Brak punktów i zaangażowania. Oceny za mecz z Chojniczanką

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Złość trenera Rachwała na pomeczowej konferencji prasowej była uzasadniona. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że błędy popełniane przez jego podopiecznych były „juniorskie”, a – idąc za słowami trenera – nawet dziecinne. „Brunatni” są coraz bliżej dna, a w ich grze oprócz wyników, coraz trudniej doszukać się także zaangażowania i woli walki. Blamaż w Chojnicach (też) należy „(d)ocenić”.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Leonid Otczenaszenko1 – wpuszczając pięć goli wyrównał niechlubny „rekord” Kewina Komara z pucharowego meczu z Arką Gdynia. O ile przy trzech pierwszych strzałach piłkarzy Chojniczanki zbyt wiele do powiedzenia nie miał, o tyle przy trafieniach Mateusza Klichowicza i Tomasza Mikołajczaka mógł zachować się lepiej. W 77. minucie Klichowicz ograł go w pojedynku „jeden na jeden”, a nasz bramkarz mimo prób nie dał rady powstrzymać 30-letniego napastnika z Chojnic. Natomiast przy golu Mikołajczaka, sparował piłkę na tyle nieszczęśliwie, że ta przekroczyła linię bramkową. Jedyny plus możemy postawić za paradę z 24. minuty, kiedy obronił strzał Łukasza Wolsztyńskiego z bliskiej odległości.

Mateusz Gancarczyk1 – bezpośrednio nie był zamieszany w żadną ze straconych bramek, choć sam w 24. minucie „wykreował” znakomitą okazję Łukaszowi Wolsztyńskiemu, który z pięciu metrów mógł zdobyć bramkę. Pasywny w obronie, niewidoczny w ataku. Lepiej wyglądał grając na skrzydle niż na boku obrony.

Martin Klabnik 1 – mecz ze swoim byłym pracodawcom mógł zacząć bardzo dobrze. W 9. minucie GKS miał rzut wolny z okolicy 20-22 metra, lecz piłka po jego strzale trafiła w mur. W kolejnych minutach gra „Brunatnych” posypała się na tyle, że kolejnych szans bramkowych nie było, a nasi obrońcy mieli pełne ręce roboty. Martin zawinił przy bramce numer cztery, kiedy to przegrał pojedynek biegowy z Klichowiczem, a następnie ofiarnie, lecz nieskutecznie próbował wybić piłkę lecącą do pustej bramki. Pięć goli bagażu – z pewnością nie tak wyobrażał sobie powrót do Chojnic, rosły stoper GKS-u.

Kajetan Kunka1 – najpierw zgubił krycie, a później próbował blokować uderzenie Artura Pląskowskiego z 18. minuty, lecz piłka znalazła drogę do siatki. To również jego strata zaowocowała kontratakiem miejscowych w 78. minucie, zakończonym czwartą bramką.

Mateusz Szymorek1 – przy bramce Pląskowskiego ustawiony za wąsko, nie mógł skutecznie zablokować dośrodkowania. Zbyt wolno ruszył też do podania Artura Golańskiego, które w 51. minucie przejął Kamil Mazek, podwyższając strzałem z dystansu prowadzenie miejscowych. Przy trzeciej bramce dał się oszukać van Huffelowi, którego dośrodkowanie otworzyło drogę do bramki Mikołajczykowi. Hattrick błędów, stąd „jedynka” kapitana GKS-u za ten mecz.

Michał Graczyk1 – młody pomocnik był zamieszany w stratę aż trzech bramek. Przy trafieniach Pląskowskiego i Klichowicza zachował się zbyt pasywnie, ułatwiając tym samym wykreowanie akcji rywalom. Natomiast przy golu Mikołajczaka, piłka po jego próbie wybicia zatrzymała się na samym zainteresowanym, co sprawiło, że doświadczony napastnik mógł biec z nią dalej. Miewał dobre odbiory i próby zagrań w środkowej strefie boiska, lecz po takim meczu i takich błędach na wyższą ocenę nie zasłużył.

Waldemar Gancarczyk2 – początek nienajgorszy, lecz im więcej minut upływało, tym wyglądało to gorzej. Miał znakomitą sytuację na przełamanie strzeleckiej niemocy, jednak w 32. minucie uderzył wprost w interweniującego Kamila Brodę. Nie zawinił bezpośrednio przy żadnej z bramek, lecz poziomem dostosował się do kolegów. „Dwójka” za celny strzał z pierwszej połowy oraz próba zaskoczenia bramkarza Chojniczanki bezpośrednio z rzutu wolnego po zmianie stron. W końcówce zastąpił go Adrian Bielka.

Artur Golański1 – dla wracającego po kontuzji „Gola”, mógł to być wyjątkowy mecz. Ostatni sezon spędził bowiem w Chojnicach i mimo aktywnego początku, zawiódł na całej linii. Grając jako playmaker nie spełnił się, tak, jak niegdyś w roli defensywnego pomocnika. To po jego niedokładnym podaniu do Mateusz Szymorka, Kamil Mazek przejął futbolówkę i podwyższył rezultat na 2:0. W 56. minucie zszedł z boiska, ustępując miejsca Dawidowi Flaszce.

Damian Warnecki1 – oddał jeden z nielicznych strzałów na bramkę rywala. Jednak jego próba z 40. minuty nie sprawiła kłopotów golkiperowi Chojniczanki. Próbował atakować prawym skrzydłem, lecz bez wsparcia kolegów sam nie był w stanie niczego wskórać. Przy pierwszej bramce Mikołajczyka wrócił do obrony, lecz nie zdołał zatrzymać przeciwnika. Zszedł z boiska w 67. minucie, zastąpiony przez Kamila Mizerę.

Łukasz Wroński2 – wbrew pozorom, był to chyba najlepszy występ doświadczonego wychowanka w tym sezonie. Już od pierwszych minut przedzierał się skrzydłem pod bramkę Kamila Brody, lecz w okolicach pola karnego każdy atak był niweczony. To on napędził akcję z 32. minuty, kiedy Waldemar Gancarczyk podjął próbę pokonania bramkarza. Z czasem coraz mniej widoczny. Ukarany żółtą kartką. „Dwójka” za to, że wreszcie był w stanie minąć rywala i podbiec z piłką pod pole karne przeciwnika. W 56. minucie zastąpił go Mikołaj Gabor.

Jewhen Radionow1 – pierwsza akcja bramkowa Chojniczanki rozpoczęła się po jego stracie. Jako klasyczny napastnik nie wykreował sobie ani jednej (!) sytuacji strzeleckiej. Jego transfer do GKS-u miał być hitem, ale jak na razie okazuje się niewypałem. Spóźniony w kilku sytuacjach, motorycznie nieprzygotowany na rozegranie 90. minut. Na chwilę obecną jest bardziej defensywnym napastnikiem od samego Mariusza Ujka. W 56. minucie zastąpił go Szymon Sołtysiński.

Z ławki rezerwowych weszli:

Szymon Sołtysiński, Dawid Flaszka, Mikołaj Gabor, Kamil Mizera1 – trzech pierwszych pojawiło się na murawie w 56. minucie, ostatni z nich dziesięć minut później. Mieli ożywić grę ofensywną GKS-u, lecz okazali się równie – nomen omen – mizerni co gracze podstawowej jedenastki. Trudny wybór czeka trenera przed mecze z Kaliszem: dać szansę zmiennikom, czy pozostawić skład bez zmian? Poziom ten sam.

Adrian Bielka – grał za krótko, by go ocenić.