Serce ze Sportowej

GKS poukładał wszystko w głowie. Teraz będzie tylko lepiej!

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

GKS w końcu wygrał ligowe spotkanie i to w niezłym stylu. Można by rzecz, że wygrał dlatego, bo nikt w obronie nie popełnił głupiego błędu, ale nie ma się co pastwić nad chłopakami. Na pewno robili co mogli, żeby pomóc drużynie. Ja upatrywałbym słabszej postawy na początku rundy wiosennej w innym aspekcie.

Od kilku tygodni miałem dziwne wrażenie, że cała ta fatalna seria zaczęła się, jak piłkarze pomyśleli: Hej, nieźle nam idzie. Dobrze by było zająć miejsce w pierwszej ósemce.

Do tej pory w szatni panowała zasada „step by step”, a przed sezonem trener jasno określił priorytety: chcemy się utrzymać, ale myślimy tylko o najbliższym przeciwniku, a nie o miejscu w tabeli na koniec sezonu. I trudno się takiemu stawianiu sprawy dziwić, skoro przez półtora sezonu ta metoda sprawdzała się idealnie. Najważniejszy był najbliższy rywal i cotygodniowa dobra gra w piłkę.

Ale po świątecznej przerwie coś się zmieniło. Doszło kilku nowych zawodników, którzy w wywiadach zaczęli mówić, że górna ósemka to cel na ten sezon. W sukurs poszedł im prezes Marcin Szymczyk. Wyniki sparingów nie wyglądały tragicznie, ale wiadomo było, że zespół po zimowych przygotowaniach zweryfikuje liga. No i przyszedł mecz z Podbeskidziem, a później z Piastem.

Oglądając oba spotkania miałem wrażenie, że piłkarze za dużo myślą o tym, że jak przegrają, to szansa na górną połowę tabeli oddali się i spadnie na nich fala krytyki. Dopiero po przegranym meczu w Gliwicach wszystko w głowach piłkarzy, ale i trenerów, zaczęło wracać do normy. Tak sądzę po przeczytaniu słów trenera Kieresia, które wypowiedział udzielając wywiadu Maćkowi Wiśniewskiemu z Dziennika Łódzkiego: – Musimy mówić mniej o tabeli, a więcej o meczu z Wisłą Kraków i o tym jak wyrwać z boiska trzy punkty. To bardzo ważne mentalnie.

Czyli okazało się, że najskuteczniejsze są te metody, które są sprawdzone. GKS sklepał Wisłę Kraków 3:1 i miejmy nadzieję, że na dobre się odblokował. Że z każdego piłkarza z osobna zeszło niepotrzebne powietrze. Że podopieczni Kieresia ponownie uwierzyli we własne umiejętności i możliwości.

Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak tylko przypatrywać się postawie Brunatnych w kolejnym meczu w Gdańsku. Myślę, że po zwycięstwie nad Białą Gwiazdą nie jest im straszny żaden rywal, a drogę do celu utorują kolejne ligowe wygrane.