– A przynajmniej ja go nie widzę. Cały czas opieramy się na umiejętnościach naszych liderów, czyli Obraniaka, Błaszczykowskiego i Lewandowskiego. Składne akcje? Nie ma – pisze na blogu pomocnik GKS-u.
Gra z pierwszej piłki? Mało. No, chyba, że do tyłu albo w poprzek. Z takim rywalem, jak Andora, można byłoby pozwolić sobie na bardzo dużo. Dla mnie był to taki mecz pokazowy, żeby naród zobaczył reprezentację zdobywającą gole. I tyle. Bo więcej pod względem szkoleniowym, jakby kadrowicze się o coś założyli, dałaby nawet zwykła gierka treningowa.
Ostatnie spotkania posłużyły głównie temu, żeby trener zbudował atmosferę wokół kadry, wbił piłkarzom do głowy, że potrafią wygrywać. Bo każdy z przeciwników – Łotwa, Słowacja, Andora – miał być właśnie takim na poprawienie humorów. Może mecz z Andorą ich psychicznie nie podbudował, ale na pewno zrelaksował. Pozytywy? Piękne bramki. Świetna główka Perquisa, Lewandowski – klasa sama w sobie, Obraniak też ładnie przymierzył. Spodziewałem się, że z Andorą strzelimy coś po rzucie rożnym i rzucie wolnym. Reprezentacja Smudy ma z tym największy problem, a łatwiejszego rywala wybrać już nie mogła. Ze stałych fragmentów powinniśmy zdobyć co najmniej jedną bramkę. Zdobyliśmy dwie, tylko że z rzutów karnych.
Wyraź swoją opinię na Facebook’u! Wejdź i sprawdź! »
To właśnie mecz z Grecją będzie rozbijał się o stałe fragmenty gry. Grecy są dobrze wyszkoleni technicznie, mają wysokich zawodników, ale przede wszystkim bardzo dobrze się bronią i grają z kontry. Nie jest to zespół trudny do rozszyfrowania. Nie mamy żadnych kontuzji, są świetne trybuny, wszystko przemawia za Polską. Trzeba wyjść na boisko i ich zmiażdżyć. Trzeba wygrać, wyjść z grupy, a Grecję – jak to się teraz mówi – wypierdolić ze strefy Euro…
Całość przeczytasz TUTAJ