Zabrakło precyzji w kluczowych momentach. Noty za ostatni mecz w roku

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Drużyna GKS-u Bełchatów zaprezentowała w Częstochowie momenty solidnej gry, ale jej problem polegał na precyzji, a właściwie jej braku. Rozrzut jakościowy w grze poszczególnych zawodników nie był duży, jednak jeśli w ciągu całego meczu oddaje się zaledwie trzy celne strzały, trudno myśleć o zdobyciu bramki w pojedynku ze Skrą, która ostatniego gola straciła w… połowie października! Fakty są takie, że „Brunatni” stali się kolejną „ofiarą” sztucznej nawierzchni częstochowskiego boiska, choć z przebiegu spotkania nie zasłużyli na przegraną.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Paweł Lenarcik4 – właściwie niewiele mu można zarzucić, choć tym razem nie zachował czystego konta. Całe spotkanie spisywał się jednak poprawnie. Przechwytywał dośrodkowania w okolicach piątego metra, a gdy wymagała tego sytuacja, odważnie wybiegał z pola karnego by przed szesnastym metrem oddalać zagrożenie. Bronił nieliczne strzały napastników Skry, a przy straconej bramce większych szans nie miał.

Marcin Sierczyński4 – początek miał całkiem obiecujący, potrafił kasować rajdy skrzydłowych Skry, a w akcjach ofensywnych GKS-u, robić przewagę na boku. Starał się grać prosto, a raz nawet spróbował uderzyć na bramkę miejscowych – niecelnie. Po przerwie już nieco mniej widoczny, choć nadal z ogromnym sercem do walki.

Damian Michalski4 – bardzo długo udanie pełnił swoją rolę na środku obrony. Sęk w tym, że zbyt wiele zagrożenia ze strony gospodarzy nie było. Przy stałych fragmentach gry – tradycyjnie – zaangażowany, z jednym niecelnym strzałem na bramkę Skry. Jako jedyny ukarany żółtą kartką.

Mariusz Magiera4 – po raz piąty zastąpił w wyjściowym składzie Marcina Grolika. Był zawodnikiem, przez którego przechodziło większość piłek rozgrywanych przez „Brunatnych”. Od początku meczu niezwykle skrupulatnie wypełniał swoje zadania defensywne. Niestety w końcówce nie upilnował Piotra Noconia, który strzałem z bliska dał Skrze zwycięstwo, stąd konieczne było obniżenie jego noty.

Mikołaj Grzelak5 – chyba jeden z lepszych piłkarzy w ekipie Artura Derbina w tym meczu. Wygrywał pojedynki i w powietrzu, i na ziemi. Dawał wiele pewności nawet w wyprowadzeniu piłki, co przecież nie zawsze uchodziło za jego mocną stronę. W pierwszej połowie kilkukrotnie dogrywał w pole karne, lecz żadne z tych dośrodkowań nie padło łupem kolegów. W 56. minucie ładnie zacentrował na głowę Michalskiego, lecz strzał młodego wychowanka GKS-u minął bramkę gospodarzy.

Paweł Czajkowski
3 – przez całą rundę stanowił pewny punkt środka pola GKS-u, lecz w meczu ze Skrą zaliczył jeden ze słabszych występów. Nie mógł odnaleźć się na „Lorecie” i trener Derbin kilkukrotnie w trakcie spotkania zwracał mu uwagę na ustawienie na boisku. W akcjach zaczepnych niemrawy, a z jego podań zbyt wiele dobrego nie wynikało. Mimo pewnych niedociągnięć, nie odbieramy mu umiejętności bycia stacją przekaźnikową pomiędzy obroną, a atakiem.  W 83. minucie zmieniony przez Zdybowicza.

Marcin Ryszka5 – przeciwieństwo Czajkowskiego. Okazał się najbardziej kreatywny w naszym środku pola, przejmował inicjatywę, szukał gry. Wychodziło różnie. Szkoda, że runda się zakończyła, bo „Rycha” po raz kolejny zaprezentował się lepiej w porównaniu do poprzedniego meczu. Nieustępliwy, walczący o każdą piłkę 20-latek, z pewnością może zapisać występ przeciwko Skrze na plus. Odważnie podchodził do rywali, skracając przy tym kąt podania i blokując ofensywne zapędy gospodarzy. Chyba zbyt rzadko decyduje się oddawać strzały na bramkę, a przecież siłę w nodze ma, co zademonstrował chociażby w sparingu z reprezentacją U-18.

Bartosz Biel5 – mimo niespełna 170 cm wzrostu, skakał najwyżej przy dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Raz nawet oddał groźny strzał głową, co też potrafi, dokumentując chociażby w meczu z Błękitnymi Stargard strzelonym golem. W Częstochowie ta sztuka mu się jednak nie udała. Niemniej, mądrze rozgrywał, prąc równie odważnie na bramkę gospodarzy. Po przerwie trochę spuścił z tonu, ograniczając się do poprawności. Szybki, dynamiczny, z niezłą motoryką, ale na niepokonaną od siedmiu kolejek Skrę, okazało się to niewystarczające. W końcówce musiał opuścić plac gry po tym, jak walcząc o piłkę przy linii końcowej, został zepchnięty przez obrońcę, upadając barkiem na twardą nawierzchnię.

Emile Thiakane4 – wszedł napakowany energią, chciał być cały czas przy piłce, podawał, dośrodkowywał, tyle że jeszcze nie było w tym znaku jakości. W 51. minucie głową skierował piłkę wprost w ręce golkipera Skry, a w końcówce idealnie zagrał na głowę „Mulara”. Żadna z tych prób nie zakończyła się bramką.

Patryk Mularczyk5 – w 31. minucie oddał ostry strzał z osiemnastu metrów, ale piłka padła łupem Łukasza Krzczuka. Dawał jakość, stwarzał zagrożenie i widać było, że dobrze się czuje na tej sztucznej murawie. W 81. minucie mógł doprowadzić do wyrównania po dośrodkowaniu Thiakane, lecz jego strzał głową z siódmego metra przeleciał minimalnie nad poprzeczką.

Bartłomiej Bartosiak4 – nie miał łatwego zadania, czasami musiał walczyć z więcej niż jednym rywalem. Widać było, że bardzo chce, choć nieraz był agresywnie atakowany przez rywali. Nie bał się starć w tłoku. Potrafił przytomnie podawać Mularczykowi czy Bielowi, wywalczyć rzut wolny i poprawnie z niego dośrodkować. Zabrakło jakościowego stempla w ofensywie – bramki.

Przemysław Zdybowicz i Hubert Tylec grali zbyt krótko, by ocenić ich występ.

A jak Wam się podobał ostatni występ „Brunatnych” w tym roku?