Starcie tytanów czy przemyślanych koncepcji? Zapowiedź górniczych derbów

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Za nami pięć ligowych kolejek, przed nami jeszcze tuzin jesiennych spotkań plus cztery mecze (formalnie) z rundy wiosennej. Do tej pory zaledwie dwie drużyny punktowały w każdym spotkaniu, to: GKS Bełchatów i Górnik Łęczna. W 6. kolejce nadszedł czas na starcie niepokonanych ekip. Jedni i drudzy znają się bardzo dobrze, ponieważ jutrzejszy pojedynek będzie ich dwudziestym drugim meczem w historii. Sytuacja sportowo-organizacyjna obu klubów wygląda bardzo podobnie, dlatego w środę możemy się spodziewać ciekawego pojedynku. Wcześniej jednak zachęcamy do przeczytania naszej (przed)meczowej zapowiedzi.

OPIS RYWALA

GKS „Górnik” Łęczna powstał 20 września 1979 roku z inicjatywy pracowników Kombinatu Budownictwa Górniczego „Wschód”. Grupa byłych piłkarzy z różnych stron Polski (m. in. z Zagłębia Miedziowego, Dolnego i Górnego Śląska, Lubelszczyzny) postanowiła zorganizować drużynę piłki nożnej i zgłosić ją do piłkarskich rozgrywek ligowych. Pomimo swoich zaledwie 39-ciu lat istnienia, Górnik jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów na Lubelszczyźnie. Zaczął od B-klasy. Kolejne awanse: 1980 – A-klasa, 1981 – V liga, 1983 – IV liga, 1984 – III liga, 1988 – II liga. Po jednym sezonie drużyna spadła z II ligi, a wróciła do niej w 1996 r. W sezonie 2002/2003 zespół po raz pierwszy awansował do Ekstraklasy. Po czterech sezonach (w styczniu 2007 r.) klub zmienił strukturę organizacyjną na Spółkę Akcyjną i przyjął oficjalną nazwę Górnik Łęczna S.A. Ze zmianą struktury przyszła także zmiana historycznego herbu na logo. Po sezonie 2006/07 mimo utrzymania się w lidze, z powodu udziału w aferze korupcyjnej klub został zdegradowany do III ligi. Drużynę opuściło kilku zawodników, ale wielu zdecydowało się także na pozostanie w niej. Skład został uzupełniony kilkoma juniorami, a zespół pewnie wywalczył awans do II ligi notując 23 zwycięstwa, 5 remisów oraz 4 porażki. Po awansie do I ligi (nastąpiła zmiana nazewnictwa klas rozgrywkowych), zespół zajął wysokie 5 miejsce. Sezon 2010/11 był wyjątkowo przewrotny ponieważ najpierw klub postanowił wrócić do historycznego herbu, by po kilku miesiącach zmienić nazwę na GKS Bogdanka S.A. Kibice nie byli w stanie zaakceptować takiej nazwy ich klubu i w lipcu 2011 roku fani skupieni w Stowarzyszeniu Kibiców Górnika Łęczna reaktywowali sekcję piłki nożnej pod szyldem GKS Górnik 1979 Łęczna i zgłosili klub do rozgrywek klasy B. Drużyna GKS Górnik 1979 Łęczna występowała równocześnie z drużyną GKS Bogdanka S.A. W sezonie 2011/2012 drużyna GKS Bogdanka uplasowała się na 6. miejscu w rozgrywkach I-ligowych. 23 lipca 2013 roku klub powrócił do nazwy Górnik Łęczna S.A. W sezonie 2013/14 nowym trenerem zespołu występującego w I lidze został Jurji Szatałow, który zajął ze swoją drużyną 2. miejsce na koniec rozgrywek (za GKS Bełchatów) i wywalczył awans do Ekstraklasy. W elicie łęcznianie spędzili trzy lata, po czym na koniec sezonu 2016/17 zajęli 15. miejsce w tabeli i spadli do I ligi. Tam ich historia potoczyła się podobnie do wydarzeń z rozgrywek 2015/16, gdzie GKS Bełchatów jako spadkowicz z Ekstraklasy, po dwóch sezonach wylądował w II lidze. Taki sam los spotkał w ubiegłych rozgrywkach kibiców Ruchu Chorzów i Górnika Łęczna. Dziś w ekipie z Lubelszczyzny mówi się o szybkim powrocie (przynajmniej) do I ligi i dotychczasowe wyniki Górnika w bieżących rozgrywkach, mogą to potwierdzać: trzy zwycięstwa i dwa remisy.

HISTORIA POJEDYNKÓW

Do pierwszego starcia obu górniczych klubów doszło 30 lat temu w II lidze (wówczas zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej, czyli I lidze). 7 sierpnia 1988 r. na stadionie przy ul. Sportowej 3, bełchatowianie zwyciężyli (1:0) po golu z 64. minuty Wiesława Berenta, który na boisku zameldował się w miejsce Leszka Fajka niespełna kwadrans wcześniej. W zespole GKS-u występowali wówczas m.in. Zbigniew Karbownik, Wiesław Mak i Andrzej Woźniak (obecny trener bramkarzy w reprezentacji Polski), a trenerem był Jan Stępczak. GKS rozegrał dobre zawody, co ponad 3500 widownia zgromadzona na stadionie, nagrodziła brawami. W rundzie wiosennej również górą byli górnicy z Bełchatowa, wywożąc z Lubelszczyzny dwa punkty po skromnej wygranej (1:0) – w tamtych czasach zwycięstwa były nagradzane dwoma, a nie jak to jest dzisiaj trzema punktami. Złotą bramkę strzelił Zbigniew Gajewski. Sezon 1988/89 „Brunatni” zakończyli na 9. miejscu, zaś Górnik Łęczna zajmując przedostatnią lokatę w tabeli, spadł do III ligi. Spędził w niej następne siedem lat, a że w międzyczasie GKS Bełchatów awansował do Ekstraklasy, na kolejny pojedynek obu zespołów, kibice musieli trochę poczekać.

Los ponownie skrzyżował drogi obu ekip w sezonie 1997/98. 18 października 1997 r. w 12. kolejce II ligi (dzisiejszej I ligi) do Bełchatowa ponownie zawitał zespół z Lubelszczyzny. GKS był wtedy liderem rozgrywek i zdecydowanym faworytem tego spotkania. Goście skutecznie się jednak bronili i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Gospodarze zmarnowali kilka dogodnych sytuacji, m.in. Dariusz Patalan, który już na początku spotkania przegrał rywalizację „jeden na jeden” z bramkarzem Górnika Jakubem Wierzchowskim. Swoje okazje mieli również Grzegorz Cheda i Marek Nowicki, ale nie znaleźli sposobu na dobrze dysponowanego wówczas byłego bramkarza młodzieżowej reprezentacji Polski. W rewanżu „Brunatni” nie pozostawili jednak złudzeń, kto w tamtym okresie dysponował lepszym zespołem. 16 maja 1998 r. rozbili łęcznian na ich terenie aż (3:0), a wszystkie bramki padły w przeciągu pół godziny. Trafiali: Jacek Krzynówek, Marek Jakóbczak, a ich gole przedzielił „swojak” bramkarza miejscowych Artura Dadasiewicza, który jeszcze przed przerwą (po trzeciej bramce dla GKS-u) został zmieniony przez trenera łęcznian Władysława Łacha – w przeszłości byłego szkoleniowca Bełchatowa. Na finiszu sezonu 1997/98 „Brunatni” wyprzedzili w tabeli zespół Hutnika Kraków i właśnie Górnika Łęczna, zapewniając sobie awans do Ekstraklasy. Nie nabyli się w niej jednak zbyt długo, bo już po roku z powrotem wylądowali w II lidze. Później górnicza rywalizacja obu zespołów odbywała się nieprzerwanie aż do 2007 roku. Poniżej kilka skanów z „Przeglądu Sportowego”, dokumentujących wyjazdowe rezultaty bełchatowian w kolejnych latach na stadionie Górnika.

W sezonie 1999/00 doszło do piątego pojedynku. 11 września 1999 r. GKS odniósł przed własną publicznością zasłużone zwycięstwo z Górnikiem (2:0), który w tamtym sezonie również aspirował do gry w Ekstraklasie. Gole Marcina Kaczmarka z karnego i Dariusza Patalana po zagraniu z głębi pola od Krzysztofa Kukulskiego, pozwoliły zespołowi GKS-u wygrać i awansować na 1. miejsce w tabeli II ligi, które górnicy dzielili wówczas ze Śląskiem Wrocław. Tamten sezon był przejściowy i jednocześnie bardzo długi, ponieważ reformowana II liga liczyła aż 24. zespoły! Do rozegrania było zatem 46 spotkań, a chętnych do awansu kilku: GKS Katowice, Śląsk Wrocław, Włókniarz Kietrz, Górnik Łęczna i oczywiście „Brunatni”. W 35. kolejce doszło więc do meczu „na szczycie”. 29 kwietnia 2000 r. w obecności ponad 5000 widzów bełchatowianie mierzyli się z w Łęcznej z Górnikiem. Obie drużyny grały zachowawczo z zabezpieczeniem tyłów. Taka taktyka zdawała egzamin do 69. minuty, kiedy to po dalekim wyrzucie piłki z autu, Piotr Cetnarowicz stojąc tyłem do bramki, głową skierował futbolówkę obok zaskoczonego Aleksandra Ptaka. Szał radości na trybunach. „Brunatni” rzucili się do odrabiania strat, ale pomimo kilku okazji m.in. Grzegorza Rasiaka i Mariusa Skinderisa nie byli w stanie odwrócić losów meczu. 1:0 dla Górnika, który pomimo zwycięstwa – podobnie zresztą jak nasz GKS – ostatecznie do Ekstraklasy nie awansował, choć zdobył w sumie 97 punktów (GKS 95 punktów)! W kolejnym sezonie 2000/01 obie górnicze jedenastki stanęły naprzeciw siebie 4 października 2000 r. i tym razem z Łęcznej z kompletem punktów wyjeżdżał GKS Bełchatów. Gole Grzegorza WilczokaMarka Nowickiego, dały podopiecznym Jana Złomańczuka dość nieoczekiwane, choć zasłużone zwycięstwo. W rewanżu 5 maja 2001 r. przy S3 bełchatowianie rozbili gości (3:0), choć tamten okres w historii górniczego klubu jest raczej szarym wspomnieniem. GKS po raz drugi z rzędu nie był w stanie wywalczyć awansu do Ekstraklasy, na trybunach garstka kibiców (mecz z Łęczną obserwowało zaledwie 150 osób!), a na ławce trenerski obieżyświat Adam Mażysz, który miał być „gaśniczym” w klubie, a po ostatnim meczu sezonu z KS Myszków, musiał – podobnie jak jego piłkarze – ratować się ucieczką do szatni, po wtargnięciu na murawę kibiców GKS-u, którzy chcieli „podziękować” swojej drużynie za cały sezon 😉 W kolejnych rozgrywkach 2001/02, GKS już pod wodzą nowego szkoleniowca Józefa Dankowskiego pojechał do Łęcznej 18 sierpnia 2001 r. i po emocjonującym pojedynku, zremisował z Górnikiem (2:2). „Brunatni” dwukrotnie przegrywali i dwa razy potrafili wyrównać. Najpierw Krzysztof Kukulski, a później Marek Nowicki. Kadr z tamtego pojedynku poniżej, a na nim od lewej Jacek Popek, Bartosz Hinc i Grzegorz Cheda.

Ponad pół roku później „Brunatni”, których prowadził już Krzysztof Tochel pokonali na swoim terenie łęcznian (3:1), a znakomite zawody rozegrał Krzysztof Kukulski (autor dwóch goli). Jednego dołożył Dariusz Pawlusiński. Warto wspomnieć, że wówczas w barwach GKS-u wystąpił m.in.: Łukasz Sapela, który dopiero wchodził do seniorskiej drużyny. W następnym sezonie 2002/03, kiedy szkoleniowcem GKS-u był już Jacek Zieliński I, obie ekipy spotkały się ze sobą już w 2. kolejce. 10 sierpnia 2002 r. na stadionie w Łęcznej padł remis (1:1), a zapewnił go nam gol Ukrainca Anatolija Ławryszyna, który przed sezonem dołączył do drużyny z Tłoków Gorzyce. Wiosną 2003 r. rezultat był identyczny, choć tym razem gola dla GKS-u strzelił najskuteczniejszy w zespole Tomasz Moskal. Co ciekawe, w tamtym spotkaniu na ławce trenerskiej znów widzieliśmy innego szkoleniowca! W szóstym kolejnym meczu z Górnikiem Łęczna, bełchatowian prowadził… szósty kolejny trener – tym razem trafiło na Mariusza Kurasa, który jednak pozostał na tym stanowisku znacznie dłużej od poprzedników. W tamtym sezonie bezpośredni awans do Ekstraklasy uzyskał Górnik Polkowice, zaś drużyny Świtu Nowy Dwór Maz. i właśnie Górnika Łęczna musiały grać baraż o awans i obie swą szansę wykorzystały. GKS pozostał zaś w szeregach II-ligowców, więc do kolejnego starcia z łęcznianami doszło dopiero 1,5 roku później, kiedy to „Brunatni” po sześciu latach bezowocnych starań, awansowali wreszcie do elity. Początek sezonu 2005/06 mieli jednak słaby, ponieważ w trzech pierwszych kolejkach zdobyli zaledwie punkt. W czwartej serii spotkań „Brunatni” jechali do Łęcznej, by zmierzyć się z Górnikiem. Spotkanie miało bardzo dramatyczny przebieg, a obie drużyny kończyły je w osłabieniu. W drużynie GKS-u po dwóch żółtych kartkach boisko musiał opuścić Serb Goran Janković, który na boisku przebywał zaledwie… pięć minut. Natomiast w zespole gospodarzy Mariusz Pawelec (również za dwie żółte kartki) oraz bramkarz Andrzej Bledzewski, który w 90. minucie bezpardonowo zaatakował naszego zawodnika Rafała Berlińskiego. To był piłkarski kryminał! Zresztą, sami zobaczcie:
{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=UAPC-Ajvo6I{/youtube}

Ostatecznie „Brunatni” zwyciężyli (2:0), po golach Edwarda Cecota i Janusza Dziedzica z rzutu karnego, który pokonał zmuszonego stanąć w bramce defensora łęcznian Jarosława Popielę i w obozie GKS-u odetchnięto z ulgą. Poniżej kilka kadrów z tamtego pojedynku:

W tamtym okresie oba zespoły walczyły o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, dlatego ich kolejny mecz (22 marca 2006 r.) miał duże znaczenie dla układu dolnej części ligowej tabeli. Na zmrożonym wtedy boisku przy S3 nikt nie odstawiał nogi i pomimo prowadzenia „Brunatnych” po golu Radosława Matusiaka, po godzinie gry wyrównał Jakub Grzegorzewski i mecz zakończył się remisem (1:1). W drużynie Górnika wystąpił jednak nieuprawniony zawodnik (Łukasz Masłowski) – Ekstraklasa S.A. przyznała więc walkowera na korzyść GKS-u, jednak później Komisja Odwoławcza PZPN przywróciła wynik z boiska. W ostatecznym rozrachunku nie miało to jednak dużego znaczenia, ponieważ obie ekipy dość spokojnie zachowały ligowy byt.

Historyczny – jak się później okazało dla GKS-u Bełchatów – sezon 2006/07 górnicy zaczynali od wyjazdu do (a jakże!) Łęcznej. Podopieczni trenera Oresta Lenczyka, choć przegrywali po osiemnastu minutach 0:1, za sprawą strzałów Tomasza Jarzębowskiego, Grzegorza Fonfary i Radosława Matusiaka zwyciężyli ostatecznie (3:1), udowadniając, że z GKS Bełchatów będzie musiał się liczyć każdy polski zespół. Co więcej, strzelec drugiego gola – Grzegorz Fonfara – zagrał w tym meczu na własne życzenie, ponieważ kilka dni wcześniej zmarł jego ojciec i trener Lenczyk zwolnił go z tego obowiązku. 23-letni wówczas obrońca zdecydował się jednak wystąpić, a po tej fenomenalnej bramce, w geście triumfu uniósł palec ku niebu, dedykując bramkę swojemu tacie. Ponadto przez cały sezon miał na lewym rękawku swojej koszulki czarny pas na znak żałoby. Poniżej kilka ujęć z tamtego spotkania.

Rewanżowe spotkanie rozegrane 2 marca 2007 r. zakończyło się prawdziwą degrengoladą drużyny z Łęcznej. Bełchatowianie po niespełna godzinie gry prowadzili 3:0 (Rafał Boguski i Tomasz Jarzębowski x2), a po czerwonej kartce dla bramkarza gości Piotra Leciejewskiego, rzutu karnego nie wykorzystał Łukasz Garguła, którego strzał obronił bohater z EURO 2012 Przemysław Tytoń, który wszedł na boisko w miejsce innego byłego reprezentanta Polski Tomasza Zahorskiego. Lider Ekstraklasy parł do przodu dalej i wtedy swoje show zaprezentował, debiutujący wówczas w barwach „Brunatnych” Carlo Costly Molina, który dwoma golami przywitał się z bełchatowską publicznością. Ostatecznie mecz zakończył się efektownym zwycięstwem GKS-u (6:0), a (przed)ostatnią bramkę strzelił Dariusz Pietrasiak. Była to najwyższa wygrana bełchatowian w historii ich występów w Ekstraklasie! Cztery lata później GKS w podobnych rozmiarach zdemolował jeszcze zespół Podbeskidzia Bielsko-Biała, ale to już opowieść na inną okazję. Przypomnijmy sobie ten wygrany pojedynek z Górnikiem:

{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=Ydr708DZO3Q{/youtube}

Po sezonie Górnik Łęczna, pomimo zajęcia 13. miejsca w tabeli za udział w korupcji został karnie zdegradowany do III ligi , zaś GKS występował w Ekstraklasie do 2013 roku. Po sześciu latach przerwy, górnicze kluby znów wylądowały w jednej lidze – na zapleczu Ekstraklasy. Bełchatowianie, jako spadkowicz od początku zapowiadali walkę o szybki powrót, zaś odbudowujący swoją pozycję w ligowej hierarchii Górnik, również miał ochotę na awans. Po 2387 dniach od ostatniego starcia, oba zespoły spotkały się 14 września 2013 r. w Bełchatowie. Mecz zakończył się remisem (1:1) po golach Kamila Wacławczyka dla GKS-u i Łukasza Zwolińskiego dla ekipy z Lubelszczyzny. „Do przerwy Bełchatów nas zmiótł. Na szczęście udało nam się zremisować i z ciężkiego terenu wywozimy cenny punkt” – powiedział po meczu pomocnik Górnika Grzegorz Bonin. Do drugiego meczu – tym razem w rundzie wiosennej – GKS przystępował ze stratą trzech punktów do liderującego wówczas Górnika. Spotkanie to było niezwykle istotne dla układu tabeli, dlatego podopieczni Kamila Kieresia od początku spotkania wyszli na plac bardzo skoncentrowani. Sprawa wyniku rozstrzygnęła się w przeciągu czterech minut. Najpierw w przedłużonym czasie gry I połowy bramkę zdobył Łotysz Daniils Turkovs, który od wczoraj stał się ponownie „bohaterem” kibiców GKS-u 😉 Gospodarze ledwie zdążyli wyjść na drugą połowę, a przegrywali już 0:2. W 48. minucie Turkovs do gola dołożył asystę, a Michał Mak jedynie dopełnił formalności. Dla Górnika porażka z GKS to był prawdziwy cios, ponieważ po tej porażce łęcznianie opuścili fotel lidera I ligi po raz pierwszy od pięciu miesięcy. A tak radość piłkarzy i kibiców GKS-u zarejestrowała nasza kamera:

{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=SEVnYMshwVw{/youtube}

W kolejnych rozgrywkach 2014/15 obie ekipy zameldowały się w Ekstraklasie. Z początku rola beniaminka bardziej służyła „biało-zielono-czarnym”, którzy w pewnym momencie byli nawet liderem tabeli! Już w 3. kolejce oba zespoły spotkały się na boisku. 4 sierpnia 2014 r. po zaciekłej, wyrównanej i momentami bardzo nerwowej walce, górnicze zespoły podzieliły się punktami (1:1). Bramkę dla GKS-u zdobył po dokładnym zagraniu swojego brata Michał Mak. Do historycznego meczu numer 20 z Górnikiem doszło jeszcze w tym samym roku. 6 grudnia na GIEKSA Arenie kibice zobaczyli dwie efektowne bramki. Najpierw Fedor Černych precyzyjnym uderzeniem z 25. metrów „zdjął pajęczynę” z bramki Arkadiusza Malarza, a dziewięć minut później do wyrównania doprowadził technicznym lobem sprzed pola karnego Adrian Basta, który w ten sposób wykorzystał błąd bramkarza gości. Kolejny remis (1:1) dawał „Brunatnym” 7. miejsce w tabeli, zaś Górnik był 11. Obie ekipy miały jednak na tyle punktów, by ze spokojem myśleć o przyszłości. Niestety kolejny, a zarazem ostatni jak do tej pory mecz w historii tych dwóch drużyn, rozgrywany był w sytuacji, kiedy bełchatowianie, nie mając już szans na uratowanie Ekstraklasy, jechali jako „czerwona latarnia” do broniącej się przed spadkiem Łęcznej. Niespełna sześć miesięcy różnicy, a tyle zmian… 5 czerwca 2015 r. na pożegnanie z elitą, GKS Bełchatów przegrał z Górnikiem (0:1) i była to dopiero druga porażka w całej historii starć z zespołem z Lubelszczyzny. Z drużyny „Brunatnych” tamto spotkanie pamiętają jedynie Paweł Lenarcik (był wtedy rezerwowym), Mateusz Szymorek, Patryk Rachwał i Bartłomiej Bartosiak. W Górniku z kolei do dziś grają Sergiusz Prusak i Paweł Sasin. Generalnie historia spotkań przemawia na korzyść GKS-u, który zwyciężył 11 razy, osiem spotkań zakończyło się remisem, a tylko dwa wygraną Górnika. Oby to był dobry prognostyk przed jutrzejszym meczem.

SYTUACJA W GKS

Cel nadrzędny – zdobycz punktową w meczu z Ruchem – GKS wykonał. Drużyna wróciła do Bełchatowa z jednym punktem. Ponadto klub rozwiązał wreszcie problem z zaległościami finansowymi wobec wspomnianego wcześniej Turkovsa, więc anulowana została sankcja regulaminowa w postaci odjęcia 8 punktów w bieżącym sezonie. Jeśli dorzucimy do tego fakt, że żaden z zawodników przed meczem w Łęcznej nie jest zawieszony za żółte kartki, a jedynym nieobecnym jest kontuzjowany od kilku tygodni Mariusz Magiera, można powiedzieć, że wszystko jest na dobrej drodze, aby również z najbliższej delegacji wrócić bogatszym nawet o trzy punkty. Na to bardzo liczymy.

CIEKAWOSTKI

Obecny sezon GKS rozpoczął serią pięciu meczów bez porażki. Ostatni równie dobry start zanotowaliśmy w sezonie 2014/15, kiedy to w naszym ostatnim ekstraklasowym sezonie przegraliśmy dopiero w 7. kolejce z krakowską Wisłą (0:1). Wcześniej pokonaliśmy Legię (1:0), Koronę i Śląsk (po 2:0) oraz zremisowaliśmy z Górnikiem Łęczna (1:1) oraz Piastem (0:0).

Od roku prezesem Górnika jest Serb Veljko Nikitović, który zaraz po zakończeniu piłkarskiej kariery, najpierw został asystentem trenera pierwszej drużyny Górnika, później członkiem zarządu, który odpowiadał za rozwój akademii i szkolenie młodzieży, a od lipca 2017 r. rada nadzorcza powołała go na stanowisko prezesa. Nikitović w barwach Górnika rozegrał 107 meczów w Ekstraklasie i strzelił sześć goli.

W kadrze Górnika mamy obecnie trzech piłkarzy, którzy jeszcze nie tak dawno występowali przy Sportowej 3. Robert Pisarczuk w sezonie 2016/17 w barwach GKS-u wystąpił w 32 meczach i zaliczył jedno trafienie w meczu z Siarką. Do Łęcznej trafił prosto z Bełchatowa i z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem Górnika. Niestety nie pomógł ekipie z Lubelszczyzny utrzymać się w I-ligowym gronie, choć rozegrał prawie 1500 minut, na co złożyło się 17 spotkań. Drugim eks-giekaesiakiem jest dobry przyjaciel „Pisara” – Dawid Dzięgielewski, który podobnie jak Pisarczuk, został przez trenera Mariusza Pawlaka skreślony po sezonie 2016/17. Popularny „Dzięgiel” rozegrał 26 spotkań, w których strzelił trzy bramki dla GKS-u. Z Bełchatowa przeniósł się do Motoru Lublin, któremu miał pomóc w awansie do II ligi. Do zrealizowania celu zabrakło sześciu punktów. 25-latek przeniósł się po sezonie do sąsiadującej z Lublinem Łęcznej i podpisał kontrakt z Górnikiem. Do tej pory wystąpił we wszystkich pięciu meczach, w których strzelił jedną bramkę. Na debiut w Górniku wciąż czeka ostatni z tej trójki – bramkarz Damian Podleśny, który w Bełchatowie był przez dwa lata (dwa mecze w I lidze). Po nieudanej przygodzie z Lechią Gdańsk, z krótkimi epizodami w Chojniczance i Wigrach, 23-letni golkiper pojawił się w Łęcznej pod koniec stycznia br. Niestety póki co, tu też jest tylko rezerwowym.

Piłkarz Górnika Łęczna, Patryk Szysz jest po pięciu kolejkach liderem klasyfikacji króla strzelców. 20-latek cztery razy pokonał bramkarza rywali (w tym dwa razy z rzutów karnych). Tuż za jego plecami jest m.in. pomocnik „Brunatnych” Patryk Mularczyk (3 gole).

PODSUMOWANIE

Trener Artur Derbin po ostatnim meczu powiedział: „Ogromny szacunek dla całej (mojej) drużyny. Oni niesamowicie „haratali”, żeby ten mecz najpierw wyciągnąć z 0:2, a później konsekwentnie dążyliśmy do zwycięstwa”. Dzięki takiej postawie „Brunatnych”, kibice mogą ze spokojem oczekiwać meczu z Górnikiem, ponieważ cały zespół pokazał w Chorzowie wolę walki i charakter. Tych cech z pewnością też nie zabraknie w jutrzejszym spotkaniu. Nie bez znaczenia może być fakt, iż górnicy mieli jeden dzień odpoczynku więcej od ekipy z Lubelszczyzny, ponieważ poprzedni mecz rozgrywali w piątek, zaś Górnik w sobotę. Na pewno obie drużyny za wszelką cenę będą chciały utrzymać status niepokonanych, więc wydawać się może, iż na kilometr pachnie remisem. Czy będzie to mecz na argumenty ofensywne czy spotkanie defensywnych kalkulacji? Przekonamy się już jutro od godz. 18:00. Arbitrem głównym będzie Pan Mateusz Bielawski z Katowic.