No nie tak to miało wyglądać… GKS w meczu inaugurującym rozgrywki Fortuna 1 Ligi przegrał wysoko z powracającym na ten szczebel Górnikiem Łęczna. W starciu z ekipą Kamila Kieresia, Brunatni nie wyglądali jak drużyna, lecz zlepek piłkarzy, którym niewiele wychodziło. Mało pozytywów, a dużo pracy czeka podopiecznych Marcina Węglewskiego, którzy wracają do Bełchatowa bez punktów i z trzema bramkami bagażu.
Początek meczu rozgrywany był w dość wakacyjnym tempie. Pierwszą sytuacją godną odnotowania był strzał z dystansu Pawła Wojciechowskiego, z którym poradził sobie jego imiennik w bramce GKS-u, Lenarcik. Przewagę optyczną posiadali łęcznianie, a podopieczni Marcina Węglewskiego swoich szans szukali głównie w stałych fragmentach gry. Tak było w 27. minucie, kiedy to po dobrze bitym rzucie rożnym główkował Seweryn Michalski, lecz piłka przeleciała obok bramki Górnika. Oba zespoły notowały w tej części gry sporo strat i niewiele wskazywało na to, by bezbramkowy wynik widniejący na zegarze miał się zmienić. Tymczasem w 39. minucie Paweł Sasin dośrodkował z prawego skrzydła, Mariusz Magiera nie przeciął podania, Lenarcik został w bramce, a nabiegający Michał Goliński lekko trącił piłkę, która wpadła do siatki. Szansę na wyrównanie miał cztery minuty później Przemysław Zdybowicz, który po efektownym zagraniu piętką od Łukasza Wrońskiego, strzałem z ostrego kąta trafił w boczną siatkę. Do przerwy 1:0 dla miejscowych.
Dwie minuty po zmianie stron sygnał do ataku dał ponownie Zdybowicz, który odważnym uderzeniem z 25 metrów próbował zaskoczyć Macieja Gostomskiego. W tym momencie wydawało się, że GKS ruszy do przodu i być może znajdzie sposób na defensywę Górnika. Nic z tego. W 60. minucie Bartosz Śpiączka wykorzystał serię błędów biało-zielono-czarnych i strzałem głową podwyższył na 2:0. Zaczęło się od dośrodkowania z lewej strony Leândro, któremu zbyt wiele miejsca zostawił Waldemar Gancarczyk. Mateusz Szymorek dał się przeskoczyć napastnikowi gospodarzy, a Paweł Lenarcik wzrokiem odprowadził piłkę zmierzającą do bramki. Bełchatowianie domagali się jeszcze odgwizdania faulu na Szymorku, lecz sędzia uznał, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Wtedy było już widać, że z piłkarzy GKS-u „zeszło powietrze”. Wynik spotkania ustalił siedem minut później Michał Goliński, wykorzystując katastrofalny błąd naszej obrony i z bliska posyłając piłkę do bramki GKS-u. Dobijanie Brunatnych trwało nadal, ale czwarty gol zdobyty przez Wojciechowskiego nie został uznany. Do końca spotkania honorowego gola szukał wprowadzony w przerwie Patryk Makuch, a nawet Mateusz Szymorek, ale miejscowi nie pozwolili naszej drużynie na choćby jedno trafienie.
Górnik Łęczna – GKS Bełchatów 3:0 (1:0)
Bramki: Paweł Sasin 38, Bartosz Śpiączka 60, Michał Goliński 67
Górnik Łęczna: Maciej Gostomski – Paweł Sasin, Paweł Baranowski, Tomasz Midzierski, Leândro – Michał Goliński (90. Karol Struski), Adrian Cierpka, Marcin Stromecki (85. Bartłomiej Kalinkowski), Paweł Wojciechowski (78. Przemysław Banaszak), Serhij Krykun (90. Aron Stasiak) – Bartosz Śpiączka (90. Igor Korczakowski)
GKS Bełchatów: Paweł Lenarcik – Marcin Sierczyński, Seweryn Michalski, Mariusz Magiera, Mateusz Szymorek – Szymon Łapiński (46. Patryk Makuch), Waldemar Gancarczyk, Michał Pawlik, Damian Hilbrycht (65. Dawid Flaszka), Łukasz Wroński (79. Damian Warnecki) – Przemysław Zdybowicz (65. Bartłomiej Eizenchart)
Żółte kartki: Stromecki – Michalski, Sierczyński
Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn)
Widzów: 940