Zielonym piórem pisane

Jest kadra (prawie), a historia…

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Trener Kamil Kiereś nie będzie miał łatwego zadania, ale teraz po raz pierwszy od początku do końca może wcielić „własne dzieło”.

Przed GKS pierwsze, wyjazdowe zgrupowanie i trzeba przyznać, że jest nadzieja na to, że rzeczywiście słowa prezesa znajdą pokrycie w fakcie, że nowa ekipa nie będzie gorsza od poprzedniej.

Wiemy, że to już nie jest dla Brunatnych zwykłe okienko transferowe, w Bełchatowie, na naszych oczach dzieje się właśnie istna rewolucja kadrowa. I powiem szczerze, że… to dobrze!

Wielokrotnie już pisałem, że sukces z 2007 roku w ostatnich sezonach nam nie służył, a wręcz przeciwnie. O GKS myślało się w kategoriach potęgi, która rok rocznie powinna pokazywać plecy potentatom ligi, ale z rundy na rundę, nasza ekipa bardziej rozczarowywała niż dawała powodów do kolejnych optymistycznych prognoz, co również odbiło się w jakimś sensie na frekwencji.

Dziś czuję się jak wtedy, te kilkanaście lat wstecz, kiedy mówiono, że już za chwilę za chwileczkę Gieksa podzieli los Stali Mielec czy Siarki Tarnobrzeg. W konsekwencji nic takiego nie miało miejsca, a już za chwilę dumny prezes Zdzisław Drobniewski obwieszczał, że GKS wybuduje stadion na wzór angielskiego Wolverhampton Wanderers. To też się nie wydarzyło, ale zamiast obiektu naprzeciwko hipermarketu Nomi i stacji Shell, odnowy doznała S3 i też w stylu angielskim.

Dziś historia zatacza koło, choć jak mawiał jeden z moich nauczycieli ona tylko pozornie robi koło, ale nigdy nie wróci do tego samego punktu i ja również dostrzegam różnice w obecnej sytuacji. Myślę, że każdy z nas je widzi, ale fakt jest taki, że wróciliśmy do… pracy u podstaw.

GKS stanął w punkcie historii, w którym jego „cykl życia” mocno poleciał w dół, ale jak każdy cykl, wierzę, że i ta tendencja powoli będzie się teraz zmieniać. Będzie biedniej, będzie pracowiciej, będzie więcej zufania i mniej oczekiwań, będzie ambicja, będzie tęsknota i głód za sukcesem. Być może właśnie dzięki temu, będzie więcej kibiców i sponsorzy spojrzą przychylniejszym okiem, a GKS znów na długie lata dozna stabilizacji, a być może nawet liźnie szczytów czyli namiesza wśród faworytów, a co?

Trener Kamil Kiereś nie będzie miał łatwego zadania, ale teraz po raz pierwszy od początku do końca może wcielić „własne dzieło”. Po dzisiejszym dniu, wiemy, że boki obrony zostały zabezpieczone, wiemy także, że mamy silną drugą linię i słaby atak, który wymaga wzmocnień. Za chwilę zabraknie Dawida Nowaka, a Paweł Buzała jak nie wyeliminuje tego frustrującego marnowania setek, to z przodu nie mamy kim straszyć. Największą bolączką pozostaje jednak obsada bramki i to jest cel No. 1. Potrzebny jest ktoś z doświadczeniem i pewny siebie i liczę, że już wkrótce ktoś taki do GKS zawita.

Kiedyś pewien Pan rzucił popularne dzisiaj hasło: „Nie będzie niczego”. Ja zaś patrzę na GKS teraz przez pryzmat „świeżości” i nowych nadziei, mimo, że wciąż nie wiemy czy „rak” będzie miał przerzuty, to już nie jedno w historii przeżyliśmy. Zatem parafrazując niedoszłego prezydenta Kononowicza krzyknę: Wszystko będzie, musi być!