Zielonym piórem pisane

Corruption story… a „wybrańca” nie widać! Komentarz Pawła Kuźbika

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Nikt z nas prawdopodobnie nawet w ułamku nie ma pojęcia o tym jak działał system handlowania meczami w Polsce czy jak działa obecnie – pisze Paweł Kuźbik. Zapraszamy do lektury.

To, że piłka nożna nie jest sprawiedliwa wie każdy fan tej dyscypliny. Nie trzeba również dodawać, że to coś więcej niż sport. Historia pisze różne scenariusze, biorąc zarówno pod uwagę wydarzenia na boisku jak i poza nim. Dla wielu futbol to religia, to sens życia, ale nie wolno zapominać, że to także praca jak każda inna, która dla określonej grupy zawodowej ma przynosić profity finansowe.

Nie każdemu piłkarzowi dane jest tyle zarobić i odłożyć, żeby spokojnie dalej funkcjonować. Nie każdy ma na tyle głowę na karku, że wie, że w piłkę nie będzie grać całe życie i trzeba w siebie inwestować. Jedni zatem kończą kolejne stopnie wtajemniczenia trenerskiego, inni zakładają własne biznesy, a jeszcze inni zostają piłkarskimi komentatorami. Nigdy bowiem nie wiadomo jakiego „figla” można się będzie spodziewać we własnej karierze zawodniczej.

Piszę o tym nieprzypadkowo. Wywołany został bowiem „na tapetę” Łukasz Sapela, były już zawodnik Brunatnych. Wczoraj gruchnęła wiadomość, że Sapel znalazł swoje miejsce w dalekim Baku w Azerbejdżanie i prawdopodobnie będzie reprezentował  barwy miejscowego Ravana, który w ostatnim sezonie uplasował się na ósmej pozycji.

Nie popieram działań korupcyjnych w żadnej postaci, wręcz zawodowo pośrednio z takimi patologiami często walczę i próbuję zmieniać. Jest to choroba i nie ma co udawać, że jest inaczej.  Nie mniej jednak Łukasza jest mi najzwyczajniej po ludzku żal.

Nikt z nas prawdopodobnie nawet w ułamku nie ma pojęcia o tym jak działał system handlowania meczami w Polsce czy jak działa obecnie, bo to, że trwa on nadal, chyba nikt nie ma wątpliwości. Z tą różnicą, że obecnie ewoluował, uodpornił się, zmutował, przybrał nową postać. Jeśli dołożymy do tego sprzyjające środowisko, które tak mocno przylgnęło do stołków, że niczym wprawiony magik potrafi wmówić społeczeństwu, że jest coraz lepiej, chociaż wszystko wygląda jak domek z kart i wcale dobrze nie jest, a… kandydować trzeba, bo nikt inny nie podoła, to mnie już nawet nie chce machać się rękoma ze zdenerwowania.

Dlatego napisałem, że proceder trwa nadal, bo trudno jest dzisiaj mówić o tych wszystkich rzeczach, o których pisałem na początku, w kontekście biznesu. Tam gdzie pojawia się wielka kasa, pojawia się często patologia. Żeby to zmienić, potrzebna jest przede wszystkim zmiana mentalności i przewartościowanie działań. Różnica polega jednak na tym, że w tamtym okresie proceder był niczym wirus grypy hiszpanki, który wybił swego czasu miliony osób na całym świecie. Dzisiaj wciąż grypa zabija, ale nie są to już ilości, które szokowałyby współczesny świat. Podobnie jest z „handlem” meczami. Przecież tu wciąż jest kasa, tu wciąż pojawiają się ci, którzy będą chcieli szybko i łatwo, niekoniecznie legalnie, zarobić. Zmieniły się tylko formy i póki co skala. Pamiętamy jednak, że nie hiszpanka, a grypa meksykańska w ostatnich latach znów mocno nas postraszyła i jeśli nie zmieni się „system”, to za parę lat wciąż będziemy się dziwić czemu na mecze w Lidze Europejskiej musimy latać do… Azji, a za sukces reprezentacyjny będziemy uznawać poszczególne gole z rywalem z górnej półki. Ba, będziemy się cieszyć, że w ogóle będą chcieli z nami grać.

Można by pisać o tym „na kilogramy”, ale puentując te wywody wrócę do Sapeli. Chłopak miał plan, ambicje, pomysł na życie. Od małego walczył na boisku i nosił w sercu Gieksę, po zakończeniu kariery planował trenować młodych w Bełchatowie. Tymczasem „system”, który przestał radzić sobie sam ze sobą zareagował i od lat pokazuje, że „skutecznie” walczy z korupcją, ogłaszając kolejne nazwiska „umoczone”. Problem polega jednak na tym, że jeśli zaczęli już docierać do takich nazwisk jak Sapela i robić z tego megasensację, jaki to GKS jest umoczony, to powiem tak: Ktoś nieźle namieszał w „systemie” i poprowadził go (prawdopodobnie zgodnie z oczekiwaniami) w nazwijmy to jeśli już to „bardzo głęboką ławkę rezerwowych”. Oczywiście tak bardzo jak miałem prawo wierzyć w uczciwość wyników, którymi emocjonowałem się latami, tak teraz mam prawo wierzyć, że ktoś, kto nie zagrał ani minuty w tamtym okresie i głównie nosił piłki za kolegami, nie dopuścił się świadomie czynów korupcyjnych.

Wkurza mnie to, że nikt nie potrafi tych kwestii uporządkować, a przez to cierpi nie tylko futbol, ale poszczególni zawodnicy, ich rodziny, a w konsekwencji całe kluby (o ludziach tam pracujących nawet nie wspominam) po raz kolejny pokazując, że piłka nożna to nie tylko dyscyplina!
Jak będzie, czas pokaże. Mówią, bowiem, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jeśli ktoś obwinia teraz Sapelę, Popka czy Fonfarę, a wcześniej np. Ujka, to, albo nie zna się na krajowej (i nie tylko) piłce, albo urodził się wczoraj i dla niego piłka to piękny okrągły przedmiot, za którym nie wiadomo dlaczego ugania się banda facetów itd.

System misiu system, a sposób na system czasem jest tylko jeden, sformatować i wgrać kolejny, z nadzieją, że w tym nowym nie będzie „luk” i „błędów” charakterystycznych dla poprzednika. I przestańmy udawać, że w „tamtych” czasach można było ugrać coś legalnie. Pogubili się wszyscy! Szkoda, że tylko część otrzeźwiała.

Umarł GKS, niech żyje GKS!