Paweł Buzała: Niektórzy chyba mi zazdroszczą

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

– Niektóre opinie mnie śmieszą, ale z drugiej strony kibice mają sporo racji – mówi Paweł Buzała. Z napastnikiem GKS-u porozmawialiśmy między innymi o krytyce ze strony fanów. Zapraszamy do lektury wywiadu.

Michał Nawrot: Dzisiaj zwolniony został trener Kasperczyk. Przyczyniłeś się do tego.
Paweł Buzała: Takie jest życie. Może kiedy wygrałoby Podbeskidzie, mnie za niedługo nie byłoby w GKS-ie. Ja muszę patrzeć na siebie i na dobro drużyny. Raz ktoś wygrywa, raz ktoś przegrywa. Życzę mu, żeby jak najszybciej znalazł pracę, ale sentymentów w piłce nie ma. Nie mogę patrzeć na to, czy ktoś kogoś zwolni.

– Strzeliłeś dwa gole w dwóch kolejnych meczach. Skuteczność powoli wraca.
– Czy wróciła tak do końca? Chyba jednak nie. Z Podbeskidziem miałem jeszcze jedną sytuację na 3:0 na początku drugiej połowy. W trzeciej sytuacji w ostatnim meczu piłkę sięgałem czubkiem buta, a Zajac miał ją już na nogach. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy mecz. Nie ważne było kto strzeli, tylko żeby zdobyć komplet oczek. Trafiło na mnie, bo takie jest moje zadanie. Czasami tych sytuacji nie jest za dużo. Gramy fajnie w środku pola, ale okazji nie ma aż tyle. Można powiedzieć, że ostatnio miałem dwie, jedną wykorzystałem i z tego się cieszę.

– Gdybyś wykorzystał tą okazję z początku drugiej połowy na pewno byłoby sto razy spokojniej w końcówce.
– Piłka nożna to gra błędów. W tym momencie ja popełniłem błąd, a nie bramkarz. Nie strzeliłem gola i zaczęła się nerwówka. W głowach, po niewykorzystanych sytuacjach, zobaczyliśmy czarny scenariusz, że Podbeskidzie może nam strzelić gola. Strzelili na 2:1 i wkradła się nerwowość. Później Tomek Wróbel też miał sytuacje. Jest jeszcze nad czym pracować. Musimy wykorzystywać swoje okazje. Potencjał w ofensywie jest taki, że tych bramek można strzelać więcej. Nie chcę się tutaj wybielać, tłumaczyć się tobie, bo powinienem strzelać gole. To jest moja rola – strzelanie bramek.

Krytyka zawsze jest potrzebna i ja ją biorę na klatę. Nie raz sam się przyznaję, że zawaliłem mecz czy nie strzeliłem „setek”. Otwarcie o tym mówię. Obym strzelał jak najczęściej i wtedy będę zadowolony.

– A propos krytyki, to często ludzie na naszej stronie wypisują głupoty, że jesteś drewniany i do niczego się nie nadajesz. Masz im coś do powiedzenia?
– Połowa z tych ludzi na pewno nie zna się na piłce. Taka jest prawda. Większości z tych komentarzy nie czytam, tylko dowiaduje się od kogoś, czasem od rodziny. Ludzie nie wiedzą jaka jest sytuacja, jak to wszystko wygląda w środku. Mnie z treningu wybijają kontuzje. Przed sezonem nie trenowałem dwa tygodnie, później miałem podobną sytuację i to wybija piłkarza z rytmu. Ci, którzy gadają takie rzeczy na mój temat… Nie wiem czy mi zazdroszczą? Prawda jest taka, że gdybym nie umiał grać w piłkę to żaden trener w Ekstraklasie by mi nie zaufał. Powiedziałem kiedyś, że nie mam wielkiego talentu, ale ciężką pracą robię wszystko, żeby być jak najlepszym. Czasem mi wychodzi, czasem nie, ale takie jest życie. Krytyka jest potrzebna, ale niektóre opinie mnie śmieszą. Ja nie powiedziałem żadnego złego słowa na kibica GKS-u, a niektórzy zachowują się jakby byli alfą i omegą. Jeżeli kibice będą widzieć, że zapierdzielam na boisku to oczekuję, że odwdzięczą mi się za to na trybunach.

Z drugiej strony nie można ukrywać, że mają sporo racji, bo po ośmiu kolejkach mamy cztery punkty. Na kimś tą złość muszą odreagować. Padło na mnie. Trzeba się podnieść i pokazać, że się mylą. Tylko tyle.

– Wróćmy do meczu z Podbeskidziem. W waszych głowach pewnie jest teraz myśl, żeby punktować z każdym.
– Punktów mamy mało. Wygraliśmy jeden mecz. Nie można powiedzieć, że wykonaliśmy chociaż krok, bo do środka tabeli brakuje nam tych oczek. Jeden wygrany mecz i później znów przerwa w punktowaniu nic nam nie da. Jedno potknięcie i znów ktoś może nas wyprzedzić. Myślę, że od wtorku każdy z nas zacznie myśleć o meczu z Polonią. Jesteśmy w stanie wygrać z każdym, tylko wszystko zależy od naszej mentalności. Po porażkach głowy „siadły” i to nie jest to, co było na początku minionej rundy, kiedy wygrywaliśmy seriami. Morale na pewno poszło w górę, ale po kolejnych zwycięstwach pójdzie jeszcze bardziej.

– Kolejnym rywalem będzie Polonia Warszawa. Wiodącą postacią tej drużyny jest Paweł Wszołek. Na pewno widziałeś oba mecze reprezentacji Polski z RPA i z Anglią. W pierwszym meczu zagrał dobrze, w drugim trochę się spalił. Masz jakiś sposób na powstrzymanie młodego pomocnika Polonii?
– Wszołek jest w bardzo dobrej formie. Ma cztery gole i cztery asysty. To nie jest przypadek. Bilans w połowie rundy, jak na pomocnika, ma bardzo dobry. Jeżeli tak dalej będzie grał to życzę mu powodzenia, bo może dużo osiągnąć.

Nasz dobra gra spowoduje to, że Wszołek nie będzie taki aktywny. Jeżeli my będziemy grali dobrze, to on będzie musiał grać w obronie. Trzeba zrobić wszystko, żeby go wyłączyć. Lewą stronę mamy doświadczoną i myślę, że każdy z tych piłkarzy wie, jak radzić sobie na boisku w trudnych sytuacjach. Ogólnie Polonia wygląda dobrze w ofensywie, ale nie można patrzeć tylko na Wszołka, bo są jeszcze między innymi Brzyski, Teodorczyk i Dwaliszwili, którzy grają naprawdę dobrze. Ale trzeba pamiętać, że my też mamy potencjał ofensywny i defensywny. Na pewno nie mamy się czego wstydzić.

– Z środka pola wypada Grzesiek Baran za czwartą żółtą kartkę. Trener już wie jak go zastąpić?
– Dzisiaj odbyliśmy dopiero pierwszy trening. Sam jestem ciekaw, jak trener to wymyśli, jak będzie chciał zagrać. Nie da się ukryć, że na pewno trzeba to będzie ułożyć taktycznie inaczej niż na Podbeskidzie. To jest inny pułap potencjału ludzkiego. Musisz o to zapytać trenera, bo ja sam nie wiem, kto może zagrać w środku. Jest kilku młodych piłkarzy. Może któryś z nich dostanie szansę. Albo będzie jakieś zaskoczenie.

*Rozmowa przeprowadzona została w poniedziałek