Efektowny Lenarcik i kapitan(lny) Bartosiak. Oceny za triumf z liderem

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Jakże przyjemnie jest oceniać piłkarzy GKS-u Bełchatów po zwycięstwie w takim stylu. Górnicy pokazali wielkie serce do gry i ogromny potencjał, który wciąż w nich drzemie. Szkoda tylko, że trzy punkty zdobyte w pojedynku z liderem II ligi nie decydują o zbliżeniu się „Brunatnych” do awansu lecz o… utrzymaniu na trzecim poziomie rozgrywkowym. Stare ludowe powiedzenie mówi: „Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”, dlatego cieszmy się ze zwycięstwa i dobrej gry bełchatowskiej drużyny, wszak nie wiadomo co przyniesie jutro…

Skala ocen: od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy)

Paweł Lenarcik – 8 – bezapelacyjnie, najlepszy występ Pawła w tym roku! Parokrotnie uratował swój zespół przed utratą bramki i był niezwykle pewny przy dośrodkowaniach. Już na początku meczu pewnie wyłapał śliską piłkę po mocnym uderzeniu Farida Ali z rzutu wolnego. W 52. minucie uderzenie Wojciecha Caniboła, sparował na rzut rożny. Trzy minuty później nasz bramkarz tylko w sobie znany sposób „wyjął główkę” Bartosza Jaroszka, pewnie zmierzającą do bramki. Jego nota za występ byłaby pewnie wyższa, gdyby nie błąd przy wyprowadzeniu piłki z początku spotkania, który – w odróżnieniu do meczu z Olimpią Elbląg – na szczęście nie zakończył się bramką dla drużyny gości. Nad tym elementem 23-latek musi jeszcze popracować. Przy golu dla Jastrzębia nie miał nic do powiedzenia.

Marcin Sierczyński – 6 –
może nie było go mocno widać w ofensywie, ale w końcu to obrońca – i swoją stronę zabezpieczył dobrze. W 31. minucie podbił jednak swoją pieczęcią drugą bramkę dla „Brunatnych”, sprytnym przerzutem do Dawida Flaszki, który następnie wyłożył piłkę Thiakane i zrobiło się 2:0. Nie odstawiał nogi w sytuacjach stykowych i „jeździł” po mokrej murawie, gdy tylko przeciwnik z piłką przy nodze niebezpiecznie się od niego oddalił.

Mariusz Magiera – 5 – na początku drugiej połowy dał się łatwo zwieść na zwód pomocnika Jastrzębia, Wojciecha Caniboła, na szczęście na posterunku był Lenarcik. Po jego strzale z rzutu wolnego bramkarz Jastrzębia miał spore problemy. Ponadto – jak cała defensywa „Brunatnych” – wypadł solidnie. Nie dał wielu okazji do strzałów napastnikom gości, co przecież jest jego głównym obowiązkiem.

Marcin Grolik – 7 – był prawdziwym utrapieniem dla najskuteczniejszego strzelca GKS-u Jastrzębie Daniela Szczepana, i utrudniał mu życie jak tylko mógł. Harował, dobrze się ustawiał, jeśli przydarzył mu się błąd, to zaraz go naprawiał. W 54. minucie swoim wślizgiem tuż przed linią bramkową, wybił piłkę spod nóg Jaroszka, który już ją chyba widział w siatce. Miał pecha w końcówce, ponieważ po uderzeniu Dominika Szczęcha futbolówka niefortunnie odbiła się od niego, myląc zupełnie Lenarcika.

Marcin Ryszka – 6 – był bardzo zmotywowany na mecz z drużyną ze swojego rodzinnego Jastrzębia. Dawał z siebie „maksa” przez pełne 90 minut. Grał bardzo równo i jak zwykle, potrafił dołożyć coś ekstra z przodu. To po jego centrze, „Gary” zgrał piłkę Bartosiakowi, a ten dał nam prowadzenie w tym meczu. Kolejny dobry występ naszego młodzieżowca.

Łukasz Pietroń – 5 – spodziewaliśmy się, że po udanym występie w Koszalinie, pójdzie za ciosem i pokaże nam te walory, które pozwolą mu na regularne występy w pierwszej jedenastce GKS-u. W Kluczborku go zabrakło, ale z Jastrzębiem zagrał już całe spotkanie. Dobrze się ustawiał i asekurował kolegów, choć został nieco przysłonięty przez bardziej ruchliwego Garucha czy pewnego w odbiorze i wyprowadzeniu piłki Janasika. Bez zarzutu pomagał w defensywie, ale od byłego króla strzelców oczekujemy nieco więcej.

Marcin Garuch – 7 – od samego początku niesamowicie pobudzony. Ruszał żwawiej do przodu, dał się parokrotnie sfaulować i w końcu był groźny dla rywala. Chwilami brał na siebie odpowiedzialność i potrafił zagrać dobrą piłkę – jego wrzutka do Flaszki z 22. minuty była idealna. Parokrotnie wygrał nawet główkowy pojedynek z rywalami, jak chociażby w 41. minucie, kiedy to w pełnym biegu dosłownie „zdjął” z głowy dośrodkowanie do – wyższego od siebie o ponad 15 cm – Kamila Jadacha. Swój bardzo dobry występ mógł ukoronować bramką w przedłużonym czasie gry. Idealnie wyszedł w tempo do podania Flaszki, popędził sam na bramkę Drazika i zamiast dobić gości, przeniósł piłkę nad poprzeczką! Gdyby nie to, byłaby przynajmniej „ósemka”.

Émile Thiakane – 7 – na jego zwody nabierają się piłkarze wszystkich drużyn II-ligowych. Te jego przekładanki nie są tylko sztuką dla sztuki, ale naprawdę mocną bronią. No i bramka – pewnie, że „Flacha” wyłożył mu piłkę jak na tacy, ale jego pomysł na strzał przy bliskim słupku, złapał na wykroku bramkarza i zaskoczył asekurującego go obrońcę. W ataku czasem bywał zatrzymywany, to wślizgiem, to podwojeniem, to po prostu gorszą decyzją. Ale za minutę znowu się podłączał i znowu rywal musiał się męczyć. Kolejny tej wiosny świetny występ Senegalczyka.

Dawid Flaszka – 7 – na plus oczywiście podanie przy drugim golu do Thiakane i „asysta” przy stuprocentowej okazji „Garego” z ostatniej minuty spotkania. Parokrotnie umiał utrzymać się przy piłce i w razie konieczności, dać się sfaulować. Solidny w ofensywie, z wydawać by się mogło niewyczerpującymi się pokładami sił. Do pełni szczęścia zabrakło wykorzystania doskonałej wrzutki Marcina Garucha z 22. minuty.

Patryk Janasik – 7 – cichy bohater środowego spotkania. 20-latek od jakiegoś czasu gra coraz lepiej i odżywa nadzieja, że ten dobry występ jaki zanotował w środę z liderem, nie był tylko przypadkiem. W 80. minucie posłał kapitalne podanie do Bartosiaka, niestety wychowanek GKS-u wystartował do niego chwilę za wcześnie i pomimo iż piłka znalazła się w siatce, sędzia liniowy pokazał pozycję spaloną. Poza tym młody pomocnik dużo widział, celnie podawał i był bardzo skuteczny w destrukcji.

Bartłomiej Bartosiak – 8 – „Ojciec chrzestny” tego zwycięstwa! W 6. minucie dał sygnał do ataków strzałem z dystansu, który przeszedł tuż nad poprzeczką bramki Grzegorza Drazika. Jego przytomne zachowanie w polu karnym – pomimo stosunkowo krótkiego czasu na podjęcie decyzji oraz asysty obrońcy – dało prowadzenie „Brunatnym”. Przez całe spotkanie swoim zaangażowaniem i zapałem do walki, uskrzydlał całą drużynę GKS-u. Miło pooglądać ile radości dawało mu takie starcie z zespołem teoretycznie silniejszym od nas. Chciał być wszędzie na boisku, dryblował, strzelał, słowem wycisnął to spotkanie jak cytrynę. Rolę kapitana, jaką przejął wobec absencji Patryka Rachwała, wypełnił wzorowo.

Z ławki rezerwowych na murawę wszedł:

Mikołaj Bociek grał za krótko, by ocenić jego występ.