Site icon GKS Bełchatów

Daniel Ciechański i Szymon Zgarda przed wyjazdem na zgrupowanie

fot. Damian Agatowski

W piątek o poranku drużyna GKS-u Bełchatów zjadła wspólne śniadanie i wyruszyła w drogę do Redy, a po drodze bełchatowianie odbędą rozruch na boisku w Pelplinie. O komentarz przed pojedynkiem z Gryfem Wejherowo zapytaliśmy byłego napastnika tego klubu Daniela Ciechańskiego oraz pomocnika Szymona Zgardę.

Adam Kieruzel (GKS.net.pl): Jesteś jednym z czołowych strzelców GKS-u Bełchatów. Wszystkie bramki, które zdobyłeś to były trafienia jesienią dla Gryfa Wejherowo. Czy czujesz się szczególnie przed spotkaniem ze swoim byłym pracodawcą?

Daniel Ciechański (napastnik GKS-u Bełchatów): – Nie. Nie czuję większego sentymentu do tego klubu, jestem teraz zawodnikiem GKS-u Bełchatów i skupiam się na tym by zacząć tutaj strzelać bramki. Nie ukrywam, że to przełamanie byłoby mi potrzebne, ta jedna bramka pozwoliłaby dalej ruszyć i jako zespół do Wejherowa jedziemy po to żeby wygrać, a ja jadę z takim nastawieniem żeby strzelić tą bramkę, która zapewniłaby nam zwycięstwo. Czekam na tego gola i myślę, że w niedługim czasie go zdobędę.

Podobno w takich meczach ze swoim byłym zespołem jest łatwiej o przełamanie. Uważasz, że masz coś do udowodnienia w Wejherowie?

– Nie jestem zawodnikiem, który chce udowadniać coś komuś innemu, jechać na spinie i robię to dla siebie i dla zespołu. Jedyne komu coś mogę udowodnić to tylko sobie i swojej drużynie, a nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy zdobyć bramki przeciwko swojemu byłemu zespołowi więc myślę, że czas najwyższy.

Jak myślisz. Co jest powodem tego, że twój licznik bramkowy zatrzymał się na tych pięciu trafieniach? Miałeś już kilka dogodnych sytuacji, ale niestety zawsze górą był bramkarz.

– Miałem w dwóch meczach pod rząd dwie dogodne sytuacje czy z Olimpią Elbląg czy z Wartą Poznań. Na pewno cieszy mnie to, że te mecze wygraliśmy, a więc te sytuacje się nie odbiły aż takim echem. Wydaje mi się, że gdzieś może to siedzieć z tyłu głowy i przez to tak jest. Potrzebuję właśnie tej jednej bramki żeby dalej ruszyć. Na pewno nie przyszedłem tutaj żeby siedzieć na ławce i nie strzelać bramek. Kibice z pewnością oczekują na to, że zacznę strzelać i pomagać drużynie. Ja zdaję sobie z tego sprawę i uważam, że ta jedna bramka, która mam nadzieję przyjdzie już w tym meczu da mi kopa na kolejne spotkania i tych bramek będzie więcej, a kibice będą zadowoleni.

Na mecz ze Stalą Stalowa Wola wypadłeś z wyjściowego składu. Czy uważasz, że teraz w Wejherowie, gdzie nie zagra Dawid Dzięgielewski będzie ci łatwiej przekonać trenera do tego, że to tobie należy się ta pierwsza jedenastka?

– To jest decyzja trenera. Ja jestem gotowy, a jeśli szkoleniowiec uzna, że chce ze mnie skorzystać od pierwszych minut to na pewno będę z tego powodu zadowolony i zrobię wszystko, aby pomóc zespołowi. Jeśli koncepcja trenera będzie taka, że wejdę z ławki to będę starał się pomóc po wejściu z tej ławki i postaram się dać z siebie wszystko. Może nie być skuteczności, ale walka i zaangażowanie jest zawsze. Wychodzę z takiego założenia, że jak trener wszystko poukłada to ja jestem do jego dyspozycji niezależnie czy zagram od pierwszych minut czy wejdę z ławki rezerwowych.

Jako starszy kolega z tej samej pozycji co możesz powiedzieć o umiejętnościach piłkarskich dwóch młodych napastników Przemysława Zdybowicza oraz Huberta Berłowskiego, którzy jadą do Wejherowa z drużyną?

– Doświadczonym graczem to ja się nie czuję, jestem trochę starszy od chłopaków. Oni z nami trenują, dają z siebie wszystko i myślę, że jak będą ciężko pracowali cały czas i nie zachłysną się tym wszystkim to GKS albo inny klub może mieć w przyszłości z nich pociechę. Wiadomo, że są to wychowankowie, a więc fajnie gdyby tutaj zaistnieli. Ja trzymam za nich kciuki i mam nadzieję, że będą dalej mocno pracowali, nie spoczną na laurach i dadzą coś temu klubowi w przyszłości.