Kolejny powrót ze sporym balastem. Oceny po meczu ze Stalą

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Rachwał stwierdził, że po pierwszej straconej bramce „wszystko się posypało”. Nie da się ukryć, że do przerwy biało-zielono-czarni dzielnie bronili się przed naporem lidera. Niestety po pierwszym trafieniu stało się to, co na wyjazdach dzieje się niemal zawsze: seria niefortunnych zdarzeń i powrót z delegacji ze sporym balastem. Pora na kolejne pomeczowe oceny.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy)

Kewin Komar2 – w 8. minucie przy próbie wprowadzenia piłki do gry nabił Patryka Małeckiego. Miał szczęście, bowiem udało mu się z powrotem złapać piłkę. Dużo szczęścia miał także trzy minuty wcześniej, gdy wyszedł z bramki, a dośrodkowana piłka minęła go i pozostałych zawodników obu drużyn. Na przerwę schodził z czystym kontem i kilkoma udanymi interwencjami, ale najgorsze czekało na niego po przerwie. Trafienie z rzutu wolnego Krzysztofa Danielewicza obciąża jego konto, bowiem ta piłka była do obrony. Natomiast strzały Łukasza Góry i Bartosza Wolski to seria niefortunnych zdarzeń, w których Kewin był ostatnim elementem tragedii. Na plus jeszcze obrona uderzenia Andreji Prokicia z 53. minuty.

Kajetan Kunka3 – pod nieobecność Mateusza Gancarczyka wystąpił na prawej obronie i miał ogromne problemy z zatrzymaniem Prokicia. Były skrzydłowy GKS-u Bełchatów i Stali Mielec mijał młodego defensora i z łatwością wbiegał w pole karne „Brunatnych”. W pierwszej połowie udało mu się jednak wychodzić obronną ręką (dzięki kolegom i błędom rywali), ale w drugiej „twierdza” Kewina Komara padła. „Trójka” bowiem był na boisku tylko przy pierwszej bramce dla Stali. Zmieniony w 67. minucie przez Adama Dobosza.

Martin Klabnik2 – po meczu z Sokołem mieliśmy nadzieję, że pozostanie liderem defensywy, która w Rzeszowie się nie skompromituje. Niestety w drugiej połowie meczu obrona GKS-u przypomniała sobie jak gra na wyjazdach (Chorzów, Lublin, Chojnice…). Sam Martin nie przeciął podania Prokicia przy bramce na 2:0, wobec czego Wolski miał ułatwione zadanie. Brakowało także jego podłączania się do (nielicznych) ataków biało-zielono-czarnych.

Mateusz Mikulski3 – debiutant na trzecim poziomie rozgrywkowym został „wyciągnięty z szafy” w wyniku pauzy kartkowej Mateusza Gancarczyka. W pierwszej połowie grał niezwykle pewnie, wypychając rywali z własnego pola karnego. W 12. minucie popisał się przechwytem i wyprowadzeniem piłki. W drugiej połowie obniżył zdecydowanie noty. Przy pierwszej bramce nie zablokował zagrania do Krzysztofa Danielewicza, a przy golu Bartosza Wolskiego nie miał szans pokryć dwóch zawodników gospodarzy. Nie zmienia to jednak faktu, że pozostawił dość pozytywne wrażenie po sobie (mając w pamięci jego mierny występ w Pucharze Polski przeciwko Arce).

Mateusz Szymorek2 – ograny z dziecinną łatwością przez Prokicia w akcji bramkowej numer dwa. Z drugiej strony siedem minut wcześniej wybił piłkę z nogi Ramila Mustafaeva i gdyby nie ta interwencja, wynik byłby wyższy. Nie zmienia to jednak faktu, że „Szymor” zagrał słabo, a jego największą bolączką byli: wspomniany młody Rosjanin oraz Patryk Małecki. Nieliczne wycieczki do przodu także nie przynosiły zbyt wielu korzyści.

Michał Graczyk2 – bezbarwny występ środkowego pomocnika. Nie pomagał w obronie, czego wynikiem była często obecność rzeszowian w polu karnym GKS-u. Także przy wyprowadzaniu piłki nie udało mu się zaistnieć. Jeden z najsłabszych na murawie.

Waldemar Gancarczyk3 – starszy z braci ponownie stanowił wyrwany element z układanki Patryka Rachwała. Trudno bowiem określić, czy 31-latek ma się skupiać na obronie, czy ataku. Jeżeli chodzi o grę z przodu, to w 40. minucie przejął piłkę pod polem karnym rzeszowian, ale nie udało się zagrozić bramce Stali. W końcówce dobrze dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, ale Adrian Bielka chybił w dogodnej sytuacji. Natomiast w defensywie nie upilnował Krzysztofa Danielewicza przy bramce na 1:0.

Artur Golański3 – po spotkaniu z Sokołem Ostróda można było mieć nadzieję, że w Rzeszowie również będzie próbować uderzeń z dystansu, a jego podania wykreują choćby kilka okazji dla kolegów. Niestety „Golo” i jego koledzy z ofensywy nie mieli wielu okazji by zagrozić bramce Stali. Jedyne warte odnotowania uderzenie oddał w 6. minucie z połowy boiska. Nie udało się jednak zaskoczyć bramkarza, a i futbolówka nie leciała w światło bramki. Zamieszany w stratę pierwszej bramki, lecz przy próbie Łukasza Góry tak naprawdę mógł się jedynie przyglądać. W 72. minucie na placu gry zastąpił go Mikołaj Gabor.

Łukasz Wroński2 – aktywny i chętny do gry od pierwszych minut. Próbował wykorzystać swoje doświadczenie, szybkość i technikę. Niestety koledzy nie byli w stanie wykorzystać pomysłowych zagrań „Wronki”, a on sam, gdy wchodził w drybling, szybko znajdywał przeszkodę nie do przejścia. Patrząc na jego główne zadania – mógłby zapracować nawet na „czwórkę”, ale notę skrzydłowego obniża zachowanie przy straconych bramkach. Przy golu numer jeden, mógł chociaż spróbować zablokować podanie do Łukasza Góry. Natomiast przy szybkiej akcji Stali na 2:0, wyhamował swój powrót w szesnastkę, gdzie Mikulski miał obok siebie dwóch graczy przeciwników. Pomoc kolegi w tej sytuacji z pewnością by się przydała. Grał do 72. minuty, kiedy zmienił go Damian Warnecki.

Dawid Flaszka3 – autor jedynego (!) celnego strzału „Brunatnych”. W 10. minucie przemierzył w kierunku bramki Wiktora Kaczorowskiego, ale było to na tyle anemiczne uderzenie, że bramkarz Stali pewnie złapał piłkę. Chwilę później dobrze dostrzegł Szymona Sołtysińskiego, ale podanie to przeciął Łukasz Góra. Przez większość spotkania jednak skupiony na wsparciu obrony. „Trójka” za honorowy strzał dla GKS-u. Zastąpiony przez Bielkę w 78. minucie meczu.

Szymon Sołtysiński2 – napastnika rozliczamy za wykreowane oraz skutecznie zakończone okazje strzeleckie. Niestety „Sołtys” ponownie zawiódł. Kilkukrotnie miał problemy z opanowaniem piłki podanej od kolegów. W 10. minucie mógł stanąć oko w oko z bramkarzem, ale podanie Dawida Flaszki przeciął Łukasz Góra. Nie pomógł także w defensywie: w 18. minucie Patryk Małecki bez problemów minął go przed oddaniem strzału. Napastnik GKS-u mógł też lepiej zachować się przy pierwszej straconej bramce, gdy był zbyt pasywny. Zakończył występ w 78. minucie na rzecz Radionowa.

Z ławki rezerwowych weszli:

Adam Dobosz, Mikołaj Gabor, Damian Warnecki, Adrian Bielka, Jewhen Radionow – grali zbyt krótko, by ocenić ich występ.