– Jeśli chodzi o pensje, to zalegamy piłkarzom za dwa miesiące, a dziewięciu piłkarzy to nie cała drużyna – mówi prezes GKS Marcin Szymczyk.
– Moimi klientami w sprawie zaległych pieniędzy jest prawie cała drużyna z Bełchatowa – powiedziała w rozmowie ze Sport.pl Agata Wantuch. Prawo pozwala na różne interpretacje faktów, ale dziewięciu piłkarzy reprezentowanych przez panią adwokat to nawet nie połowa obecnej kadry GKS.
To nie ostatnia nieścisłość jaka pojawiła się we wtorkowym wywiadzie. Pani Wantuch sugeruje również, że dwaj piłkarze odsunięci ostatnio od drużyny, czyli Mate Lacić i Kamil Kosowski, zostali odesłani do drużyny Młodej Ekstraklasy za to, że domagają się swoich pieniędzy i po prostu za to, że są w słabszej formie. Nam się jednak wydaje, że obaj źle oddziaływali na drużynę i atmosferę w szatni. Poza tym, „Kosa” już po pierwszej połowie meczu z Polonią Warszawa opuścił stadion. Czy tak robi profesjonalista?
O tym, że ostatnie ruchy kadrowe zaczynają przynosić wymierny efekt w postaci poprawy atmosfery w ekipie Jana Złomańczuka mówi sam trener GKS w ostatnim wywiadzie, jaki z nim przeprowadziliśmy. Możecie go zobaczyć TUTAJ.
Zdaniem prawniczki ostatnia terminowa płatność wpłynęła na konta reprezentowanych przez nią piłkarzy we wrześniu ubiegłego roku. Jak dokładnie przestawia się sytuacja obecnie? – Jeśli chodzi o pensje, to zalegamy piłkarzom za dwa miesiące plus bonusy – mówi prezes GKS Marcin Szymczyk.
Udało nam się również dowiedzieć, że z piłkarzy, którzy nie grają już w GKS Bełchatów, nieuregulowane płatności (same bonusy) ma tylko dwóch zawodników. Są to Marcin Żewłakow i Grzegorz Kuświk.
Klub, w odpowiedzi wysłanej do redakcji lodz.sport.pl prostuje też słowa o groźbach kibiców wobec piłkarzy. – To nie było planowane spotkanie z fanami. Doszło do niego przed jednym z treningów. Nie da się ukryć, że padło wiele mocnych słów. To była męska rozmowa. Trudno się dziwić frustracji kibiców, drużyna gra ostatnio poniżej oczekiwań. Natomiast każdy z uczestników tego spotkania może potwierdzić, że żadne sugestie o groźbie zniszczenia mienia piłkarzy na pewno nie padły – tłumaczy Michał Antczak, rzecznik prasowy klubu z Bełchatowa. – To jest nasza wersja. Myślę, że kibice i sztab szkoleniowy to potwierdzi. Nie wiem czy zrobią to zawodnicy, ale wierzę w to co do tej pory usłyszałem. Nie wiem skąd pani mecenas miała takie informacje.
Pani Wantuch radzimy, żeby swoje słowa kierowane do mediów ważyła z równą starannością jak, w co gorąco wierzymy, robi to w sądzie. Wiemy, że w grę wchodzą duże pieniądze, ale czy to może usprawiedliwiać tego rodzaju nadinterpretacje?