Fala niepowodzeń zmyła Brunatnych z boiska. Noty po Arce

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Pierwsza połowa spotkania pomiędzy GKS a Arką Gdynia dawała nadzieję na pozytywny finisz w meczu 29. kolejki F1L. Niestety druga zmieniła całkowicie obraz boiskowych wydarzeń. Gdynianie zmyli z płyty boiska biało-zielono-czarnych oraz ich marzenia o wywalczeniu choćby punktu. Przyczyną porażki zespołu Marcina Węglewskiego była fala niepowodzeń w szeregach GKS-u. Czyich? Zapraszamy do ocen.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Daniel Niźnik4 – już w 5. minucie został wywołany do odpowiedzi przy uderzeniu Dancha, ale pewnie odbił piłkę z linii. Często opuszczał pole karne, by wyjaśniać sytuacje zawczasu. W 23. minucie wybiegł z szesnastki i oddalił zagrożenie wybijając piłkę głową. Przy bramkach zbyt wiele do powiedzenia nie miał. „Swojak” Gancarczyka był precyzyjny, dobitka Rosołka zbyt zaskakująca, a przy rzucie karnym Letniowskiego miał 50% szans na obronę. W pozostałych sytuacjach reagował z fantazją i na granicy błędu, aczkolwiek skutecznie.

Marcin Sierczyński3 – w pierwszej połowie miał za zadanie utrudnianie gry Kasperkiewiczowi. Gracz Arki miał jednak z nim problem, zatem pracę „Siary” na boku obrony można było ocenić na plus. W 17. minucie stracił piłkę pod własnym polem karnym, ale rywale nie wykorzystali tej okazji. Przy drugiej bramce dla Arki był najbliżej Rosołka, lecz nie zdążył powstrzymać młodego napastnika gości. Widać było, że próbuje zachować linię spalonego z kolegami z zespołu, lecz złamał ją Bartosz Żurek. Obecny w akcjach ofensywnych, waleczny, lecz przy trzech golach straconych, wyższej oceny dać nie możemy.

Mateusz Bartków0 – ocena spowodowana czerwoną kartką za faul na Rosołku. Do tego momentu spisywał się bez większych zastrzeżeń. Przy drugiej bramce nie był w stanie zablokować uderzenia Hiszpańskiego. Mimo to, duża strata dla bloku defensywnego w następnych meczach.

Sebastian Zalepa3 – do przerwy pewny i skuteczny w swoich interwencjach. Wespół  z kolegami strzegł dostępu do bramki i nawet zapędy Niźnika w stylu Manuela Neuera nie przeszkodziły mu w dobrym wykonywaniu roboty. Tak było chociażby w 10. minucie, kiedy to na życzenie bramkarza, 31-latek zostawił futbolówkę mimo tego, że napastnik prawie do niej dopadł. W drugiej połowie gra GKS-u posypała się niczym domek z kart, lecz Sebastian nie był bezpośrednio zamieszany w stracone bramki. Ukarany żółtą kartką za faul taktyczny pod koniec spotkania.

Mateusz Szymorek3 – podobnie jak Sierczyński, miał ręce (a raczej nogi) pełne roboty. Ataków gdynian było wiele, zatem musiał zachować czujność przez 90 minut. W 13. minucie dał sobie założyć „siatkę”, ale gola z tej akcji nie było. Chwilami grał niepewnie, ratując się wybiciami na uwolnienie. W 41. minucie przeprowadził rajd spod własnego pola karnego, zakończony podaniem do Šabali.

Michał Pawlik4 – przyzwyczaił nas do aktywnej gry „box to box”. W meczu z finalistą Pucharu Polski musiał skupić się jednak głównie na bronieniu dostępu do bramki. Nie szło mu źle, choć na przykład w 38. minucie przy próbie wyprowadzenia kontrataku sfaulował rywala ok. 17 metrów od naszej bramki. Za to przy drugim golu nie upilnował Letniowskiego, który zdołał podać do Hiszpańskiego. Oddał także strzał na bramkę Kajzera, ale piłka zatrzymała się na obrońcy.

Waldemar Gancarczyk2 – największy pechowiec sobotniego meczu. Otworzył wynik spotkania, ale trafił nie do tej bramki, co powinien. W 51. minucie przeciął podanie Letniowskiego, kierując piłkę – ku rozpaczy Niźnika – do siatki. Trzeba przyznać, że był to efektowny gol. Natomiast w pierwszej połowie z pomysłem dograł piłkę w pole karne z rzutu wolnego, lecz gracze GKS-u dali się złapać na spalonym. W 70. minucie oddał niecelny strzał na bramkę Kajzera. W 79. minucie zastąpiony na placu gry przez Marcina Ryszkę.

Filip Laskowski4 – momentami bardzo dobry występ. Próbował atakować i dobrze odnajdywał się w zadaniach obronnych. Przecinał podania i odbierał piłki rywalom, ruszając od razu z kontratakiem. W końcówce pierwszej połowy oddał dwa strzały. Pierwszy był zbyt anemiczny, by zaskoczyć bramkarza, a drugi mocno niecelny. W drugiej połowie przygasł i został zmieniony w 66. minucie. Ponadto ukarany żółtą kartką za starcie bez piłki z Kasperkiewiczem.

Mikołaj Grzelak3 – ponownie wyprowadził kolegów na murawę jako ich kapitan i zagrał na skrzydle. Kilkukrotnie miał okazję popisać się swoją szybkością, ale jego ofensywne zapędy szybko kasowali obrońcy żółto-niebieskich. Nie miał także wielu okazji do wykonywania stałych fragmentów gry. W 82. minucie zmieniony przez Kubę Batora.

Dawid Flaszka3 – w Rzeszowie zdobył bramkę i zanotował asystę, zatem oczekiwania co do jego występu z Arką mieliśmy spore. „Flacha” od pierwszych minut wykazywał chęci do gry. W 7. minucie wpadł w pole karne rywali, lecz ostatecznie piłkę przechwycił Kajzer. Po dobrym początku, spisywał się coraz gorzej, a w jego grę wkradła się niedokładność. W 79. minucie zmieniony przez Macieja Koziarę. Liczyliśmy na więcej…

Valērijs Šabala3 – miał być gwarancją goli, a na razie zawodzi. W spotkaniu z Arką miał problem z wykreowaniem sobie dogodnej sytuacji bramkowej. Jeden z nielicznych strzałów oddał głową w 30. minucie, niecelny. Wykazywał się walecznością, lecz to nie ona decyduje o punktach w tabeli. Często w swoich poczynaniach szukał kolegów, choć wydawać by się mogło, że w niektórych sytuacjach samolubność przyniosłaby większe efekty. W 66. minucie zmieniony przez Macieja Masa.

Z ławki rezerwowych weszli:

Maciej Mas3 – tym razem nie okazał się być tajną bronią Marcina Węglewskiego. Wszedł na boisko w 66. minucie, ale nie odwrócił losów spotkania. Brunatni nie mieli zbyt wielu okazji podbramkowych, więc i obecność rosłego napastnika była symboliczna.

Bartosz Żurek2 – pewnie nie tak wyobrażał sobie swój udział w tym spotkaniu. Tuż po wejściu na boisko, najpierw nieskutecznie przeciął podanie gracza Arki, by potem złamać linię spalonego przygotowaną przez kolegów z obrony. Tym samym ułatwił dobicie piłki Maciejowi Rosołkowi przy golu na 0:2. W dalszej części meczu ukarany żółtą kartką. „Wejście smoka”? Niestety nie tym razem.

Marcin Ryszka, Maciej Koziara i Jakub Bator – grali zbyt krótko, by ocenić ich występ.