– To jest po prostu wyjątkowe sku*wysyństwo, że każe im się tam grać. To niestety trzeba tak nazwać, bo to jest tragedia, że oni zostają w Bełchatowie – mówi w rozmowie z portalem transfery.info Ireneusz Hurowicz.
Ostatnio można było w wielu mediach przeczytać o zainteresowaniu Lecha Poznań i Piasta Gliwice sprowadzeniem braci Mak. Jako agent tych dwóch zawodników, jak oceniłby pan prawdopodobieństwo transferu już tego lata?
Kluby nie mają pieniędzy, dlatego trudno mi powiedzieć, czy się dogadają. Wiem, że pan prezes Kołodziejczyk stara się jakoś dogadać z Bełchatowem. Lech Poznań natomiast nie ma pieniędzy. Chciałby mieć ich u siebie, ale nie ma już środków na transfery.
Czyli na razie żadnych konkretów nie ma?
Nie, na razie czekamy. Wielką krzywdą jest dla nich, że każe im się grać w pierwszej lidze, bo to nie tak miało wyglądać. Oni mieli grać w reprezentacji, a nie z Niepołomicami, Brzeskiem czy ROW-em Rybnik. W każdej normalnej lidze, gdy zespół spada z ekstraklasy i młody zawodnik deklaruje, że chce odejść, to nikt mu nie blokuje kariery, a tutaj trener Kiereś dba tylko o swój tyłek i nic innego go nie interesuje. Nie sądzę, by GKS Bełchatów nie poradził sobie bez Mateusza Maka, że już nie wspomnę o Michale. W jego miejsce można spokojnie znaleźć innego zawodnika i dać mu się rozwijać. To jest po prostu wyjątkowe skurwysyństwo, że każe im się tam grać. To niestety trzeba tak nazwać, bo to jest tragedia, że oni zostają w Bełchatowie.
Mówi się, że Piast chce najpierw dopiąć transfer Mateusza, a dopiero w razie osiągnięcia porozumienia, zacząć negocjacje w sprawie Michała i stąd moje pytanie – czy na ten moment wchodzi w grę rozdzielenie braci, którzy zawsze grali w jednym zespole?
Jasne, że tak, ale na tym, że oni grają razem korzysta przecież drużyna. Bo przecież znają się najlepiej na świecie, mogą grać ze sobą na pamięć i na tym zyskuje drużyna. Mieć ich razem, to jak dodać do ich wartości jeszcze z 30-40 procent. Ale to w chwili obecnej nie jest najważniejsze – jeśli mieliby się rozdzielić i grać, to nie ma żadnego problemu.
Ale największe szanse są na to, że Mateusz, lub nawet obaj bracia trafią do Piasta Gliwice?
Tak, zgadza się.
Słyszę rezygnację w pana głosie.
Bełchatów tak naprawdę bardzo nie chciałby ich sprzedać, bo raz że liczy na to, że pomogą w awansie do Ekstraklasy, a dwa że nie potrzebują pieniędzy w tej chwili. To jest właściwie największa bariera. Bo gdyby to był klub, któremu zależy na sprzedaży, tak jak na przykład Widzew Łódź, czy inne biedniejsze kluby, to prawdopodobnie umowy z nowymi zespołami bracia Mak mieliby już podpisane.
Podobna sytuacja jest z Kamilem Wacławczykiem, którego podobno chciało u siebie co najmniej kilka ekstraklasowych zespołów?
Akurat jeśli o niego chodzi, to Wacławczyk lada moment raczej podpisze nowy kontrakt, na takich warunkach, jakich nie byłby mu w stanie dać żaden z zainteresowanych klubów, z przewidzianą naprawdę znaczną podwyżką, więc najprawdopodobniej w Bełchatowie pozostanie on jeszcze co najmniej przez dwa-trzy lata.