Widowisko za karę. Zaległy mecz ze Stalą St.Wola na remis

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Po zwycięstwie nad Zniczem Pruszków, kibice zgromadzeni 4 dni później przy S3 mogli oczekiwać kolejnego dobrego występu ekipy dowodzonej przez Mariusza Pawlaka. Tym bardziej, że przeciwnikiem była niżej notowana drużyna Stali Stalowa Wola. Niestety po nudnym i bezbarwnym „widowisku” GKS Bełchatów bezbramkowo zremisował w zaległym meczu 20. kolejki II ligi, a kibice mogli mieć odczucie, jakby znaleźli się na GIEKSA Arenie za karę.

Najprawdopodobniej najważniejszym wydarzeniem pierwszej połowy była zmiana po stronie „biało-zielono-czarnych” wymuszona kontuzją Marcina Grolika, który pod nieobecność pauzującego za kartki Patryka Rachwała pełnił rolę kapitana GKS-u. Przypomnijmy, że doświadczony defensor dopiero powrócił do gry po urazie, więc jego kolejna absencja może martwić sztab szkoleniowy i kibiców bełchatowian. W jego miejsce już w 26. minucie spotkania na murawie zameldował się młodzieżowiec Damian Michalski. Oprócz tego pierwsza część spotkania nie obfitowała w emocjonujące sytuacje. Zarówno Lenarcik jak i bramkarz przyjezdnych nie mieli większych problemów z wyłapaniem strzałów zawodników z pola. Wyjątkiem była sytuacja z końcówki pierwszej połowy, kiedy to Frątczak nie wyłapał strzału Giela zza pola karnego, lecz Bartek Bartosiak nie dobiegł do dobitki i wynik nie uległ przed przerwą zmianie. Przez większość pierwszej odsłony tego meczu, gra toczyła się w środku pola i piłkarze z rzadka zbliżali się do pola karnego przeciwnika. Naszym piłkarzom nie można odmówić zaangażowania, jednak w pierwszych 45 minutach zabrakło kropki nad „i” oraz najważniejszego – bramki dającej prowadzenie w spotkaniu.

Wydawałoby się, że drugie 45 minut nie może być nudniejsze niż pierwsze. Jednak piłkarze obu drużyn starali się, by gra nie tylko nudziła, ale wręcz męczyła. w 49. minucie Stal miała dobrą okazję do objęcia prowadzenia, jednak piłka po strzale Trąbki minęła bramkę strzeżoną przez Pawła Lenarcika. Kolejną dobrą – o ile nie najlepszą – sytuację przyjezdni mieli w 64. minucie, kiedy to Gębalski trafił w słupek z rzutu wolnego. Około 30 minut przed końcowym gwizdkiem, telebim wyświetlający wynik na GIEKSA Arenie zgasł, a razem z nim zaczął gasnąć GKS. Z minuty na minutę nasza gra stawała się coraz gorsza, a podopieczni trenera Krzysztofa Łętochy przejęli kontrolę nad spotkaniem. GKS starał się kontrować, jednak ofensywni gracze „biało-zielono-czarnych” – Giel, Bartosiak, Flaszka – nie mogli znaleźć sposobu na defensorów klubu z Podkarpacia Doriana Frątczaka, który strzegł bramki klubu z Stalowej Woli.

Po porażce i zwycięstwie nadszedł czas na remis. Szkoda straty punktów, gdyż ekipy z czołówki odniosły kilka sensacyjnych porażek. Stal stawiła opór, jednak nie był on na tyle duży, by nie wyszarpać zwycięstwa. Zaległy mecz okazał się być dla bełchatowian trudną przeprawą, która pokazuje, że jeśli chcemy marzyć o 1. lidze, to musimy zabrać się do jeszcze cięższej pracy. Drużyna trenera Pawlaka ma zaledwie 3 dni, by poprawić swoją grę i udać się do Legionowa na spotkanie z tamtejszą Legionovią, by tam powalczyć o komplet punktów. Mecz ze Stalą w swoim tempie i urodzaju w okazje bramkowe przypominał pojedynek z Rozwojem, a nie zwycięski ze Zniczem. Miejmy nadzieję, że piłkarze GKS-u przypomną sobie swoją grę z Wielkiej Soboty i w następnej kolejce zadowolą kibiców lepszą grą i 3 punktami.

GKS Bełchatów – Stal Stalowa Wola 0:0

GKS Bełchatów: Paweł Lenarcik – Mariusz Magiera, Marcin Grolik (26. Damian Michalski), Mikołaj Bociek, Filip Kendzia, Kamil Szubertowski (46. Krystian Peda) – Bartłomiej Bartosiak, Robert Chwastek (68. Dawid Flaszka), Marcin Sierczyński, Marcin Ryszka – Piotr Giel.
Stal Stalowa Wola: Dorian Frątczak – Adam Waszkiewicz, Szymon Jarosz, Grzegorz Janiszewski, Bartosz Sobotka – Michał Trąbka (76. Patryk Stefański), Bruno Żołądź, Michał Mistrzyk, Mateusz Bukowiec, Adrian Dziubiński – Adrian Gębalski (80. Tomasz Żyliński).

Żółte kartki: Sierczyński, Bociek – Żołądź
Sędzia: Robert Marciniak (Kraków)
Widzów: 1270