Kilkanaście tygodni temu, oficjalna strona klubu poinformowała, że Rafał Kosznik przedłużył swoją umowę z Brunatnymi. Dziś okazuje się, że może nie być to prawdą.
Trener Kamil Kiereś tuż przed końcem sezonu w Ekstraklasie, podkreślał, że jeśli nie uda się utrzymać, musi myśleć o planie B na pierwszą ligę. Naturalnym stało się zatem podjęcie decyzji o przedłużeniu kilku piłkarzom kontraktów o kolejny rok. Kiereś tłumaczył, że klub miał taką możliwość, gdyż w ich umowach zastrzeżono, że tego rodzaju ruch w zależności od spełnionych, bądź nie oczekiwań, jest po stronie klubu.
Ponieważ Kosznik był wyróżniającą się postacią, decyzja o przedłużeniu umowy była oczywista. W Bełchatowie wszyscy jednak doznali szoku kiedy lewy obrońca pojawił się na testach w Górniku Zabrze, który ma… zakaz transferowy.
Całym zamieszaniem zdziwieni są nie tylko w Bełchatowie czy Zabrzu, ale sytuacji nie rozumie także sam zawodnik. Kosznik twierdzi, że jest wolnym zawodnikiem i może odejść do Górnika, z kolei trener Kiereś odsyła do prezesa, aby wyjaśnić sytuację, gdyż wszyscy w Bełchatowie są przekonani, że Kosznik ma ważną umowę z Brunatnymi.
Sytuacje wkrótce ma rozstrzygnąć komisja PZPN.
Już raz w Bełchatowie, kontraktu nie rozumiał Łukasz Garguła, tym razem padło na Kosznika, ale równie dobrze może się okazać, że kontraktu nie zrozumieli sami działacze. Tak czy siak nie jest to dobra wiadomość, gdyż widać wyraźnie, że między zawodnikiem, a klubem nie ma już chemii, a to oznacza, że lewa strona obrony straciła całkiem zdrowego „zęba”.