Michał Mak: Nie ukrywam, że będę chciał odejść

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

– W Bełchatowie jestem już trzeci rok i jak powiedział Mateusz, robi się dla mnie trochę za ciasny – mówi w rozmowie z serwisem 2×45.info pomocnik GKS.

– Mateusz kilka tygodni temu mówił nam, że jego uraz uniemożliwia mu odejście w styczniu, ale wiele wskazuje, że dla ciebie Bełchatów będzie już wtedy za mały.
– Nie ukrywam, że będę chciał odejść i zrobić krok do przodu. W Bełchatowie jestem już trzeci rok i jak powiedział Mateusz, robi się dla mnie trochę za ciasny. Chciałbym spróbować czegoś nowego i walczyć o wyższe cele. Zobaczymy. Bełchatów na pewno oczekuje za transfer sporych pieniędzy. Mam nadzieję, że pojawi się oferta, która zadowoli i mnie, i klub. To warunek konieczny, nie chcę patrzeć tylko pod swoim kątem. Na razie jednak cisza.

– Wszystko zależy, kto się po ciebie zgłosi, ale sam bardziej się nastawiasz na pozostanie w Polsce i przejście do klubu z czołówki, czy od razu wyjazd zagraniczny?
– Pół na pół. Z jednej strony chciałbym trafić do mocniejszego polskiego klubu typu Legia, Lech czy Wisła, pograć rok lub dwa, umocnić swoją pozycję i wyjechać już jako w pełni ukształtowany zawodnik z dużą stabilnością formy. Z drugiej strony chciałoby się skorzystać z szansy wyjazdu, gdyby się nadarzyła. Druga nigdy może nie nadejść, prawda? Na pewno poważnie bym się zastanowił nad ofertą z zagranicy. Wszystko byśmy spokojnie z agentem przeanalizowali, żebym potem szybko nie wrócił z podkulonym ogonem jak niektórzy zawodnicy. Gdyby było duże prawdopodobieństwo, że bym tego uniknął, pewnie podjąłbym wyzwanie. Dziś jednak tylko spekulujemy. Planowaliśmy zagrać z Mateuszem super rundę i uciekać, a jak widzisz, życie to zweryfikowało. Mateusz swoje plany musi odłożyć przynajmniej na pół roku.

– O co dokładnie chodziło z artykułem w „Fakcie”, gdzie cytowano Kamila Kieresia, że jesteś zły i załamany brakiem powołania na mecze z Niemcami i Szkocją? Ty i trener później ostro wszystko dementowaliście, co rzadko się zdarza.
– Nie wiem, skąd autor tego głupiego tekstu wziął to, że byłem załamany. Załamać można się po śmierci mamy, a nie z powodu braku powołania. Bądźmy poważni. Co najwyżej mogłem się zdenerwować, ale naprawdę nie liczę dziś na pierwszą reprezentację. Jeszcze trochę mi brakuje i sporo muszę poprawić. Dziennikarz zapewne wyrwał z kontekstu słowa trenera, że jestem zmęczony i muszę odpocząć, bo grałem wszystkie mecze po 90 minut. Trener Kiereś był zagotowany. Później pogadałem sobie potem z tym redaktorem.

Całość przeczytasz w serwsie 2×45.info