Blamaż z pierwszej połowy odwzorowany w ocenach

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Ostatnie tygodnie w wykonaniu piłkarzy GKS-u Bełchatów udane nie są i w naszej dziesięciostopniowej skali próżno szukać wysokich ocen. Co prawda, mecz z Resovią wlał nadzieję w serca kibiców, lecz ta szybko opuściła biało-zielono-czarne krwiobiegi. Po blamażu z Arką w drugiej połowie, przyszło kolejne upokorzenie, tym razem w pierwszych 45 minutach meczu z Koroną. Brunatni w marnym stylu dryfują ku II lidze…

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Daniel Niźnik3 – w drugim meczu z rzędu trzykrotnie wyciągał piłkę z siatki. Przy pierwszej bramce dał się ominąć Szpakowskiemu, próbując ratować sytuację po błędzie obrony. Nie dał rady. Przy trafieniu Kiełba ponownie bez większych szans. Natomiast przy ostatnim golu może mówić o pechu, bowiem strzał Łukowskiego obronił, ale piłka spadła wprost pod nogi Podgórskiego, który dopełnił formalności. Miewał dobre interwencje, jak np. po zamieszaniu w polu karnym w 52. minucie czy też w końcówce po dość pechowej interwencji Szymorka. Z drugiej strony, w 63. minucie wybił piłkę wprost pod nogi rywala, na szczęście akcja ta zakończyła się słabym strzałem rywala.

Marcin Sierczyński2 – od początku sprawiał wrażenie zagubionego. Był zamieszany w dwa stracone gole, co tak doświadczonemu zawodnikowi nie przystoi, zwłaszcza w meczu tak istotnym dla GKS-u. W 9. minucie „został w blokach” i nie był w stanie zareagować na ruch Szpakowskiego. Przy drugiej zszedł zbyt głęboko do środka pola karnego i gdy tylko piłka minęła jego i Kunkę, niekryty Jacek Kiełb podwyższył na 2:0. Odpuścił też krycie Podgórskiego przy ostatecznym ciosie Korony. Bardzo słaby występ…

Mariusz Magiera2 – wrócił do gry po kontuzji, ale nie był to udany powrót. Przy golu numer jeden nie sięgnął piłki zagranej do Szpakowskiego. Przy drugiej bramce niedostatecznie daleko wybijał piłkę głową, przez co rywale przejęli ją i przeprowadzili skuteczną akcję, zakończoną celnym strzałem Kiełba. Przy trzecim golu dla Korony nieskutecznie próbował zatrzymać przeciwnika. Momentami, szczególnie po zmianie stron próbował pobudzić partnerów swoimi wyjściami z piłką do środka, lecz efektów w postaci groźnych sytuacji pod bramką Zapytowskiego nie było.

Kajetan Kunka2 – dość nieoczekiwanie wybiegł w podstawowej jedenastce. Niestety stres, przynajmniej w pierwszym kwadransie gry najwyraźniej go sparaliżował. Przy bramce na 1:0 nie upilnował Szpakowskiego, dając mu niemal wjechać z piłką do pustej bramki. Przy trafieniu Kiełba nie przeciął centry. Później nieco się pozbierał i wystrzegał podobnych błędów. Raz nawet ofiarnym wślizgiem zablokował uderzenie rozpędzonego Łukowskiego.

Mateusz Szymorek3 – w tym kotle bylejakości, był chyba najlepszym z obrońców GKS-u w Kielcach. Nie wynikało to jednak z racji jego świetnej gry, lecz bardziej z minimalnego udziału przy straconych bramkach. Choć przy trzeciej mógł chyba nieco bardziej agresywniej podejść do rywala. Na jego ocenę wpłynęły także ofensywne rajdy w drugiej połowie. Po jednym z nich Mikołaj Grzelak mógł zdobyć bramkę.

Waldemar Gancarczyk3 – autor jednej z dwóch groźnych sytuacji pod bramką Zapytowskiego. W 35. minucie spróbował zaskoczyć golkipera rywali bezpośrednio z rzutu wolnego. Młody bramkarz Korony z problemami, ale wyłapał piłkę na linii. Jako jedyny ukarany żółtą kartką i jako jedyny z pomocników oraz napastników Brunatnych dograł to spotkanie w pełnym zakresie czasowym.

Mikołaj Grzelak2 – nie dosięgła go gilotyna zmian w przerwie meczu. Bite przez niego stałe fragmenty gry nie wnosiły wiele zagrożenia pod bramką Korony. W 65. minucie miał szansę pokonać Zapytowskiego, niestety trafił wprost w młodego bramkarza kielczan. Poziomem dostosował się do kolegów z zespołu. W końcówce zastąpiony przez Patryka Winsztala.

Michał Pawlik, Filip Laskowski, Dawid Flaszka, Valērijs Šabala2 – znane przysłowie mówi, że nie kopie się leżącego, dlatego ta czwórka graczy, która opuściła boisko w przerwie została oceniona zbiorowo. Tak naprawdę trudno jest opisać ich występ, ponieważ zbyt wiele do powiedzenia nie mieli. Laskowski stracił piłkę przy pierwszej bramce dla Korony, Pawlik nieskutecznie wspierał defensywę, a Flaszka zmarnował dwie okazje bramkowe (przy jednej poślizgnął się w polu karnym!). Šabala za to lepiej interweniował w polu karnym Niźnika niż Zapytowskiego. Słaby występ całej czwórki, stąd decyzja trenera o zmianie w przerwie.

Z ławki rezerwowych weszli:

Marcin Ryszka, Szymon Łapiński, Jakub Bator, Maciej Mas3 – wszyscy pojawili się na boisku w przerwie i zagrali nieco lepiej od zmienionych kolegów. Każdy próbował dołożyć cegiełkę do choćby honorowego trafienia GKS-u. Bator centrował do Masa, który nieznacznie minął się z piłką, Łapiński odnalazł Grzelaka na skrzydle w 65. minucie, a Ryszka wspierał obronę i gdy tylko mógł, starał się uprzykrzać życie defensorom Korony. Raz nawet podjął decyzję o strzale z dystansu. Także Maciej Mas zrobił nieco więcej wiatru z przodu niż Šabala. W końcówce mógł ubiec bramkarza miejscowych po dośrodkowaniu Winsztala, lecz zabrakło mu centymetrów by „dziubnąć” piłkę.

Patryk Winsztal – grał zbyt krótko, by go oceniać.