– W pierwszej połowie mieliśmy trochę szczęścia, odgryzaliśmy się kontrami i mieliśmy dwie dobre sytuacje, po których mogliśmy wyjść na prowadzenie – powiedział po meczu z Podbeskidziem trener PGE GKS Kamil Kiereś.
– Przyjechaliśmy do Bielska-Białej z problemami kadrowymi. Skład na dzisiejsze spotkanie wyglądał inaczej od tego z poprzednich spotkań ligowych, ale mówiliśmy sobie w tygodniu, że będziemy pracować, wytworzymy takie elementy w treningach, które pozwolą nam tutaj walczyć i z takim nastawieniem tu przyjechaliśmy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Bielsko to jest taki teren, na którym GKS nigdy się dobrze nie grało. Te mecze były bardzo trudne, statystyki nie są po naszej stronie. Ta pierwsza połowa wskazywała na to, że rzeczywiście tak było. Grało nam się bardzo trudno, Podbeskidzie starało się grać w swoim stylu, czyli wytwarzać na nas presję. Za bardzo nie mogliśmy się odnaleźć w takiej grze pozycyjnej, którą preferujemy. Generalnie w pierwszej połowie mieliśmy trochę szczęścia, odgryzaliśmy się kontrami i mieliśmy dwie dobre sytuacje, po których mogliśmy wyjść na prowadzenie. Myślę, że w drugiej połowie PGE GKS był drużyną lepszą, postawiliśmy swoje warunki gry i dążyliśmy do zdobycia bramki. Coraz więcej było stałych fragmentów gry, dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Bramkę straciliśmy w momencie, kiedy naprawdę nikt się tego nie spodziewał. Podsumowując zdobyliśmy punkt na bardzo trudnym terenie.