Kamil Kiereś: Moim zdaniem sędzia nas skrzywdził

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

– Mało kto wierzył w GKS po ostatnich spotkaniach. Kontuzje i kartki nie napawały optymizmem. Skupiliśmy się w tygodniu na pracy i nie narzekaliśmy, ale budowaliśmy optymizm. I ten optymizm było widać w naszej grze – powiedział Kamil Kiereś po przegranym meczu ze Śląskiem.

– Sporo serca i zdrowia zostawiliśmy na boisku i na pewno nie byliśmy tłem dla Śląska. Spotkanie było bardzo wyrównane. W pierwszej połowie mieliśmy sporo jakości w grze ofensywnej i kto wie, jak by się mecz potoczył, gdyby Damian Szymański nie trafił w poprzeczkę, ale do bramki. Brakło kropki nad „i” w tym okresie gry. Wiedzieliśmy, że nie będziemy mieli tych sytuacji wiele i szkoda, że chociaż jednej w pierwszej połowy nie wykorzystaliśmy.

– Po przerwie moim zdaniem Śląsk nie był zdecydowanie lepszy od nas, ale zadecydowała jakość piłkarzy. Bracia Paixao czy Sebastian Mila mogą być niewidoczni, ale wystarczy im jednak akcja, aby błysnęli. Przy stanie 1:0 doszło do kontrowersyjnej sytuacji. W Canal Plus się pośmieją, powiedzą, że był karny, drudzy, że nie był, ale moim zdaniem sędzia nas skrzywdził. Do końca walczyliśmy o odwrócenie losów meczu i ta bramka była tego efektem. Muszę pochwalić całą drużynę za zaangażowanie. Zwłaszcza młodych zawodników, że w tak trudnej sytuacji sobie poradzili. Nie możemy być zadowoleni z końcówki rundy, ale na dwa ostatnie mecze się podnieśliśmy i ta gra już się zazębiała – zakończył szkoleniowiec PGE GKS Bełchatów.

Tadeusz Pawłowski (trener Śląska Wrocław): Mecz walki. Pierwsza połowa wyrównana. Do przerwy nie mogliśmy sobie poradzić ze środkiem pola, mieliśmy za dużo strat, za mało było utrzymywania piłki. To nie była gra, do której przyzwyczailiśmy publiczność. W drugiej połowie było już lepiej. Było więcej sytuacji, więcej się działo pod polem karnym GKS i zdobyliśmy dwa gole. Piękna bramka Marco Paixao i bardzo się cieszę, że on strzelił. Co do karnego, to był ewidentny i cieszę się, że takie faule w polu karnym są gwizdane. Tomek Hołota był ewidentnie przytrzymywany za koszulkę. Uważam, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo jedną bramką. Zagraliśmy bez dwóch zawodników ze środka pola i nie było ich łatwo zastąpić. Udało się i to też jest dla nas powód do zadowolenia. W ogóle jestem zadowolony z postawy zespołu w tym roku. Od dzisiaj zawodnicy mają wolne i spotykamy się 7 stycznia.