Obrali kurs na awans. Kolejną przeszkodą na drodze do I ligi – Resovia. Zapowiedź meczu

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

W pierwszych kolejkach rundy jesiennej czy nawet już w trakcie sezonu, piłkarze GKS-u mocno tonowali nastroje powtarzając, że owszem mają swoje cele, lecz dla nich liczy się wyłącznie najbliższy mecz. Dziś, kiedy do końca rozgrywek pozostały zaledwie cztery kolejki, nikt nie ma wątpliwości, że z kursu obranego jesienią, a prowadzącego wprost do bram I ligi, zboczyć już nie mogą. Uskrzydleni ostatnim zwycięstwem w Rybniku, mając zaledwie cztery kroki do upragnionej mety, nie muszą oglądać się na innych, ponieważ nawet przy zwycięstwach najgroźniejszych rywali, status quo zostanie zachowany w przypadku wygranej z Resovią. Przed nami więc pasjonujący finisz ligi, który – nie wyobrażamy sobie aby nie – zakończy(ł) się dla „Dumy Górniczego Miasta” happy end’em. By tak się stało, trzeba pokonać pierwszą przeszkodę z pozostałego nam w terminarzu kwartetu – beniaminka z Rzeszowa.

OPIS RYWALA

CWKS Resovia Rzeszów wedle wielu dokumentów pozostaje jednym z najstarszych klubów w Polsce. Według wyliczeń – dokonanych na podstawie ustnych przekazów pionierów rzeszowskiego sportu, źródłowych dokumentów zachowanych w archiwach miasta i kronikach klubu, a także w publikacjach prasowych – w 2005 roku obchodziła swoje 100 urodziny. Od początków swojej historii była ściśle związana z miastem i jego mieszkańcami. Sympatia do niej przechodziła z pokolenia na pokolenie. Dotyczyło to nie tylko rzeszowian (z „dziada pradziada”), ale także przybyszów. Grono klubowych miastowych patriotów Resovii było zawsze liczne i wierne barwom klubowym. Na nich klub opierał swoją siłę w przeszłości, na nich kształtował i budował osiągnięcia w latach 80-tych i w oparciu o nie przezwyciężył chwile słabości w obecnym okresie. Pomimo ponad wiekowej działalności, klub nigdy nie dostąpił zaszczytu gry na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Największym sukcesem rzeszowskich „Pasów” był półfinał Pucharu Polski w 1981 roku, kiedy to eliminując po drodze Carbo Gliwice (1:0), Małapanew Ozimek (3:2), GKS Katowice (1:0), Ursus Warszawa (2:0) i ŁKS Łódź (3:2), Resovia potknęła się dopiero na Pogoni Szczecin (0:1). Jeśli zaś chodzi o osiągnięcia ligowe to 2. miejsce w II lidze (dzisiejszej I lidze) w sezonie 1982/83 było najlepszym wynikiem w historii klubu, co do dziś w Rzeszowie wspomina się w nostalgią. „Biało-czerwonym” zabrakło wówczas zaledwie jednego punktu do wywalczenia historycznego awansu do Ekstraklasy. Generalnie, początek lat 80-tych był najlepszym okresem w historii klubu. Na zapleczu elity rozegrali łącznie 17 sezonów, meldując się w niej po raz pierwszy ponad 40 lat temu. Od czasu awansu w 1977 roku do ostatniego meczu z Radomiakiem w 1994 r. w II lidze zagrało 98 piłkarzy Resovii. Z rozegranych 538 meczów, 195 zakończyło się zwycięstwem „pasiaków”, 156 remisami, a 187 razy „resoviacy” musieli uznać wyższość rywali. Przez 17 lat gry na zapleczu Ekstraklasy, rzeszowianie zdobyli przydomek „wiecznych drugoligowców”. Kolejne trzy lata to występy w III lidze, z której drużyna ze stolicy województwa podkarpackiego spadła w 1997 roku. Dwukrotnie (sezon 1999/00 i 2002/03) Resovia wygrywała rywalizację w IV lidze i powracała do III ligi (grupa IV). 12 czerwca 2004 r., po porażce na swoim boisku z lokalnym rywalem – Stalą (0:1), Resovia plasując się na 15. pozycji w tabeli, ponownie została zdegradowana do IV ligi. Po trzech latach niebytu, „Sovia” wygrywając rywalizację w IV lidze, zapewnia sobie powrót w szeregi trzecioligowców. Co więcej, zespół w sezonie 2008/09 wywalczył awans do piłkarskiej II ligi. W debiutanckim sezonie 2009/10 II ligi Resovia zajęła 3. miejsce, tracąc zaledwie jeden punkt do miejsca premiowanego awansem do I ligi! W kolejnym sezonie 2010/11 drużyna uplasowała się na 10. pozycji, zaś w edycji 2011/12 na 6. miejscu. Po sezonie 2012/13 klub nie otrzymał licencji na występy w tej klasie rozgrywkowej w kolejnym sezonie, w związku z czym w sezonie 2013/14 został przesunięty do III ligi grupy lubelsko-podkarpackiej. Przez następne lata choć zespół należał do ścisłej ligowej czołówki, zawsze musiał uznać wyższość jakiegoś rywala na finiszu III-ligowych rozgrywek. Dopiero w ubiegłym sezonie, „resoviacy” zapewnili sobie powrót na szczebel centralny, wygrywając rywalizację m.in. z Motorem Lublin i KSZO Ostrowiec Św. Jako beniaminek II ligi radzą sobie bardzo dobrze, plasując się po 30. kolejkach w środku stawki. W Rzeszowie nikt nie ukrywa, że celem drużyny jest utrzymanie w II lidze i na cztery kolejki przed końcem, podopiecznym trenera Szymona Grabowskiego brakuje do szczęścia trzech punktów. 46 punktów na pewno wystarczy do zachowania drugoligowego bytu, a „Biało-czerwoni” mają w tym momencie 43. Ostatnie trzy mecze kończyli zwycięsko, ogrywając kolejno Radomiaka (1:0), Skrę (2:0) i Ruch Chorzów (1:0). W tabeli wiosny „resoviacy” plasują się na wysokim 5. miejscu, więc jeśli komuś wydaje się, że w niedzielę „Brunatnych” czeka łatwe zadanie, jest w błędzie.

HISTORIA POJEDYNKÓW

Początki rywalizacji bełchatowsko-rzeszowskich sięgają końca lat osiemdziesiątych. Co ciekawe, wszystkie miały miejsce na zapleczu Ekstraklasy. Do pierwszego pojedynku doszło 8 listopada 1987 roku przy S3, gdzie w obecności 2500 widzów GKS, będący beniaminkiem II ligi zwyciężył (1:0) po golu Jacka Drapińskiego. W barwach naszej drużyny występowali wtedy m.in. bracia Wiesław i Krzysztof Surlitowie, Zbigniew Karbownik czy Wiesław Mak. W rewanżu 11 czerwca 1988 r. Resovia jedyny raz w historii pokonała górniczą drużynę (2:0), w związku z czym „Brunatni” zmuszeni byli walczyć w barażach o utrzymanie w II lidze z Błękitnymi Kielce. Bitwa ta została przez bełchatowian wygrana i w kolejnym sezonie, ponownie przyszło mierzyć się z Resovią w walce o ligowe punkty. W 6. kolejce sezonu 1988/89 na stadionie w Bełchatowie padł bezbramkowy remis i tym samym rezultatem zakończyło się wiosenne spotkanie w Rzeszowie. Niestety tym razem „Brunatni” nie zdołali uratować II ligi, ponieważ w meczu barażowym o utrzymanie, ulegli Siarce Tarnobrzeg. Po sezonie gry w III lidze powrócili jednak w szeregi drugoligowców. Wtedy też doszło do chyba najbardziej emocjonującego pojedynku z rzeszowskimi „Pasami” w historii pojedynków. 13 października 1991 r. „Brunatni” gościli u siebie Resovię i choć prowadzili po kwadransie po bramce Mirosława Puczki, który wykończył bardzo ładną akcję duetu Berensztajn – Karbownik, do końca musieli walczyć o choćby jeden punkt. Wyrównanie padło 10 minut później, a w kolejnych minutach mnożyły się błędy obrońców i bramkarza GKS-u Zbigniewa Millera, których rzeszowianie przez długi czas nie potrafili wykorzystać. Sztuka ta się im jednak udała, a strzelcem drugiego gola dla Resovii był Paweł Róg. Bełchatowianie nie zrezygnowali jednak z walki o korzystny rezultat, mimo iż do końca pozostawało niespełna 240 sekund. Wtedy to po dośrodkowaniu z wolnego Karbownika, Mariusz Gawlica (na zdjęciu poniżej) doprowadził do wyrównania. Była 87. minuta. Po tym spotkaniu trener GKS-u Zbigniew Lepczyk nie krył zadowolenia z walecznej postawy swojego zespołu.

W rewanżu górnicy odnieśli „Cenne zwycięstwo” w Rzeszowie – o czym informował tytuł prasowy „Tygodnika Bełchatowskiego”. 23 maja 1992 r. katem Resovii okazał się ponownie Mirosław Puczka, który w 65. minucie ładnym strzałem z około 20-tu metrów zaskoczył źle ustawionego bramkarza gospodarzy – Andrzeja Białka. Zwycięstwo GKS-u mogło być bardziej okazałe, gdyby górnicy wykorzystali swoje liczne kontrataki. Po jednej z takich akcji Karbownik przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem miejscowych. Pierwsza wygrana w stolicy województwa Podkarpackiego stała się jednak faktem. Kolejną miłą niespodziankę swoim kibicom, GKS sprawił jesienią, kiedy to po raz drugi z rzędu zwyciężył na obiekcie Resovii. 7 listopada 1992 r. po trafieniach Wiesława Maka i Janusza Kudyby podopieczni Włodzimierza Tylaka, choć nie byli faworytem, potrafili wygrać (2:0). Pierwszy gol to techniczny strzał Maka po zagraniu Gawlicy w 29 minucie, a drugi to zasługa Berensztajna, który znakomicie zagrał do Kudyby, a 31-letni wówczas napastnik pozyskany przed sezonem 1992/93 z Zagłębia Lubin, uzyskał swoją 11-tą bramkę w sezonie. Warta podkreślenia jest znakomita dyspozycja w tamtym spotkaniu bramkarza Mariusza Luncika, który kilkukrotnie zapobiegł utracie gola. Do rewanżu doszło 12 czerwca 1993 r., kiedy to na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu Resovia biła się wciąż o utrzymanie, zaś GKS był w środku stawki. W tamtym spotkaniu ton grze nadawali więc goście, którzy w 50. minucie uzyskali prowadzenie. Na szczęście Janusz Kudyba przypomniał, że był wówczas najskuteczniejszym strzelcem w II lidze i chwilę po wejściu na boisko celną główką doprowadził do remisu (1:1). Dla „Brunatnych” był to mecz o „pietruszkę”, a Resovia m.in. dzięki punktowi zdobytemu przy S3, utrzymała się w II lidze, kosztem Boruty Zgierz i Górnika Konin. W kolejnym sezonie 1993/94 doszło do meczów numer 9. i 10. W 14. kolejce GKS wręcz zdemolował „Sovię”, wygrywając u siebie (4:0). Strzelanie rozpoczął Robert Rogan (11 min.), który wykorzystał piękne podanie piętą Dariusza Malagowskiego. Na początku drugiej połowy Romuald Solarek strzelił drugą bramkę dla GKS-u i rzeszowianie chcąc uzyskać korzystny rezultat musieli śmielej zaatakować. Zaatakowali, narażając się tym samym na kontry gospodarzy. Po jednej z nich bramkarz „Pasów” Grzegorz Gniewek dotknął piłkę ręką przed polem karnym, a podyktowany za to zagranie rzut wolny, na bramkę zamienił Berensztajn. Dzieła zniszczenia dokonał po raz drugi Solarek, ustalając w 69. minucie wynik meczu na 4:0 dla GKS-u. Rzeszowianie kończyli ten mecz w dziesiątkę. Kontuzji doznał ich bramkarz, a że wcześniej trener Resovii Józef Piecha wykorzystał limit zmian, między słupkami musiał stanąć jeden z obrońców. Rundę jesienną „Brunatni” zakończyli wówczas na 7. pozycji, zaś Resovia zimowała na 15. miejscu – barażowym. Do przedostatniego w historii meczu z GKS, rzeszowianie przystępowali z zaledwie dwoma zwycięstwami w jedenastu wiosennych spotkaniach, będąc na cztery kolejki przed końcem rozgrywek, jednym z głównych kandydatów do spadku z ligi. Mecz z „Brunatnymi” właściwie przesądził o ich degradacji. Podopieczni Władysława Łacha zwyciężyli (1:0) po perfekcyjnie wykonanym rzucie wolnym przez Jarosława Chwiałkowskiego w 77 minucie. Popularny „Kosa” trafił wprost w okienko bramki strzeżonej przez Grzegorza Opalińskiego. Tamta wygrana pozwoliła górnikom awansować na trzecie miejsce w tabeli, i utrzymać je do końca sezonu 1993/94. Po 24 latach przerwy oba kluby ponownie spotkały się ze sobą w lidze. 13 października 2018 r. na stadionie miejskim w Rzeszowie padł bezbramkowy remis, choć przez niemal całą drugą połowę „Brunatni” grali w przewadze jednego zawodnika, po czerwonej kartce Rafała Mikulca. Reasumując: na jedenaście dotychczasowych potyczek GKS-u z Resovią, pięć razy wygrywali „Brunatni”, pięć spotkań zakończyło się remisem, a tylko raz – ponad 30 lat temu – zwyciężyły rzeszowskie „Pasy”.

SYTUACJA W GKS

Piłkarze GKS-u nie mieli zbyt wiele czasu na regenerację po środowej wizycie w Rybniku. Liga przyspiesza i wchodzi w decydującą fazę, więc podopieczni Artura Derbina muszą utrzymać koncentrację, unikać głupich błędów, a co niezwykle istotne, skupić się… wyłącznie na sobie. Na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu wszystko jest w nogach i głowach „Brunatnych”. To od nich zależy czy miejsce na podium, na które wskoczyli po wygranej z ROW-em, utrzymają również po niedzielnym pojedynku. Niestety w osiągnięciu tego celu nie pomoże im Émile Thiakane, który zmaga się z problemem mięśnia czworogłowego. O absencji Marcina Sierczyńskiego i Dawida Kocyły nawet już nie wspominamy. Na szczęście żaden z piłkarzy nie pauzuje za żółte kartki, choć na kolejne upomnienia musi uważać Bartosiak, Magiera i Zdybowicz, ponieważ następne ostrzeżenie dla któregoś z nich, skutkować będzie pauzą w kolejnym spotkaniu.

CIEKAWOSTKI

Środowy mecz z ROW-em Rybnik był dla GKS-u Bełchatów 1310 meczem ligowych w ponad 40-letniej historii klubu na szczeblu centralnym, zaś na trzecim poziomie rozgrywkowym spotkaniem numer 301 (143 zwycięstwa – 83 remisy – 75 porażek).

Piłkarze Resovii Bartłomiej Buczek i Dariusz Frankiewicz są tuż po Damianie Jakubiku z Radomiaka, najczęściej upominanymi zawodnikami w II lidze. Buczek obejrzał już 12 żółtych i jedną czerwoną kartkę, zaś Frankiewicz 11 żółtych i dwie czerwone. „Rekordzista”, czyli ww. obrońca Radomiaka uzbierał do tej pory 14 żółtych i jedną czerwoną kartkę. Na kolejnych miejscach uplasowali się Dawid Kubowicz z Siarki (12/2), Piotr Kołc z Gryfa Wejherowo (12/1) i Tomasz Margol z Pogoni Siedlce (11/2). Z kolei w ekipie GKS-u, najczęściej „kartkowanym” piłkarzem jest Marcin Grolik, któremu sędziowie w 25. rozegranych przez niego spotkaniach, pokazali 9 żółtych kartek.

Jutrzejszy mecz będzie dla Bartłomieja Bartosiaka jubileuszowym 150. występem w barwach GKS-u! Wychowanek klubu debiutował niespełna dziewięć lat temu w domowym meczu z Cracovią, wygranym 3:0. W 73. minucie zmienił na placu gry Macieja Korzyma. W sumie w rozgrywkach Ekstraklasy, I i II ligi zdobył dla „Brunatnych” 22 gole, a premierowe trafienie zaliczył w 2010 r. w meczu z Legią, zremisowanym w stolicy 2:2 (zdjęcie poniżej)

Resovia znajduje się na trzecim miejscu (ex aequo ze Stalą St.Wola) w klasyfikacji liczby piłkarzy z przynajmniej jednym strzelonym golem w tym sezonie. Aż 14-tu zawodników z Rzeszowa wpisywało się w tym czasie na listę strzelców. Najskuteczniejszym z nich jest Bartłomiej Buczek (10 goli). Co ciekawe najmniej goli strzelali piłkarze Siarki Tarnobrzeg i… GKS-u Bełchatów. Tylko dziewięciu z nich trafiało do bramek rywali. Na czele tego zestawienia znajduje się Radomiak (16) i Rozwój Katowice (16).

W programie Pro Junior System, nasze kluby znajdują się w czołówce tego zestawienia. GKS zajmuje 3. miejsce (11.979 punktów), natomiast Resovia jest na 5. pozycji (9.240).

PODSUMOWANIE

Dzięki wyrównanemu poziomowi i wzajemnemu odbieraniu sobie punktów przez bezpośrednich rywali w walce o awans, bełchatowianie są na podium ligowej tabeli. Wszystko to sprawia, że cztery ekipy – GKS, Olimpia Grudziądz, Elana Toruń i Widzew, mieszczą się na przestrzeni… jednego punktu. Każda seria spotkań może więc wywrócić czołówkę tabeli do góry nogami. W 31. kolejce Olimpia podejmuje u siebie ROW Rybnik, Widzew jedzie do Częstochowy na mecz ze Skrą, a Elana do Chorzowa na Ruch. Dla żadnej z tych drużyn nie będą to łatwe spotkania. Ekipa ze stolicy Podkarpacia też nie zamierza w Bełchatowie łatwo oddać punktów. Atutem GKS-u będzie z pewnością własny stadion i wsparcie z trybun, choć na mecz wybiera się również spora grupa kibiców z Rzeszowa. Statystki pokazują siłę „Brunatnych” przy Sportowej: 10 zwycięstw – 4 remisy – 1 porażka. Z kolei Resovia na wyjazdach nie uznaje kompromisów, ponieważ zaledwie raz zremisowała, wygrywając sześciokrotnie i ponosząc osiem porażek. 20 strzelonych goli na boiskach rywali, też robi wrażenie. Zapowiada się więc pasjonująca „walka na noże”! Kto jest spragniony piłkarskich emocji, koniecznie powinien przyjść jutro na stadion przy S3. Początek spotkania o godz. 17:00.