Dwukrotna radość, potrójny smutek. Oceny za derby z Widzewem

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

W tym roku jedynie w meczu ze Stomilem podopieczni Marcina Węglewskiego cieszyli się więcej niż raz ze zdobytej bramki. Podobna sytuacja miała miejsce we wtorek w pojedynku z Widzewem. Niestety, pomimo strzelenia dwóch goli, po ostatnim gwizdku sędziego radości w ekipie Brunatnych nie było. Widzewiacy trafiali bowiem trzykrotnie i zgarnęli komplet punktów. GKS po raz piętnasty z rzędu nie potrafił zwyciężyć i sprawa utrzymania staje się coraz bardziej mglista. Mimo to, zapraszamy do pomeczowych ocen.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Leonid Otczenaszenko3 – przy pierwszej i drugiej bramce Widzewa wiele do powiedzenia nie miał. Uderzenie Patryka Muchy było nie do zatrzymania, a bramka Michalskiego to zbieg niefortunnych zdarzeń w polu karnym GKS-u (choć pierwsze uderzenie Tomczyka „Leo” odbił). Zarzuty można mieć do niego za trzecią bramkę, kiedy to minął się z piłką otwierając pomocnikowi gości drogę do siatki. Notował też dobre interwencje, chociażby przy strzale Kosakiewicza z 26. minuty. W 52. minucie świetnie obronił strzał Tomczyka z bliskiej odległości. W 70. minucie fatalnie wznowił grę, ale jeszcze gorzej spisali się gracze gości, którzy dali złapać się na ofsajd. W doliczonym czasie gry przy rzucie rożnym zawitał w „szesnastkę” rywali.

Marcin Sierczyński4 – spotkanie rozpoczął od kiksu, ale jeszcze gorzej zachował się pod bramką GKS-u Hanousek. Nie popisał się także przy drugiej bramce Michalskiego, kiedy to nie upilnował pomocnika łodzian w polu karnym. W większości pojedynków radził sobie jednak udanie, niejednokrotnie podłączając się do ataków GKS-u. Przerywał kontry, wyprowadzał piłkę z okolic pola karnego, wspierał stoperów. W końcówce pierwszej połowy oddał groźny strzał zza „szesnastki”, lecz piłka przeleciała nad bramką łodzian. Solidny występ.

Mateusz Bartków4 – wyrósł na lidera defensywy w tej rundzie. Nie przyczynił się bezpośrednio do straty bramki, lecz obciążają one konto całej drużyny. Uspokajał tyły biało-zielono-czarnych i pewnymi interwencjami wyjaśniał sytuacje. W końcówce ruszył do przodu, miał okazję do oddania strzału, ale zamiast w piłkę, trafił w rywala. Dobry występ i nadzieja, że do końca sezonu zjazdu formy nie zaliczy.

Sebastian Zalepa3 – powrócił do składu po kilku meczach przerwy. W wyjściowej „jedenastce” zastąpił Mariusza Magierę i trzeba przyznać, że jego występ do najgorszych nie należał. Jednak druga bramka dla Widzewa, to między innymi wina eks-rzeszowianina, który przegrał pojedynek biegowy z Tomczykiem. W defensywie potrafił przeciąć groźne podanie oraz mądrze rozpocząć akcję GKS-u. Szukał swoich szans przy stałych fragmentach gry, ale przegrywał pojedynki powietrzne z rywalami. Po faulu na nim żółtą kartkę zobaczył Caique. Zszedł z boiska w 85. minucie.

Mikołaj Grzelak3 – grał jako boczny obrońca, czy też wahadłowy. Dobre decyzje przeplatał gorszymi. Z jednej strony potrafił przejąć piłkę i oddalić zagrożenie od bramki GKS-u. Z drugiej, poślizgnął się na murawie i nie powstrzymał Michalskiego przed zdobyciem bramki na 1:2. Natomiast w 52. minucie w wyniku jego błędu Tomczyk stanął „oko w oko” z bramkarzem Brunatnych. Słabo bił także stałe fragmenty gry. Warty odnotowania fakt, iż pełnił funkcję kapitana Brunatnych w tym spotkaniu. Bardzo chciał, niewiele wychodziło.

Michał Pawlik5 – aktywny w środku pola, gdzie próbował rozbijać ataki Widzewa oraz inicjować próby przedostania się GKS-u w pole karne gości. Wykonywał „czarną robotę”, lecz nie zapisał się niczym wyjątkowym. Z drugiej strony nie popisał się brzemiennym w skutkach zagraniem. Nota wyjściowa w pełni zasłużona. Na murawie do 66. minuty, kiedy zastąpił go Ryszka.

Waldemar Gancarczyk3 – zagrał bliżej środka, co było zmianą w porównaniu do ostatnich tygodni. Dołożył  olbrzymią cegłę do straty pierwszej bramki. To on miał najbliżej do Patryka Muchy, który osamotniony czekał na skraju pola karnego. Próbował jeszcze zablokować strzał rywala – nieskutecznie. Nie udała mu się także interwencja przy golu Michalskiego z końcówki pierwszej połowy. Za błędy mógł zrehabilitować się po przerwie, ale w dogodnej sytuacji chybił. Natomiast przy trzeciej bramce nie upilnował Ameyawa, który zacentrował piłkę w pole karne. „Maczał palce” przy każdej straconej bramce. Na plus świetne crossowe podanie do Flaszki przez połowę boiska przy bramce kontaktowej. Nie zmienia to faktu, że „Gancar” – mimo ogromnego zaangażowania i przeżywania spotkania – tym razem się nie spisał. „Trójka” dzięki asyście drugiego stopnia przy golu Masa.

Damian Hilbrycht7 – już w 6. minucie wyprowadził GKS na prowadzenie, dzięki pewnemu wykonaniu „jedenastki”. Chwilę potem mógł zdobyć drugą bramkę, ale techniczny strzał okazał się minimalnie niecelny. Widoczny w ofensywie i defensywie, bowiem pełnił rolę wahadłowego w systemie Marcina Węglewskiego. Szukał podaniami Šabali, kilkukrotnie kreując mu dogodną sytuację strzelecką. Z minuty na minutę jednak gasł. Występował do 56. minuty, a na boisku zastąpił go Maciej Koziara.

Jakub Bator4 – nastawiony ofensywnie już od pierwszych minut. Niestety z jego gry nie wynikało wiele, a obrońcy łódzkiego klubu radzili sobie z jego zagraniami. W 27. minucie był bliski dobicia strzału Šabali, ale minął się z piłką. Gdy ofensywne zapędy Brunatnych osłabły, wspierał defensywę. Przy pierwszej bramce, zablokował strzał Poczobuta, ale piłka ostatecznie spadła pod nogi Muchy. Pokazywał wiosną, że potrafi grać lepiej. W 66. minucie jego miejsce na placu zajął Maciej Mas.

Dawid Flaszka6 – dobry występ wychowanka GKS-u. To właśnie on zgrał piłkę w pole karne przy „jedenastce” dla gospodarzy. Na początku drugiej połowy zacentrował piłkę w „szesnastkę” Widzewa, ale Gancarczyk w tej sytuacji się pomylił. Lepiej współpraca tego duetu ułożyła się przy drugiej bramce dla biało-zielono-czarnych. „Gancar” świetnie odnalazł go w polu karnym, a 24-latek spróbował pokonać bramkarza Widzewa strzałem z ostrego kąta. Ostatecznie bramki nie zdobył, ale całą akcję wykończył Mas. Nie wystrzegał się fauli, ale i sam zmuszał przeciwników do gry niezgodnej z przepisami.

Valērijs Šabala6 – widać, że ma zmysł napastnika, ale brakuje mu szczęścia. To po faulu na nim sędzia Aluszyk podyktował rzut karny. W 27. minucie miał świetną okazję do zdobycia bramki, ale Wrąbel sparował jego strzał na rzut rożny. Po zderzeniu z Łotyszem bramkarz gości musiał opuścić plac gry. Często schodził w głąb pola oraz do linii bocznej, pomagając kolegom w budowaniu akcji. Na początku drugiej połowy przedłużył centrę Flaszki, ale Gancarczyk nie trafił czysto w piłkę. Przyjście 26-latka do Bełchatowa to zdecydowany plus, jednak czy zdoła on utrzymać GKS?

Z ławki rezerwowych weszli:

Maciej Koziara4 – pojawił się w 56. minucie i od razu zaakcentował swoją obecność na murawie uderzeniem z lewej nogi, lecz piłka zatrzymała się na Nowaku. Aktywnie walczył o każdą piłkę, naciskając na obrońców Widzewa. Potem jednak kompletnie niewidoczny. Wydawało się, że da impuls drużynie do ataku, ale było to tylko złudzenie.

Maciej Mas7 – po raz kolejny okazał się asem w talii trenera Brunatnych. Podobnie jak w Sosnowcu, na boisku pojawił się po przerwie i znów wpisał się na listę strzelców! Tym razem w 71. minucie dobił uderzenie Flaszki, ogrywając w zamieszaniu duet stoperów Widzewa. Potem próbował walczyć pod bramką rywali, jednak kolejnej dogodnej sytuacji już nie miał. Młody napastnik ma już na swoim koncie 3 gole i mamy nadzieję, że to nie koniec! „Siódemka” za ponowne znalezienie w odpowiednim miejscu i czasie.

Marcin Ryszka 5 – po raz drugi po kontuzji pojawił się na boisku. Trener Węglewski dał mu ponad 20 minut na zaprezentowanie swoich umiejętności. W jego grze było widać pomysł, który niestety nie przełożył się na efekty. Niestety w starciach jeden na jeden z rywalami nieco przestraszony i wycofany – wyraźnie długa przerwa od regularnej gry zrobiła swoje. Nie zmienia to faktu, że w końcówce sezonu może dać nam nieco radości.

Filip Laskowski – grał za krótko, by ocenić jego występ.