrzeja Legeżyńskiego symbolicznego czeku na kwotę 1 250 000 zł., przeznaczonego na działalność drużyny seniorów. Dziękujemy! 🤝
____________________________
🤍💚🖤 #WracamyDoGry pic.twitter.com/2ZDSq5PiyD— GKS Bełchatów (@GKSBelchatow_) 5 lipca 2022
W regionie nie ma innego tak dużego przedsiębiorstwa, które byłoby w stanie zainwestować fundusze w GKS. Podmiot z zewnątrz? Bełchatów nie jest już atrakcyjnym biznesowo miastem, więc misja ta może być niezwykle trudna do wykonania. Lokalni biznesmeni są natomiast zbyt „mali”, by klub mógł się na nich opierać, jeśli ma aspiracje powrotu przynajmniej na szczebel centralny.
A co tam, szczebel centralny! Jest jedna osoba, która widzi GKS już w Ekstraklasie! Pamiętacie konferencję WYBORCZĄ z 2019 roku, na której poseł Małgorzata Janowska wraz z ówczesnym prezesem „Brunatnych”, Wiktorem Rydzem, informowała, że PGE ponownie będzie sponsorować zespół? Cóż, wszystko fajnie, ale szkoda, że zapomniała poinformować o tym władz spółki…
Ta sama osoba była także obecna na lipcowej konferencji PGE GiEK SA, na której GKS otrzymał wsparcie od spółki. Dlaczego mnie to martwi (pomijając już fakt ekstraklasowej wizji posłanki PiS-u)? Ten model biznesowy przy Sportowej 3 już był. Model opierający się na finansowaniu klubu przez spółkę Skarbu Państwa, wciąganiu w struktury klubu osób o politycznych powiązaniach. Jest to także niezwykle chwiejny sposób finansowania klubu, zależny przede wszystkich od wyników wyborów parlamentarnych czy samorządowych. Kluby sponsorowane przez spółki Skarbu Państwa czy władze miast wielokrotnie stawały nad przepaścią z racji niestabilności i zmienności w urzędach. Zmiana władz wpływa bowiem na politykę gospodarowania budżetami, decyzje sponsoringowe i szereg innych decyzji. Na własnej skórze przekonał się o tym właśnie GKS, który był niczym młody chłopak umówiony ze śliczną dziewczyną z sąsiedztwa, która na randkę nie przyszła. „Brunatni” biegali za PGE, czekali, prosili i błagali o jakiekolwiek wsparcie. Mimo zapewnień i obietnic, wielokrotnie do podpisania umów dochodziło po wielu miesiącach niepewności, a ich sumy były o wiele mniejsze od tych, które obiecywano. Dlatego też martwi mnie to, iż „nowy” GKS Bełchatów zmierza w tym samym kierunku, co kiedyś. Niestety, chcąc marzyć o odbudowie drużyny, władze klubu nie mają innego wyjścia jak ponowne nawiązanie bliskich relacji z PGE.
W wychowankach siła
Sportowo, IV-ligowy GKS to połączenie doświadczenia i młodości. Oprócz najbardziej utalentowanych zawodników Akademii GKS Bełchatów, trener Bogdan Jóźwiak będzie miał do dyspozycji doświadczonych piłkarzy, który kibice biało-zielono-czarnych dobrze znają. Bartosiak, Szymorek, Wroński czy Grzelak w ostatnich latach występowali na szczeblu centralnym w barwach GKS-u i nie tylko, a w sezonie 2022/23 wezmę odpowiedzialność za wynik sportowy swojej macierzystej drużyny. Ligowi rywale „Dumy Górniczego Miasta” poszukiwali nowych zawodników poprzez portale społecznościowe, a Szymon Serwa podpisywał kontrakty z Mariuszem Holikiem czy Leonidem Otczenaszenko, związanymi ostatnio z pierwszoligowymi zespołami. Pokazuje to niezwykły rozmach, z jakim bełchatowianie powracają na piłkarską mapę Polski.
Łącznie w kadrze GKS-u Bełchatów znajduje się dwudziestu wychowanków oraz dwóch zawodników (Otczenaszenko i Golański), którzy w przeszłości występowali przy Sportowej 3. Jedyni Bartosz Szelong, Kacper Czapla, Mariusz Holik i Bartosz Bujalski są nowymi twarzami w szeregach „Brunatnych”. Rozmach, z jakim tworzona jest drużyna na piątym szczeblu rozgrywkowym pozwala twierdzić, iż aspiracje mamy ogromne.
Na co stać GKS Bełchatów?
GKS Bełchatów jest faworytem do awansu. Skład, jaki został zbudowany przy Sportowej 3, powinien być faworytem wszystkich trzydziestu ośmiu spotkań BetCris IV Ligi, w której weźmie udział. Nie chcę pompować balonika, lecz zespół z piłkarzami, którzy do niedawna występowali na szczeblu centralnym, ma wszystko, by pójść drogą Warty Sieradz i powitać za rok III Ligę. Zapewne taki zamysł mają władze klubu, bowiem pieniądze zainwestowane w pion sportowy pokazują, iż oczekiwania mogą być spore. Zdybowicz (ex. Wisła Kraków, Resovia), Bartosiak (ex. Wisła Puławy), Wroński (ex. Puszcza Niepołomice) i wielu innych mogą być gwiazdami tej ligi, ale pewnie mieli też swoje oczekiwania finansowe. „Brunatni” mają spory budżet, jak na piąty szczebel rozgrywkowy, i jeśli chcemy, by GKS powrócił na szczyt, najlepszą inwestycją będą dobre występy drużyny Bogdana Jóźwiaka, zakończone w najszczęśliwszy możliwy sposób. Życzę tego sobie i wszystkim kibicom GKS-u Bełchatów!
Piłkarska Polsko, wracamy do gry!