W zwycięskim meczu z Sokołem Aleksandrów Łódzki premierową bramkę dla GKS-u Bełchatów zdobył Oliwier Niklas. Młody napastnik, który występował ostatnio w Mieszku Gniezno, zgłosił wyraźny akces do pierwszego składu. Co powiedział po meczu? Na jakiej pozycji lubi grać? Kto jest jego wzorem do naśladowania? Zapraszamy do lektury pomeczowej rozmowy ze strzelcem trzeciej bramki dla GKS-u w meczu w Aleksandrowie Łódzkim.
Oliwier, w meczu z Sokołem zaliczyłeś premierowe trafienie w barwach GKS-u. Można powiedzieć – w końcu. Już w meczu z Jagiellonią II Białystok było blisko, a w Aleksandrowie się udało. Gratuluję! Zakończyłeś mecz ze strzelonym golem, a gra twoja i całego zespołu wygląda progresywnie. Rozmawialiśmy z trenerem na twój tematu i powiedział, że nie grasz w pierwszym składzie, bo starsi zawodnicy trzymają do niego drzwi. Jak się na to zapatrujesz?
Dziękuję bardzo. Zapatruję się na to tak, że ciężką pracą dojdę na sam szczyt, czyli do pierwszego składu. Wiem, że czeka mnie długa droga. Premierowa bramka bardzo mnie cieszy, podobnie jak gra całego zespołu. Idziemy w dobrą stronę. Ja osobiście będę walczyć o pierwszy skład i to jest mój główny cel na rundę. Wiem, że starsi zawodnicy blokują mi drzwi, ale nadejdzie taki moment, że będę potrzebny. Z każdego meczu będę czerpał jak najwięcej oraz sam będę dawać z siebie wszystko, czyli dwieście procent.
Wiemy, z poprzedniego pobytu trenera Derbina w Bełchatowie, że ma rękę rękę do młodych ofensywnych zawodników. Życzymy zatem, byś rozwijał się tak jak twoi poprzednicy. Chciałbym jednak wrócić jeszcze do twojego występu – czujesz się lepiej jako klasyczna dziewiątka czy schodząca do tyłu, czekająca z boku dziesiątka?
Wydaje mi się, że bardziej pasuje mi gra na długie piłki, podania w wolną przestrzeń, by wykorzystywać moją szybkość. Wiem, że dynamikę mam dobrą. Lepiej czuję się raczej z przodu. Jeśli schodzę do środka to już w takich momentach, gdzie musimy zejść niżej po piłkę i ją utrzymać. Bardziej jednak wolę grę z przodu, by wykorzystywać moje atuty.
W meczu z Sokołem było widać, że schodzisz w środek pola. Wynikało to z sytuacji na murawie, czy trener Derbin dał ci takie zadanie, by wspierać choćby Artura Golańskiego, który w końcówce odczuwał już skutki meczu.
Tak, było takie zadanie od trenera, żeby czasem zejść do środka po piłkę. Zdarzyło mi się to parę razy. Utrzymałem ją, przegrałem stronę i cieszy mnie, że mogłem pomóc drużynie w taki sposób. Czy uważam, że schodzenie po piłkę w moim przypadku jest dobre? Chyba tak, bo potrafię ją utrzymać, ale zdecydowanie lepiej czuję się z przodu z piłką przy nodze, by wyjść na wolne pole i minąć rywala, jak choćby przy strzelonej bramce. To są atuty, które chce pokazywać i wykorzystywać na boisku.
W Bełchatowie mieszkasz już jakiś czas. Jak podoba ci się miasto, udało się zobaczyć ci okolice? Jak przyjęła cię również szatnia, z kim się w niej trzymasz najbliżej?
Bełchatów znam już tak dobrze, że jeżdżę bez Google Maps (śmiech). Poznałem chyba wszystkie zakątki Bełchatowa, znam osiedla, wiem, gdzie jest galeria czy plac Narutowicza. Szatnia przyjęła mnie dobrze, a najlepszy kontakt mam z Natanem Wysińskim, Patrykiem Nowakowskim czy Kubą Tomkielem, z którym mieszkam. Starsi piłkarze też są dobrze nastawieni, pomagają na boisku oraz poza nim. Często rozmawiamy, śmiejemy się w szatni. Atmosfera jak najbardziej mi się podoba.
I na koniec, twój wzór do naśladowania?
Kylian Mbappe.