Po porażce z Chrobrym, trener Derbin zdecydował się na kilka roszad w wyjściowym składzie. Na ławce usiedli Golański i Bartosiak, a w ich miejsce pojawili się m.in. Małachowski i Szymorek. Czy te zmiany przyniosły oczekiwane efekty? Patrząc na wynik końcowy, gdzie w przypadku beniaminka I ligi każdy punkt przywieziony z delegacji jest cenny – zdecydowanie tak. Tym bardziej, że to Zagłębie dominowało na boisku, a „Brunatni” upatrywali swoich szans w kontratakach. Gola udało się zdobyć niezawodnemu Mateuszowi Marcowi, niestety seria błędów w obronie spowodowała, że gospodarze doprowadzili do wyrównania. Sił i szczęścia wystarczyło na tyle, by z boiska byłego ekstraklasowicza podnieść jeden punkt. Jak oceniliśmy występ poszczególnych zawodników GKS-u? Przekonacie się poniżej.
Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):
Paweł Lenarcik – 5 – zagrał znacznie lepiej niż przed tygodniem. Wystrzegał się błędów, a jego wyjścia do dośrodkowań były zdecydowane i wprowadzały spokój w poczynania kolegów z defensywy. W 26. minucie świetnie sparował piłkę po uderzeniu Tomasza Nawotki. Przy golu dla Zagłębia był raczej bez szans.
Mikołaj Grzelak – 5 – w meczu z Chrobrym nie zagrał z powodu kontuzji, jednak w Sosnowcu wrócił do wyjściowej jedenastki. Zagrał tak, jak nas przyzwyczaił. Dużo biegał od jednej do drugiej linii końcowej, przerywając ataki rywali, ale też włączając się do akcji ofensywnych. Na swojej stronie mniej więcej panował nad sytuacją, większych wpadek w tyłach nie miał. Poprawny występ.
Marcin Grolik – 5 – Piasecki czy Pawłowski mieli w tym meczu do powiedzenia wiele, ale nie w polu karnym GKS-u. Tam rządził nasz kapitan. Pewnie interweniował oddalając zagrożenie od własnej bramki. W 42. minucie był zdecydowanie faulowany w polu karnym rywala, ale sędzia nie zdecydował się na użycie gwizdka. „Grolo” coraz częściej podłącza się pod akcje ofensywne. Zbiera piłkę pod własną bramką i biegnie z nią aż na połowę przeciwnika, dzięki czemu „Brunatni” zyskują liczebną przewagę w kontratakiu. W 28. minucie stracił piłkę blisko bramki na rzecz Piaseckiego, ale szybko się zreflektował i naprawił swój błąd. Na minus moment zawahania przy prostopadłej piłce, do której dopadł Biłeńkyj, doprowadzając do remisu.
Mariusz Magiera – 5 – występ raczej bez zarzutu. Pewnie interweniował przy licznych atakach Zagłębia, oddalając zagrożenie od bramki Lenarcika. W 68. minucie w ostatniej chwili wybił piłkę spod nóg Słomki, który miał przed sobą tylko bramkarza GKS-u. Swoim doświadczeniem wprowadza opanowanie w szeregi całej drużyny. W 84. minucie raz jeden dał się zaskoczyć. Przy bramce dla gospodarzy dał się zaskoczyć rywalowi, który wybiegł mu zza pleców. Szkoda.
Mateusz Szymorek – 5 – po raz pierwszy w tym sezonie dostał szansę od trenera. I trzeba przyznać, że dał radę. Bardzo pewnie wszedł w ten mecz. Blokował strzały rywali, pewnie odbierał piłki. Z wysokości trybun dało się jednak zauważyć, że schodzi za bardzo do środka, zostawiając na skrzydle „autostradę” do bramki GKS-u. Jednak w momencie kiedy rywale właśnie tam kierowali swoje akcje, „Szymor” od razu był na posterunku. Przy bramce Bileńkyia źle przyjął piłkę na klatkę piersiową, czym ułatwił gospodarzom zdobycie bramki. Nie zmienia to jednak faktu, iż „nie pękał” pod naporem przeciwnika i zagrał poprawnie, pomimo braku meczowych minut we wcześniejszych kolejkach.
Paweł Czajkowski – 5 – kolejny solidny występ, choć „bez fajerwerków”. Waleczny w defensywie, przecinał podania rywali, dzięki czemu obrońcy GKS-u mogli „złapać oddech”. Próbował rozgrywać piłkę przy akcjach „biało-zielono-czarnych”, ale na niewiele to się zdało. Był najczęściej podającym zawodnikiem „Brunatnych”. Brakowało jednak ruchliwości w ofensywie.
Adrian Małachowski – 5 – pierwsze i jedyne minuty rozegrał w meczu z Wartą Poznań. W wyjściowej jedenastce zastąpił Artura Golańskiego i rozegrał przyzwoite zawody. W 20. minucie oddał pierwszy (choć niecelny) strzał na bramkę Matko Perdijicia. Uzupełniał się w defensywie z Czajkowskim, bardzo często odbierał piłkę rywalom. Próbował rozgrywać oraz wdawał się w indywidualne pojedynki z rywalami. Dobry technicznie, z pomysłem na grę. Rywalizacja wśród środkowych pomocników może być ciekawa.
Bartosz Biel – 5 – zagrał poprawnie, choć nie przyczynił się do zdobycia bramki. W 22. minucie dobijał strzał Marca, ale Perdijić złapał piłkę. W ofensywie dobrze wspierał poczynania Marca, a w defensywie obrońców. W ataku grał jednak zbyt indywidualnie, przez co kilkakrotnie tracił piłkę. Ma ogromny potencjał, potrafi podać niekonwencjonalnie, ale w Sosnowcu tego nie pokazał.
Mateusz Marzec – 6 – piąty mecz z rzędu zakończony zdobyczą bramkową. Marzec wyrasta na lidera GKS-u nie tylko na boisku, ale i w tabelach statystycznych. W 22. minucie oddał strzał na bramkę Perdijicia, a Chorwat „wypluł” piłkę przed siebie. Aktywny, ruchliwy i przede wszystkim skuteczny. W 62. minucie wykorzystał rzut karny po faulu na Bartosiaku. Piłkarz przewyższający umiejętnościami I ligę. Wiele pożytku mieliśmy w ubiegłym sezonie z Mularczyka, z Marca w obecnym możemy mieć jeszcze więcej. W 83. minucie zmieniony przez Marcina Ryszkę.
Krzysztof Wołkowicz – 5 – do tej pory wystawiany na boku obrony, w Sosnowcu wcielił się w rolę skrzydłowego. W pierwszej połowie był nieco poza grą – bardziej widoczni byli Marzec i Biel. W 24. minucie miał okazję strzelecką, ale nie trafił czysto w piłkę. W końcówce pierwszej połowy wychodził na czystą pozycję, ale sędzia przerwał grę, odgwizdując faul. Wspierał w defensywie Szymorka, blokując dośrodkowania rywali. Nie wrócił jednak do pełni zdrowia po meczu z Chrobrym i w 57. minucie opuścił murawę.
Karol Stanek – 5 – mecz rozpoczął od pozycji spalonej, jednak później prezentował się całkiem poprawnie. Walczył o piłkę, nie bał się pojedynków jeden na jeden. Przejawiał sporą ochotę do gry. Widać, że szybko wkomponował się w zespół. Zmieniony w 69. minucie gry.
Z ławki rezerwowy weszli:
Bartłomiej Bartosiak – bez oceny. Wszedł w 57. minucie w miejsce Wołkowicza i wywalczył rzut karny, po którym GKS wyszedł na prowadzenie. Walczył, pokazywał się w ataku i wciąż… czeka na strzeleckie przełamanie.
Marcin Ryszka i Maciej Mas – grali zbyt krótko, by ocenić ich występ.