Wygrywając z Olimpią bełchatowianie załatwili w sumie trzy sprawy: zdobyli pierwsze wyjazdowe trzy punkty w sezonie, zbliżyli się do ligowej czołówki, podtrzymali passę ośmiu meczów bez porażki. W Elblągu to zespół GKS-u rozdawał karty na boisku i właściwie kwestią czasu było, kiedy udokumentuje swoją przewagę golem. Z przyjemnością przychodziło nam obserwować, jak 4-4-2 w wykonaniu „Brunatnych” działa płynnie i sprawnie. Fakty są takie, że GKS zwyciężył skromnie, lecz w pełni zasłużenie. Powinniśmy zatem docenić tych z ekipy Artura Derbina, którzy na boisku Olimpii pokazali piłkarską jakość. Zapraszamy więc do ocen.
Skala ocen: od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy)
Paweł Lenarcik – 5 – to co miał obronić, obronił, więc ocena musi być pozytywna. Czasami jest tak, że kiedy przeciwnik dwa razy uderza z daleka w pierwszych fragmentach meczu, a bramkarz w sposób kontrolowany broni, to rywal zastanawia się nad innym rozwiązaniem. Tak było w 7. i 16. minucie po strzałach Ressela i Sedlewskiego, kiedy Paweł nie dał się zaskoczyć. Później w okolicach jego bramki niewiele się działo. Dopiero w 52. minucie serca kibiców GKS-u, zgromadzonych na stadionie w Elblągu, zadrżały, kiedy podanie naszego bramkarza do Mateusza Szymorka, o mały włos nie przejął Tomasz Persona. Skończyło się na strachu.
Marcin Sierczyński – 6 – w pierwszej połowie skrzydłowi Olimpii mieli ogromne problemy z przeprowadzeniem akcji jego lewą stroną. Kasował właściwie wszystko. Miał też ciąg na bramkę podczas ataków pozycyjnych GKS-u. Widać, że po urazie z początku sezonu nie ma już śladu i „Siara” coraz pewniej czuje się na boisku. Przy takiej dyspozycji 27-latka, Mikołajowi Grzelakowi będzie bardzo trudno wrócić do pierwszego składu „Brunatnych”.
Damian Michalski – 7 – nie kalkulował, walczył. Nawet w ofensywie szedł do każdej główki. W 27. minucie dostał dobrą piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego od Bartosiaka, ale jego strzał minął bramkę miejscowych. To co nie udało się w pierwszej połowie, udało się w 86. minucie po dośrodkowaniu Tylca. Bohater spotkania, strzelec złotej bramki, która zadecydowała, że wychowanek GKS-u otrzymał jedną z dwóch najwyższych ocen spośród wszystkich piłkarzy swojej drużyny.
Marcin Grolik – 6 – po raz kolejny udowodnił, że możemy na nim polegać jako na liderze defensywy. Świetnie „czytał grę” przed szesnastką, przecinał większość dośrodkowań piłkarzy Olimpii. Jeden z takich odbiorów w pierwszej połowie, omal nie zakończył się prostopadłym podaniem do Bartłomieja Bartosiaka, po którym GKS mógł wyjść z groźnym kontratakiem. W 65. minucie instynktownie zablokował strzał Tomasza Sedlewskiego, który znalazł się na szóstym metrze przed bramką Lenarcika.
Mateusz Szymorek – 6 – duże chęci do gry! Starał się nie tylko uprzykrzać życie napastnikom Olimpii, ale też pokazywać się w ofensywie. W drugiej połowie często zapędzał się pod bramkę gospodarzy. Raz nawet uderzał z dystansu, ale zrobił to niecelnie. Zostawił sporo serducha na boisku.
Marcin Ryszka – 6 – spokój w przyjęciu i rozprowadzeniu piłki. Piłkarska dojrzałość w tym meczu – mimo młodego wieku – aż biła od Marcina. Miał kilka zapalników w wyprowadzeniu piłki i co najważniejsze, nie bał się brać odpowiedzialności przy rozgrywaniu akcji ofensywnych. Pozycja 20-letniego wychowanka MOSiR-u Jastrzębie Zdrój w GKS jest z meczu na mecz coraz silniejsza.
Paweł Czajkowski – 5 – nie ma chyba w ekipie „Brunatnych” zawodnika trudniejszego do oceny niż on. Miał dużo solidnych momentów, lecz w protokole zapisał się przede wszystkim żółtą kartką, jaką otrzymał po faulu na bramkarzu Olimpii. Generalnie robił swoje. Nic ponadto.
Émile Thiakane – 7 – chyba najbardziej aktywny piłkarz w ekipie trenera Derbina. Nie bał się pojedynków jeden na jeden, a każda jego akcja zaczynała się dryblingiem. Od początku starał się strzelać na bramkę miejscowych, ale również podawał lepiej ustawionym partnerom. W 12. minucie zagrał z lewej strony na głowę Bartosza Biela, lecz ten źle trafił piłkę głową i futbolówka poleciała obok słupka. W 23. minucie po kontrataku Marcina Ryszki oddał groźny strzał w prawej strony, który nie bez problemu sparował Dawid Kapłon. W 54. minucie nieznacznie się pomylił, uderzając piłkę nad bramką, zaś jego strzał z 78. minuty – po wrzutce Huberta Tylca – trafił w poprzeczkę.
Bartosz Biel – 6 – harował zarówno w przodzie, jak i w drugiej linii, zastępując chwilami w odbiorze Czajowskiego. Dużo widział, szukał partnerów. W 12. minucie świetną centrę z lewej strony powinien zamienić na bramkę. Niestety chybił. W 67. minucie dobrze przyjął piłkę zagraną od Thiakane, obrócił się z nią, mając obrońcę za plecami, lecz finalnie zabrakło mu siły w tym strzale i bramkarz elblążan bez trudu obronił. Na kwadrans przed końcem, swoją szybkością uprzedził Antona Kołosowa, który z kolei musiał ratować się faulem, za który otrzymał żółtą kartkę, a bełchatowianie zarobili rzut wolny.
Patryk Mularczyk – 3 – dziś w jego grze brakowało przebojowości, jaką zaskakiwał w poprzednich meczach. Właściwie tylko raz uderzał na bramkę żółto-niebieskich. Niestety niecelnie. Przez całe spotkanie czekaliśmy na jakieś „wow” w jego wykonaniu, na coś wyjątkowego. Szczyptę geniuszu, zaprezentowaną chociażby w meczu ze Skrą. Nie doczekaliśmy się… Zmieniony w 83. minucie przez Przemysława Zdybowicza.
Bartłomiej Bartosiak – 4 – jak zwykle waleczny. Wiele akcji szło przez niego. Kilka razy groźnie dośrodkowywał i to stwarzało największe zagrożenie z jego strony. Właściwie nie dostawał piłek od kolegów, a wszelkie zagrania w jego stronę były trochę „na alibi”. Po 65. minutach gry, zastąpił go Hubert Tylec.
Z ławki rezerwowych na murawę weszli:
Hubert Tylec – 4 – pojawił się na boisku na niespełna pół godziny przed końcem. Miał być „jokerem” w talii trenera Derbina, lecz póki co – sympatycznemu skądinąd zawodnikowi – bliżej jest raczej do roli klasycznego zmiennika, który wchodzi na boisko na „podmęczonego” rywala. Jego zwody były zbyt czytelne dla obrońców Olimpii, a podania do kolegów mało precyzyjne. Stałe fragmenty ma jednak opracowane całkiem nieźle, dlatego „czwórka” przede wszystkim za asystę przy golu Michalskiego.
Przemysław Zdybowicz – grał za krótko, by ocenić jego występ.