W derbach województwa podopieczni Marcina Węglewskiego za faworytów nie uchodzili. Potwierdziły to wydarzenia boiskowe oraz statystyki posiadania piłki i celnych oddanych. Jednak Brunatni nawet w osłabieniu przeciwstawiali się atakom „Rycerzy Wiosny”. Niestety w samej końcówce po pechowej interwencji Michała Pawlika trzy „oczka” zostały w stolicy województwa. Czego zabrakło w grze GKS-u oraz dlaczego ofensywni gracze dostali tak niskie noty? Zapraszamy do dyskusji dotyczącej ocen po meczu 23. kolejki F1L.
Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):
Leonid Otczenaszenko – 5 – przez całe spotkanie spisywał się bez zarzutu. Pewnie interweniował przy próbach miejscowych, zachowując czujność w każdej sytuacji. Już w 5. minucie musiał wypiąstkować piłkę z obrębu pola karnego, a w 33. minucie instynktownie odbił uderzenie Klimczaka. Przy rzucie karnym Domingueza był bez szans. Nie zmienia to jednak faktu, że zagrał dobry mecz. Na plus także jego gra nogami.
Marcin Sierczyński – 4 – miał trudne zadanie, bowiem po jego stronie szarżował Adrian Klimczak. Zaczął pewnie, bowiem w 3. minucie przerwał akcję ŁKS-u. Chwilę potem został sfaulowany przy próbie podłączenia się do ofensywnej akcji Brunatnych. Nie wystrzegał się jednak błędów – w 22. minucie dał się przepchnąć we własnym polu karnym Klimczakowi, dzięki czemu gracz łodzian oddał strzał na bramkę Otczenaszenki. W 45. minucie słabo zacentrował w pole karne przeciwnika, a w drugiej połowie skupiony jedynie na zadaniach obronnych, które realizował bez większych zarzutów.
Mateusz Bartków – 5 – najlepszy zawodnik z pola po stronie GKS-u. W jego grze nie sposób zauważyć spokojnego wyprowadzania piłki z własnej połowy. Kilkukrotnie ruszał do przodu z piłką przy nodze, przenosząc ciężar gry na połowę rywali. Było tak chociażby w 22. minucie oraz kwadrans przed końcem meczu. Jednak bez odpowiedniego wsparcia zespołu, takie eskapady spaliły na panewce. W obronie grał poprawnie, raz po raz wybijając piłkę, lecz nie zawsze nadążał z interwencją. W 22. minucie przegrał walkę o pozycję z Janczukowiczem, który to ostatecznie oddał niecelny strzał na bramkę GKS. Chwilę potem próbował asekurować Sierczyńskiego, ale i tak nie uchronił GKS-u przed próbą strzału Klimczaka. W drugiej połowie zdarzało mu się wybijać piłkę na oślep, lecz w sytuacji osłabionego zespołu Marcina Węglewskiego było to zrozumiałe.
Mariusz Magiera – 4 – kapitan Brunatnych po raz kolejny emanował boiskową inteligencją oraz doświadczeniem. Przy współpracy z kolegami przez 87 minut pozwolił zaledwie kilkukrotnie oddać łodzianom celne strzały na bramkę Otczenaszenki. Kwadrans przed końcem zablokował strzał Gryszkiewicza ratując GKS przed stratą bramki. Niestety zbyt często decydował się na szybkie przeniesienie ciężaru gry do przodu, a bite przez niego stałe fragmenty gry nie zagrażały Arkadiuszowi Malarzowi.
Mateusz Szymorek – 4 – całą defensywę GKS-u w Łodzi czekało trudne zadania. Mateusz, podobnie jak koledzy, przez większą część meczu musiał zachowywać czujność. W 33. minucie przy zamieszaniu w polu karnym zdjął piłkę z nogi Michała Trąbki, oddalając zagrożenie. W końcówce pierwszej połowy wdarł się w pole karne rywala, gdzie podał piłkę do Żurka. W drugiej połowie – po czerwonej kartce dla Masa – skupiony wyłącznie na strzeżeniu dostępu do bramki. Nie popełnił znaczących błędów, ale i nie popisał się niczym wyróżniającym na tle rywali i kolegów.
Filip Laskowski – 3 -wyszedł w wyjściowej „jedenastce” po raz pierwszy od spotkania z Górnikiem Łęczna. Wystąpił w roli skrzydłowego, ale nie mógł zbyt często rozpędzić się przy linii bocznej. W 41. minucie udało mu się przedrzeć w pole karne ŁKS-u, ale stracił tam piłkę. W 68. minucie przyjął na siebie uderzenie jednego z rywali, który chciał zaskoczyć Otczenaszenko z dystansu. Wspierał obronę na ile mógł, lecz rozliczamy go głównie za grę z przodu. A tej było niewiele. Zmieniony w 79. minucie przez debiutującego Šabalę.
Michał Pawlik – 2 – największy pechowiec sobotniego spotkania. W 86. minucie przy próbie zablokowania dośrodkowania Rygaarda zahaczył piłkę ręką, a sędzia Gil bez wahania wskazał na „wapno”. Wcześniej, w 30. minucie ukarany żółtą kartką. Natomiast w 16. minucie piłka zrykoszetowała od niego i spadła pod nogi wspomnianego już Duńczyka, który huknął nad poprzeczką. Brał też udział w kontrze z 79. minucie, która zakończyła się słabym strzałem Koziary. W obronie (nie licząc rzutu karnego) wspierał defensorów, lecz był za to niewidoczny w ataku. W 89. minucie na murawie zastąpił go Sebastian Zalepa.
Damian Hilbrycht – 3 – po raz kolejny stanowił pomost pomiędzy obroną a atakiem. Jednak ofensywa Brunatnych po raz kolejny grała słabo, zatem piłkarz wypożyczony z Podbeskidzia częściej widywany był pod własnym polem karnym. W 16. minucie nieskutecznie próbował zablokować strzał Rygaarda. W 33. minucie przy próbie rozpoczęcia ataku GKS-u stracił piłkę, a Rycerze Wiosny ruszyli do przodu stwarzając sobie dogodną okazję bramkową. Natomiast w 72. minucie mógł sam pokonać bramkarza rywali, ale centrę Magiery z rzutu wolnego przeciął obrońca ŁKS-u i 22-latek minął się z piłką. Popełniał więcej błędów niż w poprzednich spotkaniach, a jego gra do przodu nie wniosła wiele.
Dawid Flaszka – 2 – bezbarwny występ. Co prawda już w 3. minucie wywarł pressing na Malarzu, co (prawie) poskutkowało błędem byłego bramkarza GKS-u, lecz nie licząc biegania, nie zaprezentował zbyt wiele jakości. Nie wyróżnił się ciekawym zagraniem, które otworzyłoby drogę do bramki, a na to zwracamy szczególną uwagę w grze „10”. Grał do 61. minuty, kiedy to zmienił go Maciej Koziara.
Bartosz Żurek – 3 – widoczny przez cały swój pobyt na murawie. W 8. minucie czujnie zgarnął piłkę przy rzucie różnym dla GKS-u. Chwilę potem sfaulował rywala na skraju własnej „16”. W 27. minucie otrzymał piłkę w polu karnym łodzian, ale po jego strzale głową, piłka powędrowała obok słupka bramki Malarza. Na początku drugiej połowy ukarany żółtą kartką. Wspierał kolegów w obronie, a jego interwencje przypominały sinusoidę – raz dobrze, a innym razem źle. Zmieniony przez Mikołaja Grzelaka w 61. minucie.
Maciej Mas – 0 – ocena podyktowana jest dwiema żółtymi kartkami, a w konsekwencji czerwoną. Pierwsze upomnienie młody napastnik otrzymał za utrudnienie wznowienia gry przez ŁKS. Drugą – za niepotrzebny faul w środkowej strefie boiska. Fatalne zachowanie 19-latka, który osłabił Brunatnych w drugiej połowie meczu. Gdy jeszcze był na boisku, nie wniósł wiele do gry. W 27. minucie wdarł się w pole karne rywali i zgrał piłkę do Żurka, a chwilę potem popisał się ciekawym rajdem, który jednak nie przyniósł zagrożenia dla bramki Malarza. Czerwona kartka podsumowała słaby występ napastnika GKS-u.
Z ławki dla rezerwowych weszli:
Maciej Koziara – 3 – od samego początku aktywny na boisku. Widać było, że chce pokazać się trenerowi. Ożywił nieco grę z przodu bełchatowian, lecz w jego grze było zbyt wiele egoizmu. W 79. minucie stanął przed świetną szansą na zdobycie bramki, ale fatalnie się pomylił. Gdyby nie to, można by pomyśleć nad „czwórką”.
Mikołaj Grzelak – 3 – na boisku pojawił się w 61. minucie i grał jako skrzydłowy. Wychowanek GKS-u rozkręcał się z minuty na minutę. To on zainicjował akcję z 79. minuty przechwytem i podaniem do Pawlika. Było to jednak za mało, by wystawić wyższą notę.
Valērijs Šabala i Sebastian Zalepa – grali zbyt krótko, by ocenić ich występ.