Coraz trudniej o nadzieję. Oceny po porażce z Sandecją

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Coraz trudniej jest nam oceniać poczynania piłkarzy GKS-u w tym roku. Brunatni po raz szósty zeszli z boiska pokonani, a nadzieja na utrzymanie, czy choćby pierwszą wiosenną wygraną, z tygodnia na tydzień zaczynają maleć. Nowosądecki walec może i giekaesiaków nie rozjechał, ale pozbawił punktów, które potrzebne są im jak tlen.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Leonid Otczenaszenko4 – gdyby nie on, spotkanie z „Sączersami” mogłoby zakończyć się blamażem. Kilkakrotnie ratował GKS przed stratą bramki. Tak było np. w 59. minucie przy rzucie rożnym, gdy intuicyjnie odbił piłkę, czy też w samej końcówce, kiedy obronił strzał Rafaela Victora. Pewnie wychodził do dośrodkowań piłkarzy Dariusza Dudka. Przy golu Błanika chyba zbyt kurczowo pilnował bliższego słupka, odsłaniając niemal całą bramkę. Przy strzale Rubio był bez szans.

Mateusz Szymorek3 – to nie był dobry mecz w jego wykonaniu. W ostatnich tygodniach spisuje się przeciętnie. W 9. minucie nieco za daleko ustawiony od linii obrony, co umożliwiło kontratak graczom Sandecji. Natomiast w 18. minucie ruszył z piłką do przodu, ale wywalczył „tylko” rzut z autu w okolicach „szesnastki”. Poza tym nie wyróżnił się niczym szczególnym. W jego grze z pewnością zabrakło częstych ruchów do przodu. Zmieniony w 55. minucie przez Macieja Masa.

Mariusz Magiera2 – zamieszany w obie stracone bramki. Przy trafieniu Błanika dał się oszukać balansem ciała. Przy trafieniu Rubio najpierw źle przedłużył wybicie Pawlika, by następnie ruszyć w stronę Šovšicia, zostawiając dwójkę graczy Sandecji naprzeciw bramki. Na nic zdały się także jego próby gry z pominięciem linii obrony. W końcówce wespół z Bartkowem dał się ograć Victorowi. Kolejny słaby występ „Magica” – czy trener Węglewski zdecyduje się na zmianę?

Mateusz Bartków4 – jedyny piłkarz bełchatowian ukarany w tym spotkaniu żółtą kartką. Grał dobrze, choć nie wystrzegał się błędów. W 9. minucie nie upilnował Rubio, lecz na posterunku był Otczenaszenko. W końcówce pierwszej połowy źle przyjął piłkę, ale ostatecznie uratował sytuację, podając ją do boku. Przy drugiej bramce zostawił zbyt wiele przestrzeni przed bramką GKS-u. Notował też jednak dobre przechwyty. Próbował rozprowadzać akcje Brunatnych po ziemi. Dwukrotnie przymierzał na bramkę Szymona Tokarza, ale zabrakło mu szczęścia.

Marcin Sierczyński3 – zaczął średnio, ale z czasem się rozkręcił. Zatrzymywał akcje rywali, próbując jednocześnie podłączyć się do ataków ofensywnych. W 80. minucie dostał dobre podanie na dobieg od Marcina Ryszki, ale jego centrę sparował bramkarz. Przy drugiej bramce, wespół z Hilbrychtem nie upilnowali duetu przeciwników na skrzydle. W jego grze widać progres po ostatnich słabszych występach.

Michał Pawlik5 – najlepszy piłkarz po stronie GKS-u. Już w Sosnowcu dał dobrą zmianę, a w meczu z Sandecją dostał szansę od pierwszych minut. Początkowo reagował dość „elektrycznie”, ale z czasem zyskiwał boiskowy spokój. Dwukrotnie próbował pokonać Szymona Tokarza uderzając piłkę głową, ale za każdym razem futbolówka mijała bramkę. Przy golu na 0:2, wybił piłkę lecącą w kierunku bramki, ale potem przegrał pojedynek bark w bark z Šovšiciem. Łączył formację obronną z ofensywą, ale efektów w postaci choćby punktu to nie przyniosło. Nie zmienia to faktu, że były gracz Chrobrego Głogów rozegrał dość dobre zawody.

Damian Hilbrycht3 – od pierwszych minut przejawiał dużą ochotę do gry. Notował ważne przechwyty i próbował zatrzymywać akcje gości. Jednak z minuty na minutę gasł, a w jego grę wdzierały się błędy. Brakowało nam jego prób uderzeń z dystansu. Wykonywał także rzuty wolne, a po jednym z nich Bartków stanął przed szansą zdobycia gola. Zamieszany drugoplanowo w stratę bramki numer dwa. Zmieniony w 78. minucie przez Marcina Ryszkę.

Waldemar Gancarczyk3 – jednemu z najbardziej doświadczonych graczy Brunatnych ambicji nie możemy odmówić. Walczył o każdą piłkę, nieważne czy akcja toczyła się pod bramką Otczenaszenko czy Tokarza. W jego grze brakowało jednak efektu „wow”, a przede wszystkim realnego zagrożenia pod bramką przeciwnika. W 60. minucie świetnie odnalazł na skrzydle Grzelaka. Chwilę później próbował walczyć o piłkę w polu karnym po próbie Masa, ale obrońca uprzedził jego zamiary. Nie zagrał źle, choć z minuty na minutę coraz mniej widoczny. W 72. minucie zastąpił go Maciej Koziara.

Mikołaj Grzelak3 – drugi raz z rzędu wybiegł w wyjściowej jedenastce. Tym razem trener Węglewski wystawił go na skrzydle, ale wracający po kontuzji wychowanek GKS-u jest daleki od optymalnej formy. Połowicznie był zamieszany w stratę pierwszej bramki, kiedy to nie zablokował podania do Błanika. Dużo biegał i walczył, ale braki motoryczne spowodowane kontuzją były widoczne. Słabo bił stałe fragmenty gry. Tylko niektóre z nich realnie stwarzały okazje strzeleckie giekaesiakom.

Jakub Bator4 – już w 3. minucie mógł dać swojej drużynie prowadzenie. Dostał piłkę ze środka pola i stanął oko w oko z Tokarzem. Niestety górą z tego pojedynku wyszedł bramkarz gości. Jak zawsze dużo biegał, szukał okazji w kontratakach, ale nie przekładało się to na czyste okazje strzeleckie. W 60. minucie szukał podaniem Šabali, a piłka trafiła do Masa, który w tej sytuacji sobie nie poradził. Kuba grał do 71. minuty, po czym na murawie zastąpił go Dawid Flaszka.

Valērijs Šabala4 – palił się do gry, czego efektem były ofsajdy, na których znalazł się kilka razy. Łotysz dopiero w drugiej połowie miał dogodne okazje strzeleckie. Blisko szczęścia był w 61. minucie, ale piłka po jego strzale głową złapał na linii bramkarz przyjezdnych. Kwadrans przed końcem huknął z dystansu, lecz ponownie pewną interwencją popisał się 20-latek pilnujący bramki Sandecji. Często cofał się do środka boiska i wspomagał kolegów w rozgrywaniu piłki. Napastnik, jakiego w Bełchatowie brakowało. Oby w następnych spotkaniach do dobrej gry, doszły także liczby.

Z ławki rezerwowych weszli:

Maciej Mas3 – w 61. minucie mógł zdobyć bramkę kontaktową, lecz zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Cofał się w głąb pola, szukając okazji do kontrataków. W jednym z nich faulem zatrzymywał go Kasprzyk. Poza tymi sytuacjami, nie wniósł wiele do gry ofensywnej Brunatnych.

Dawid Flaszka2 – dał słabą zmianę. Trener Węglewski z pewnością liczył na więcej. Przez 20 minut nie pokazał niczego znaczącego. Szukał piłki, ale ta niekoniecznie szukała jego.

Maciej Koziara2 – podobnie jak Flaszka, pojawił się niespełna 20 minut przed końcowym gwizdkiem. Spróbował wyjść z kontrą w 88. minucie. Sfaulował także rywala na wysokości własnego pola karnego w końcówce meczu. Występ bez historii.

Marcin Ryszka – grał za krótko, by ocenić jego występ. Warto jednak odnotować, że to jego pierwszy oficjalny mecz od 2 czerwca 2020 roku.