GKS pokazał swoją moc! Bartłomiej Bartosiak katem łódzkiego Widzewa!

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Po porażce w Toruniu, wielu kibiców obawiało się derbowego meczu z Widzewem. Podopieczni Artura Derbina zdawali sobie sprawę, że aby zachować szansę na awans w tym pojedynku muszą powalczyć o komplet punktów. I nie zawiedli! Ponad trzy tysiące widzów na trybunach podziwiało ofiarną, ambitną i skuteczną grę walecznych „Brunatnych”. Katem Widzewa okazał się wprowadzony z ławki Bartłomiej Bartosiak, który potrzebował zaledwie trzydziestu minut na zdobycie dwóch goli i pozbawienie łodzian złudzeń, kto dziś był lepszy. Zwycięstwo oznacza dla GKS-u jedno – wygrana za tydzień w Stargardzie zagwarantuje awans do I ligi!

Pierwsze minuty to prowadzenie gry przez Widzew i problemy „Brunatnych” z przejęciem piłki. Dopiero w 4. minucie Zdybowicz znalazł się w polu karnym, lecz po walce bark w bark z obrońcą stracił piłkę. W 6. minucie GKS wyprowadził kontrę, lecz Patryk Mularczyk nie wykorzystał tej okazji. W 7. minucie okazję mieli łodzianie, lecz strzał Daniela Mąki zablokował Artur Golański. W 10. minucie pod bramkę Wolańskiego znowu zawitali „biało-zielono-czarni”. Grzelak wyrzucił piłkę z autu w „szesnastkę” przeciwnika, a tam Damian Michalski z woleja uderzył nad bramką. Chwilę potem Kozłowski spróbował szczęścia uderzając zza pola karnego GKS-u, ale piłka nie zmierzała w światło bramki. Po kwadransie gry było już jednak 1:0 dla podopiecznych Artura Derbina. Golański zagrał z rzutu wolnego w pole karne, a tam najlepiej ustawił się Paweł Czajkowski, który z najbliższej odległości wpakował piłkę głową do bramki Widzewa! W 22. minucie strzał Viktora Putina zablokował obrońca. W 23. minucie GKS popełnił błąd w obronie i przed świetną okazją stanął Radwański. Lecz jeszcze lepiej w tej sytuacji spisał się Paweł Lenarcik, który genialną interwencją sparował piłkę na rzut rożny. W 29. minucie było już 1:1. Niepilnowany w polu karnym GKS-u Daniel Mąka nie miał problemów z pokonaniem Lenarcika. Po straconej bramce bełchatowianie przygaśli i oddali inicjatywę gościom. Nieliczne okazje bramkowe Michalskiego czy Golańskiego były dalekie od zakończenia akcji golem. Co gorsza, w 41. minucie błąd przy wybiciu piłki popełnił Szymorek, a Daniel Mąka pognał na bramkę GKS-u. Jego strzał okazał się jednak nieudany, podobnie jak ten z 43. minuty Zdybowicza. Trzeba jednak przyznać, że nasz wychowanek miał o wiele trudniejszą sytuację strzelecką. Na przerwę GKS i Widzew schodzili z jednobramkowym remisem.

Drugie czterdzieści pięć minut miało więc przesądzić w jakich nastrojach udamy się do Stargardu. Zaczęło się niezbyt dobrze – w 49. minucie Czajkowski uderzył w mur z rzutu wolnego, ale potem do głosu ponownie do głosu dochodził Widzew. W 50. minucie Kozłowski popisał się świetnym rajdem bokiem boiska, ale strzelał zbyt ostrego kąta, by zmieścić piłkę między słupkami. Łodzianie nadal szukali drugiej bramki, ale nasza defensywa nie dała się zaskoczyć i nadal brakowało nam jednej bramki do zwycięstwa. Mogła ona już paść w 61. minucie, ale piłka po strzale z szesnastego metra Artura Golańskiego zamiast wpaść do bramki, minimalnie ją minęła. Pięć minut później Rafał Wolsztyński uderzył w boczną siatkę, a chwilę potem Grolik wprost w ręce bramkarza. Prawdziwe „one man show” zaczęło się jednak w 68. minucie. Wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Bartłomiej Bartosiak przyjął w polu karnym piłkę, znalazł się sam na sam z Wolańskim i płaskim strzałem na dalszy słupek wyprowadził „Brunatnych” na prowadzenie! To była pierwsza bramka „Bartasa” od listopada 2018 roku! Uskrzydlony GKS atakował jednak dalej. Co prawda, w 70. minucie piłka zatrzepotała w siatce Lenarcika, ale sędzia dopatrzył się faulu gracza Widzewa i gola nie uznał. W 78. minucie Viktor Putin zbyt długo czekał z oddaniem strzału na skraju pola karnego Widzewa, odegrał do Golańskiego, który w trudnej sytuacji stracił piłkę. W 85. minucie „Bartas” dopełnił jednak formalności. Najpierw Mularczyk zagrał z rzutu wolnego w obręb pola karnego łodzian, a jeden z obrońców wybił futbolówkę… wprost pod nogi Bartosiaka, który strzałem przy słupku ustalił wynik spotkania! Co za moment na przełamanie strzeleckiej niemocy wybrał sobie wychowanek GKS-u! Bezradny Widzew nie istniał, a „biało-zielono-czarni” prowadzili grę, utrzymując się przy piłce. W doliczonym czasie gry na 4:1 wynik mógł ustalić Patryk Rachwał. Weteran piłkarskich boisk podszedł do piłki ustawionej przed polem karnym Widzewa, obił mur i tylko genialna interwencja Wolańskiego pozbawiła „Rambo” gola w tym spotkaniu.

GKS Bełchatów wygrał i rozpoczął świętowanie. Wygrane z takim klubem jak Widzew Łódź zawsze cieszyły podwójnie. Tym bardziej, że do upragnionego awansu pozostał jeden krok. W przyszłą niedzielę trzeba pokonać Błękitnych Stargard. A potem cieszyć się z awansu na zaplecze Ekstraklasy! GKS-ie, jak nie teraz, to kiedy?

GKS Bełchatów – Widzew Łódź 3:1 (1:1)
Bramki: Paweł Czajkowski 15, Bartłomiej Bartosiak 68, 85 – Daniel Mąka 29

GKS Bełchatów: Paweł Lenarcik – Mikołaj Grzelak, Damian Michalski, Marcin Grolik, Mateusz Szymorek – Paweł Czajkowski, Artur Golański – Viktor Putin (90. Patryk Rachwał), Patryk Mularczyk, Bartosz Biel (78. Hubert Tylec) – Przemysław Zdybowicz (66. Bartłomiej Bartosiak)
Widzew Łódź: Patryk Wolański – Daniel Tanżyna, Sebastian Zieleniecki, Kohei Kato (55. Michael Ameyaw), Mateusz Michalski, Adam Radwański (87. Konrad Gutowski), Dario Kristo, Daniel Mąka (69. Przemysław Banaszak), Marcel Pięczek, Marcin Kozłowski (76. Maciej Kazimierowicz), Rafał Wolsztyński

Żółte kartki: B.Biel, D.Michalski – M.Kozłowski, M.Humerski, D.Tanżyna, D.Kristo, M.Kazimierowicz
Sędzia: Kornel Paszkiewicz (Wrocław)
Widzów: 3154