Patryk Rachwał: Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Nie chcę już wracać do historii z Białej Podlaskiej

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Nigdy nikogo nie sprzedałem i nie sprzedam. A że oni coś takiego wymyślili? Nic nie poradzę. We wcześniejszych latach nie było mnie w Bełchatowie, a słyszałem, że do podobnych zdarzeń też dochodziło. Czy wtedy też ja ich sprzedawałem? – pyta Patryk Rachwał w wywiadzie, którego udzielił na łamach Przeglądu Sportowego.

– Do którego z nich ma pan największy żal?

– Najmniejszy mam do Bartka. Z nagrania wynika, że ewidentnie został w to wciągnięty. Nie miał takiego zamiaru, jak Baran i Sawala. Potem też jako jedyny zachował się inteligentnie: przeprosił, kropka. Bo gdy ktoś przeprasza i dodaje, że zadra w sercu została, to jaki to ma sens?

– Co pan poczuł, gdy zobaczył nagranie?

– Samochód to tylko sprawa materialna, blacha. Poczułem, że gdyby mogli, to poskakaliby i po mnie. Nie wiem, co musi siedzieć w człowieku, by coś takiego zrobić. I potem czytam w wywiadzie, jak Baran się żali, że ma przecież dzieci. A ja nie mam dzieci? Nie wyobrażam sobie, by kogoś pomawiać bez jakichkolwiek dowodów.

– Szkolenie trwało trzy dni. Którego dnia to się wydarzyło?

– Pierwszego. A potem siedzieli ze mną przy jednym stole i jak gdyby nigdy nic jedli kolację. Dopiero w domu żona zauważyła, że mam pofalowany cały dach. Nie przypuszczałem, że to ich sprawka. Jeździłem do mechaników, robiłem z siebie debila, ustalając, co się stało z samochodem. Pojechałem do salonu mercedesa i usłyszałem od lakiernika, że ktoś zdewastował mi samochód. Wtedy zadzwoniłem do hotelu w Białej Podlaskiej i poprosiłem o sprawdzenie monitoringu. „Proszę przyjechać osobiście, musi pan sam to zobaczyć. Ja jestem przerażona tym, co widzę. To zrobili pańscy koledzy” – powiedziała kobieta z hotelu.

A cały wywiad z kapitanem GKS-u – Patrykiem Rachwałem można przeczytać TUTAJ.