Opinie trenerów po meczu GKS Bełchatów – Omega Kleszczów

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

W środowym. zaległym starciu w ramach 21. kolejki Betcris IV ligi GKS Bełchatów pokonał na własnym stadionie Omegę Kleszczów. Sprawdźcie, co do po meczu powiedzieli opiekunowie obu ekip: Bogdan Jóźwiak oraz Jacek Berensztajn.

Pomeczowa opinia trenera GKS-u Bełchatów, Bogdana Jóźwiaka:

Jeden do zera, ktoś by powiedział – skromnie, ale na boisku było widać, kto dyktował warunki w tym spotkaniu. Mimo wszystko przy wyniku 0:0, gdyby Tomek Bąkowicz strzelił bramkę, ten mecz mógłby się różnie potoczyć. Proszę o komentarz dotyczący tego spotkania.

Bogdan Jóźwiak, trener GKS-u Bełchatów: Zgadza się, przez całe 90 minut byliśmy stroną dominującą. Cały czas byliśmy w ataku pozycyjnym. Uważam, że nawet pierwsza połowa może końcówka 7-8 minut była naszym najlepszym spotkaniem pod względem piłkarskim. Graliśmy dość szybko, szukaliśmy linii podania, tworzyliśmy sytuacje, nieźle rozegrane stałe fragmenty gry. Brakowało nam tego najważniejszego w piłce, czyli wykończenia. Może też trochę szczęścia przy niektórych sytuacjach, bo Mariusz Holik miał dobrą okazję, świetny strzał Bartka Bartosiaka po stałym fragmencie gry, Damian Warnecki mógł się także lepiej zachować. Było sporo okazji – to prawda. Najbardziej byłem jednak zadowolony z tempa gry i z tego, jak graliśmy.

Wiadomo, że w takim spotkaniu mogą zdarzyć się błędy. Popełniliśmy go w drugiej połowie i tutaj rywal miał trzystu procentową okazję. Brawo dla „Warny” za odbudowę, później 3 zawodników pomogło i wybiliśmy piłkę dwukrotnie niemal z pustej bramki. Był to ważny moment, bo drużyna musiała iść do góry. Popełniliśmy błąd, ale tą sytuację wybroniliśmy.

Wszedł Kamil, wykorzystał swoją szybkość, strzelił bramkę i wygraliśmy spotkanie. Jak ktoś nie był na meczu, a spojrzy tylko na wynik powie, że Bełchatów grał słabo czy nie ma pomysłu. Uważam, że graliśmy dzisiaj z pomysłem na niezłej intensywności. Przeciwnik był dobrze ustawiony, nisko bronił się, miał też trochę szczęścia, dlatego do końca baliśmy się przypadkowej bramki, stałego fragmentu gry. Końcówka była nerwowa, bo nawet bramkarz Omegi wchodził w pole karne. Jestem pozytywnie nastawiony po tym meczu. Cieszę się z  punktów i gry zespołu.

Nie są to wyniki takie jak w tamtej rundzie. To jest całkiem na runda, przeciwnicy się przygotowują do nas. Tam szybko otwieraliśmy spotkania. Teraz  jest trochę ciężej, brakuje szczęścia i nieraz tego wykończenia. Nad tym bardzo dużo pracujemy i i nie zmieniamy swojego stylu i pomysłu gry. Gramy cały czas wysoko, szukamy intensywności, błędu popełnionego przeciwnika już na 20 metrze od bramki przeciwnika

Odchodząc od tego spotkania, proszę powiedzieć, jak sytuacja kadrowa wygląda przed meczem z Włókniarzem Zelów?

Na obecną chwilę nie mamy nic zgłoszonego. Hubert Berłowski zgłosił uraz wczoraj, ma problem z pachwiną. Zagrał dwa spotkania po dość długim urazie i niestety coś się wydarzyło. Mikołaj Bociek ma pękniętą kość nadgarstka. Woźniakowski wrócił, trenuje z nami i gra spotkania w juniorach. Jest do naszej dyspozycji, był już na ławce, ale po tak długim urazie dajemy mu czas. Bartek Bujalski trenuje indywidualnie i  myślę, że w następnym tygodniu powinien powoli wchodzić do treningu z drużyną.

W meczu było sporo takich dośrodkowań GKS-u Bełchatów, gdzie boczni pomocnicy wycofywali piłkę na 11. czy 16. metr od bramki, lecz nie było komu zamknąć tych zagrań. Czy taka miała być taktyka i i któryś ze środkowych pomocników po prostu nie nadążył za akcją? Czy to już jednak sami zawodnicy kreowali ofensywne akcje?

Oczywiście, gramy dużo bocznymi sektorami boiska. Naszym celem nie jest dośrodkowanie dla dośrodkowania. Dużo bramek, nawet w meczach u siebie w tej rundzie strzeliliśmy z takiej wycofanej piłki. Czasem źle wypełnialiśmy po prostu pole karne, byliśmy spóźnieni. Tego nam brakowało. W końcowej fazie finalizacji zawodnicy mają jakąś dowolność w kreatywności. My nie chcemy zamknąć ich w jednym schemacie, bo wiemy, że faza finalizacji to jest też kreatywność i jakość zawodników. Pracujemy nad wypełnieniem pola karnego

Wspomniał też trener o zaskakujących stałych fragmentach gry. To zaskoczyło w zasadzie chyba wszystkich na stadionie, przynajmniej te początkowe rozwiązania, bo nikt nie spodziewał się takich krótkich rozegrań piłki.

Pracujemy cały czas nad tym, ale wiemy, że rywal też ogląda nasze spotkania. Dlatego chcemy zawsze dodajemy coś nowego, coś powtarzamy, co kiedyś robiliśmy, próbujemy przeciwnika oszukać, zrobić inny ruch. Dzisiaj pierwsze stałe fragmenty gry naprawdę wyglądały bardzo dobrze. Pracujemy cały czas nad tym próbujemy czymś przeciwnika zaskoczyć.

 

O opinię po meczu poprosiliśmy także trenera gości, legendę GKS-u Bełchatów, Jacka Berensztajna:

Jacek Berensztajn, trener Omegi Kleszczów: Myślę, że stworzymy ciekawe widowisko. Przyjechaliśmy tutaj powalczyć. Wiedzieliśmy, z kim się mierzymy i jaką jakość prezentuje GKS Bełchatów. Wiedzieliśmy, że musimy trochę pocierpieć w tym meczu, popracować w defensywie jako cały zespół. Do pewnego momentu się udawało. Bełchatów stworzył kilka sytuacji groźnych, ale myślę, że to my mieliśmy kluczową sytuację przy 0:0 na to, żeby wyjść na prowadzenie. Wówczas różnie ten mecz mógłby się potoczyć. Szkoda, bo byłaby nagroda za pracę, jaką wykonał zespół. Ten remis byłby sukcesem, ale niestety przegrywamy. Wiadomo, że Bełchatów gra o  awans do III ligi. Życzę, by tak się stało. Mamy jeszcze mecz na Widzewie. Postaramy się podobnie zagrać, może dać ciut lepiej, żeby te punkty zabrać drużynie Widzewa. (śmiech) My budujemy młodą drużynę, próbujemy nowych rozwiązań. Wyniki są różne, ale myślę, że powolutku wszystko idzie do przodu i ta drużyna z czasem będzie grał coraz lepiej.

GKS Bełchatów miał bardzo dużo dośrodkowań w okolicę 16. metra. Czy tego właśnie się pan spodziewał? Omega dobrze broniła się przed tymi atakami GKS-u.

Wiedzieliśmy o tym, że ktoś z silnej ofensywy GKS-u zawsze będzie pojawia się w środkowej strefie boiska. Chcieliśmy zagęścić środek, graliśmy trójką w środku: Stolarczyk, Łudczak i Pieniążek i zawsze ktoś miał się w tej strefie znaleźć. Nie zawsze udawało nam się zatrzymać GKS, ale próbowaliśmy walczyć do końca o każdą piłkę i do pewnego momentu nam się to udawało. Później brakło nam może sił. Po stronie GKS-u wszedł świeży zawodnik, Kamil Mizera, który uderzył na bramkę i niestety strzelił gola. Mieliśmy na to pomysł, realizowaliśmy go do czasu i myślę, że dobrze to wyglądało. GKS miał problemy, żeby dojść do  dogodnych sytuacji.