Duet Warnecki-Sołtysiński nadzieją na lepsze jutro. Noty po meczu ze Śląskiem

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Po katastrofalnym występie w Chorzowie wielu zastanawiało się, jak zespół Patryka Rachwała zaprezentuje się w pojedynku z rezerwami Śląska? I gdy w 6. minucie Adrian Bukowski pokonał Kewina Komara wydawało się, że czeka nas powtórka z sobotniej klęski. Na szczęście konsekwentna gra GKS-u oraz znakomita forma dnia duetu Warnecki – Sołtysiński sprawiła, że remis w starciu z ekipą z Wrocławia pozostawił w obozie biało-zielono-czarnych spory niedosyt, a koszmar z Chorzowa już się nie powtórzył. Oceńmy zatem postawę poszczególnych piłkarzy w meczu 4. kolejki eW2L.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Kewin Komar5 – już w 6. minucie skapitulował po strzale Bukowskiego. Jednak w pozostałych sytuacjach dobrze wywiązywał się ze swoich zadań. W 32. minucie pewnie złapał piłkę po uderzeniu Przemysława Bargiela, a pół godziny później obronił lekki strzał Bartosza Marchewki. Zdecydowanie więcej problemów miał z uderzeniem Adriana Łyszczarza z rzutu wolnego, lecz i tym razem – choć na raty – nie dał się pokonać. Wreszcie wykorzystywał swój wzrost przy dośrodkowaniach i zdecydowanie lepiej „czytał grę” na przedpolu. Taki występ był mu bardzo potrzebny po czterech ciosach przyjętych w Chorzowie.

Mateusz Gancarczyk4 – od początku zdeterminowany i aktywny w akcjach oskrzydlających. W 37. minucie z dużą lekkością przyjął dalekie podanie od Klabníka, „nawinął” rywala i oddał groźny strzał lewą nogą, sprawiając bramkarzowi przyjezdnych sporo problemów. Wyglądał o wiele lepiej niż w meczu z Ruchem, choć zdarzały mu się się drobne pomyłki. Oby to był prognostyk rosnącej formy.

Martin Klabník 4 – poprzez swoją pasywność zamieszany w stratę bramki: nie doskoczył do Łyszczarza, ani też nie przeciął jego podania do Bukowskiego. Finał akcji z 6. minuty znamy… Później nie miał już zbyt wielu okazji, by zniechęcać rywali do ataków, ponieważ ci skupiali się głównie na bronieniu dostępu do własnej bramki. Ruchliwy przy stałych fragmentach gry pod jednym i drugim polem karnym.

Kajetan Kunka4 – zastąpił w wyjściowej jedenastce Adama Dobosza i były to jego pierwsze boiskowe minuty w tym sezonie. Cieszy jego dobre wprowadzenie do gry. W przeciwieństwie do swojego konkurenta w walce o skład, nie był spóźniony w swoich interwencjach. Wygrał kilka pojedynków z rywalami, lecz zobaczył też żółtą kartkę za ostry faul na Łyszczarzu, przez co jego ocenę końcową zmuszeni byliśmy obniżyć.

Mateusz Szymorek4 – od pierwszych minut był niezwykle nakręcony i dynamiczny, choć jego wycieczka na połowę rywala w 6. minucie zakończyła się stratą, a w dalszej konsekwencji golem dla gości. Mimo to, wypełniał swoje zadania defensywne sumiennie i wspierał kolegów w ataku. Momentami był wręcz cieniem Przemysława Bargiela, który zbytnio sobie przy nim nie pograł.

Marcin Ryszka6 – powrócił do wyjściowej jedenastki i od pierwszego gwizdka wykazywał sporo chęci do gry. To po jego przechwycie zrodziła się akcja, którą strzałem w spojenie słupka z poprzeczką zamykał Warnecki. Brylował nie tylko w psuciu ataków Śląska, ale sam też starał się inicjować kolejne akcje „Brunatnych”. Walczył ofiarnie, zwłaszcza przed przerwą. Po zmianie stron powoli opadał z sił, dlatego w 74. minucie opuścił plac gry na rzecz Michała Graczyka.

Waldemar Gancarczyk5 – jego boiskowe doświadczenie jest dla drużyny bezcenne. Człowiek-orkiestra. Wspierał napastników, by chwilę później zameldować się we własnym polu karnym i zablokować strzał przeciwnika. Przez mnogość zadań, jakie na nim spoczywały można było odnieść wrażenie, że nie jest w stanie w pełni udowodnić swojej wszechstronności, dlatego tylko „piątka”. Gladiator, który został w cieniu kolegów z drużyny.

Artur Golański6 – znów odpowiadał za kreowanie sytuacji bramkowych GKS-u. O ile w Chorzowie zbyt wiele nie pokazał, o tyle w meczu ze Śląskiem był w centrum wydarzeń. Nie bał się starć „bark w bark” z wrocławskimi defensorami i bardzo często obsługiwał kolegów dobrymi podaniami. Aktywny i ruchliwy, co jednak nie przełożyło się na asystę bądź gola. W 74. minucie zmieniony przez Jewhena Radionowa.

Damian Warnecki7 – swoją postawą w tym meczu udowodnił, że możemy mieć z niego wiele pożytku. Konkrety: w 55. minucie obsłużył podaniem Sołtysińskiego, który wyrównał stan meczu. Wcześniej, w 11. minucie, piłka po jego strzale obiła obramowanie bramki strzeżonej przez Józefa Burtę. Dynamika, odwaga, mobilność, dobry przegląd pola – to wszystko cechowało go w spotkaniu z rezerwami Śląska. Brawo, oby tak dalej!

Dawid Flaszka6 – „najspokojniejszy” z ofensywnych graczy biało-zielono-czarnych. W pierwszej połowie nieco w cieniu swoich młodszych kolegów, lecz końcówka meczu należała do niego. W 84. minucie nieznacznie się pomylił strzelając tuż obok słupka po podaniu Radionowa. W przedłużonym czasie gry po dośrodkowaniu Gancarczyka i „młynie” jaki powstał na piątym metrze, to właśnie on dopadł do piłki, kierując ją w stronę bramki. Niestety interwencja obrońcy gości, Filipa Olejniczaka, który wybił futbolówkę z linii bramkowej, odebrała „Brunatnym” dodatkowe dwa punkty.

Szymon Sołtysiński7 – znakomity występ 21-latka! Tym razem trener Rachwał wystawił go na środku ataku, a ten odwdzięczył mu się strzelonym golem. Już w pierwszej połowie mógł wpisać się na listę strzelców. Najpierw, w 33. minucie przeniósł piłkę nad bramką, a cztery minuty później zabrakło mu kilku centymetrów by wykorzystać błąd bramkarza gości. Swój ciąg na bramkę udokumentował w 55. minucie, kiedy to po podaniu Warneckiego znalazł lukę między interweniującym Celebanem a Burtą i skierował piłkę do siatki. W 69. minucie, po raz kolejny efektownie złożył się do strzału po dośrodkowaniu Flaszki, lecz przestrzelił. Suma summarum, wywierał presję na rywalach, kreował sytuacje i otworzył swój prywatny worek z bramkami. Oby jak najwięcej takich występów!

Z ławki rezerwowych weszli:

Michał Graczyk, Jewhen Radionow i Adrian Bielka – grali zbyt krótko, by ich ocenić.

A Waszym zdaniem, kto zasłużył na miano „piłkarza meczu”?