Piątkowej potyczki z Rakowem nie będzie dobrze wspominał Agwan Papikyan. Jego drużyna przegrała 2:1, a on doznał urazu, który może go wykluczyć z gry na dłuższy okres czasu.
Mieliśmy 10. minutę meczu kiedy to po starciu z piłkarzem Rakowa padł jak rażony piorunem na murawę Agwan Papikyan. Dobrze spisujący się od początku sezonu pomocnik GKS-u długo się z niej nie podnosił, a boisko opuścił na noszach z obandażowanym kolanem. Do linii bocznej podszedł Paweł Zięba. Sędzia techniczny podniósł tablicę świetlną i wskazał zmianę kiedy to rozległ się głośny krzyk: „Nieeee! Nie wchodzi! Nie ma zmiany!”. Wszyscy byli nieco zdziwieni tą reakcją trenera, bo wydawało się, że Papikyan nie może kontynuować dalszej gry, a tu nagle obok sędziego technicznego pojawił się Papikyan, który zgłosił gotowość do gry… Niestety nie na długo.
18. minuta meczu i Papikyan siada na murawie. Koniec meczu dla tego zawodnika. Uraz kolana zbyt poważny by grał dalej. Możemy tylko przypuszczać czy był sens trzymania Agwana na murawie czy lepiej byłoby gdyby zawodnik po opuszczeniu boiska na noszach już na nie nie powrócił.
Na pomeczowej konferencji na nasze pytanie co ze zdrowiem Agwana Papikyana trener GKS-u – Andrzej Konwiński odpowiedział:
– Agwan ma najprawdopodobniej naderwany lub naciągnięty mięsień dwugłowy. Potrzeba zrobić USG. To badanie jest niezbędne byśmy mogli wiedzieć coś więcej. Na początku tygodnia myślę, że wszystko się wyjaśni – zakończył Konwiński.