Będą dyskwalifikacje za korupcję?

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Wciąż czynni piłkarze zamieszani w starą aferę korupcyjną z udziałem GKS Bełchatów, którzy nie chcą przyznać się do winy, narażają się na karę bezwzględnej dyskwalifikacji – ostrzega prokurator związkowy Adam Gilarski w „Przeglądzie Sportowym”.

Przynajmniej niektórzy zawodnicy choć nie zaprzeczają, że oddawali część premii (która była przekazywana w formie łapówek dla sędziów), to zarzekają się, że nie wiedzieli, co działo się z tymi pieniędzmi. Otóż wrzucali po kilka banknotów do… czarnej saszetki, lecz nie umieją sobie przypomnieć, kto i po co organizował te zbiórki. Związkowym prawnikom trudno uwierzyć w tak pokrętne tłumaczenia, dlatego pod uwagę brane są wyjątkowo ostre sankcje. – Piłkarze muszą zrozumieć, że ich wina jest bezsporna, bo zgromadzony materiał dowodowy przez prokuraturę nie pozostawia żadnych wątpliwości. Upieranie się przy niewiarygodnej wersji znacznie utrudnia ich sytuację, choć oczywiście mają do tego prawo – mówi prokurator związkowy. Piłkarze są sukcesywnie wzywani na posiedzenia Komisji Dyscyplinarnej, jednak ci, którzy wciąż grają zawodowo w piłkę, generalnie wysyłają swoich pełnomocników, co też nie przyspiesza sprawy. Nie wszystkim zresztą oskarżonym udało się skutecznie doręczyć wezwania z PZPN.

Jednak nawet przyznanie się do winy nie daje gwarancji wymierzenia kary w zawieszeniu. Przekonał się o tym ówczesny trener drużyny Mariusz Kuras. W toku śledztwa ustalono, że jego rola w gromadzeniu pieniędzy na korumpowanie sędziów była kluczowa, dlatego Komisja Dyscyplinarna ukarała go aż pięcioletnią dyskwalifikacją bez zawieszenia. To więc niż w przypadku np. Janusza Wójcika, który w strukturach PZPN nie może działać przez 4 lata.

Całość przeczytasz TUTAJ