Środowa decyzja władz klubu, jak i byłego trenera Wisły Kraków o związaniu się półtorarocznym kontraktem z GKS Bełchatów była dla mnie totalnym zaskoczeniem. Myślałem, że chłopaki robią sobie ze mnie jaja, a tu jednak…
Co tu dużo pisać, podpisanie kontraktu z GKS-em przez Michała Probierza jest dla mnie olbrzymim zaskoczeniem. Oczywiście, bardzo pozytywnym. We wcześniejszym tekście pisałem, że może to Dawid Nowak da impuls drużynie, że swoją grą pociągnie zespół w górę. Teraz wiem, że do „Dawidka” może dołączyć były trener m. in. Jagiellonii Białystok.
Nie wiem co tkwi w głowie naszego szkoleniowca, ale coś mi podpowiada, że ten człowiek po prostu lubi wyzwania, adrenalinę i… nienajlepsze warunki do spokojnej pracy. Wcześniej podejmował prace w Polonii Bytom, wspomnianej Jadze czy w ŁKS. A tam, jak wszyscy dobrze wiemy, był istny cyrk na kółkach.
W Bełchatowie sytuacja może nie jest identyczna jaka istniała niedawno w łódzkim klubie, ale nie jest też diametralnie inna. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że większość zawodników pierwszego zespołu już w zimowym okienku może podpisać umowy z innymi pracodawcami, to można załamać ręce już na samym początku pracy. Do tego dochodzą kłopoty finansowe Klubu oraz medialne wypowiedzi pani Wantuch, które nie najlepiej oddziałują na atmosferę w GKS.
Ciekawi mnie też, w jaki sposób skonstruowana została umowa nowego szkoleniowca Brunatnych i mam nadzieję, że nie wygląda ona identycznie, jak ta, którą Probierz podpisał z ŁKS-em.
Czwartkowy dzień powinien przynieś nam kilka odpowiedzi, m. in. na pytanie, jakie będą pierwsze decyzje nowego coacha „Brunatnych”. Czy przywróci do składu Kamila Kosowskiego i Mate Lacicia?