Antagonistyczny pojedynek ze Stalą Mielec z koncernem PGE w tle. Zapowiedź!

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Sobotni mecz w Mielcu będzie dla piłkarzy GKS-u kolejną batalią o ligowe punkty. Dla ludzi związanych z Bełchatowem, z kopalnią, a w szczególności z klubem, będzie jednak czymś więcej. Nie jest bowiem tajemnicą, że od tego sezonu (po raz pierwszy w ponad czterdziestoletniej historii!), pieniądze wypracowane w dużej mierze przez KWB Bełchatów kierowane są m.in. do Stali Mielec, podczas gdy GKS został bez sponsora strategicznego. Energia wytwarzana przez PGE zapewnia 40% krajowej produkcji, a koncern oprócz Stali Mielec finansuje również Spójnie Stargard (koszykówka), Atom Trefl Sopot (siatkówka), Vive Kielce (piłka ręczna) i kilka innych podmiotów, ze Stadionem Narodowym włącznie. Ktoś może powiedzieć, że Bełchatów nie ma nic do gadania i PGE będzie sponsorem tam, gdzie zadecydują włodarze zasiadający przy ul. Mysiej 2 w Warszawie. Ot, nasza polityka (sic!). Skoro więc nie mamy politycznej siły przebicia, pokażmy swoją wyższość na boisku. GKS, zawsze ku zwycięstwu!

OPIS RYWALA

Stal Mielec założono 10 kwietnia 1939 roku. Drużyna zdążyła rozegrać cztery spotkania, po czym wybuchła II Wojna Światowa i piłka nożna zeszła na dalszy plan. Po wojnie klub przyjął nazwę RKS PZL Zryw. Zespół prężnie się rozwijał i piął w górę po szczeblach powojennych rozgrywek ligowych. Duży wpływ na to miała Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego, która „zatrudniała” piłkarzy. W 1955 roku klub z Mielca po raz pierwszy awansował do II ligi, natomiast pięć lat później zadebiutował w Ekstraklasie. Ich premierowy mecz z ŁKS (1:1) w najwyższej klasie rozgrywkowej obserwowało 15 000 widzów. Pierwsza próba podbicia piłkarskiego PRL-u trwała dwa sezony, a dokładniej 1,5 roku. W 1962 roku reformowano bowiem ligę, przechodząc na system jesień-wiosna, i mistrza kraju miały wyłonić tylko mecze z pierwszej części roku. Stal zajęła ostatnie miejsce w swojej grupie i wraz z Cracovią spadła do II ligi. Rok 1967 przyniósł kolejny spadek. Zagubiona Stal odbudowała się dopiero w sezonie 1968/69, w którym zanotowała awans do II ligi, by w kolejnym roku ponownie świętować awans. Trzeci sezon w elicie „biało-niebiescy” zakończyli na 10. miejscu. Barw mieleckiego klubu bronili wówczas m.in.: Grzegorz Lato, Włodzimierz Gąsior, Henryk Kasperczak i Franciszek Smuda. W sezonie 1971/72 trzech punktów Stali zabrakło do wicemistrzostwa, ale najlepsze miało dopiero nadejść. W sezonie 1972/73 Stal sięgnęła po pierwsze mistrzostwo Polski! Ponadto Grzegorz Lato został królem strzelców rozgrywek (13 bramek). Mielczanie w kolejnych sezonach nie opuszczali ligowej czołówki, stając się piłkarską wizytówką Podkarpacia. W 1976 roku, będąc wicemistrzem kraju piłkarze „biało-niebieskich” dotarli do ćwierćfinału Pucharu UEFA, odpadając dopiero po dwumeczu z Hamburger SV. Najgoręcej w Mielcu wspomina się jednak przegraną batalię w I rundzie Pucharu Europy z Realem Madryt w 1976 roku. Przez kolejne siedem lat Stal dwa razy kończyła sezon na najniższym stopniu podium, a w 1983 roku na dwa lata pożegnała się z I ligą. Lata 1984-1988 przyniosły awans, spadek oraz ponowną promocję do I ligi. W Ekstraklasie utrzymywali się do 1996 roku. Po spadku z Ekstraklasy w klubie zaczęły się problemy finansowe – rozwiązano podpisaną dwa lata wcześniej umowę z przedsiębiorcą Thomasem Mertelem, który miał być sponsorem Stali. 12 czerwca 1997 roku klub zniknął z piłkarskiej mapy Polski… Nową księgę w historii Stali Mielec rozpoczęto zapisywać już 4 czerwca – czyli przed oficjalnym rozwiązaniem drużyny piłkarskiej. Z inicjatywy trenerów oraz działaczy utworzono stowarzyszenie Mielecki Klub Piłkarski „Mielec”. Pierwszym sukcesem nowego tworu był awans do IV ligi. W 2003 roku przyjęto nazwę FKS Stal Mielec. W 2008 roku drużyna zanotowała awans do zreformowanej III ligi. Sześć lat później grała już w II lidze, a w sezonie 2016/17 Stal powróciła na zaplecze Ekstraklasy. Rozpoczęli spokojnie, od 10. miejsca, by rok później zająć miejsce dwa szczebelki wyżej. W ubiegłym sezonie do końca walczyli o awans, lecz ostatecznie zakończyli sezon za plecami Rakowa i ŁKS-u. W obecnych rozgrywkach podopieczni Artura Skowronka wygrali pięć spotkań, jedno zremisowali, a w trzech musieli uznać wyższość rywali. Obecnie zajmują 6. miejsce.

HISTORIA POJEDYNKÓW

Kiedy GKS Bełchatów po raz pierwszy mierzył się z mielecką Stalą, Mariusz Magiera miał dwa lata i był jedynym z dziś występujących przy S3 piłkarzy, którzy byli wówczas na świecie. W czwartek 29 października 1986 r. na bełchatowskim stadionie, trzecioligowy GKS pokonał ekstraklasową Stal 2:0 w 1/8 finału Pucharu Polski. Wcześniej „Brunatni” odprawili kolejno: Wartę Sieradz (2:0), Ślęzę Wrocław (2:0), Gwardię Warszawa (2:1) i Motor Lublin (2:0). W meczu ze Stalą, w której występowali wówczas, m.in. napastnik Marek Filipczak (mistrz Polski z Widzewem Łódź 1981/82), obrońca Piotr Czachowski (późniejszy 45-krotny reprezentant Polski), pomocnik Tomasz Tułacz (dziś szkoleniowiec Puszczy Niepołomice) czy pomocnik Krzysztof Tochel (trener „Brunatnych” w sezonie 2001/02), bełchatowianie stawiani byli na straconej pozycji. A jednak! Po dwóch golach Wiesława Berenta (78 i 86 minuta), sprawili największą, na tym etapie rozgrywek niespodziankę. Warto więc przypomnieć skład, jaki do boju posłał trener GKS-u Czesław Fudalej:

Wiesław Surlit – Jarosław Kukulski, Mariusz Romański, Marek Szarpak, Grzegorz Banaś – Wiesław Mak (72. Ryszard Mikulski), Krzysztof Żymańczyk, Edward Flis (46. Jan Cukiernik), Leszek Fajek – Wiesław Berent, Mirosław Sajewicz.

Niestety piękna przygoda górniczego klubu z Pucharem Polski, zakończyła się po ćwierćfinałowym dwumeczu z Wisłą Kraków. Okazało się za to, że na kolejne starcie z mielczanami kibice GKS-u musieli poczekać zaledwie dziesięć miesięcy, ponieważ „Brunatni” w cuglach wygrali rozgrywki III ligi (dzisiejszej II ligi), natomiast Stal, kończąc rozgrywki na 15. miejscu w I lidze (Ekstraklasie), kolejny sezon (1987/88) zmuszona była grać o szczebel niżej. 30 sierpnia 1987 r. doszło więc do pierwszego pojedynku ze Stalą – tym razem – o ligowe punkty. Mecz rozegrano w ramach 4. kolejki, a zmagania obu zespołów na stadionie przy S3 śledziło 7000 widzów! Spadkowicz wziął rewanż za zeszłoroczną porażkę w PP i zwyciężył 2:1, prowadząc już po 33. minutach dwoma golami. Co prawda jeszcze przed przerwą górnicy zdobyli gola kontaktowego, którego autorem był Zbigniew Gajewski, lecz na wyrównanie zabrakło już sił i argumentów. Skład GKS-u prezentował się wówczas następująco:

Wiesław Surlit – Edward Flis, Mariusz Romański, Jacek Drapiński, Grzegorz Banaś – Wiesław Mak (46. Leszek Fajek), Zbigniew Karolak, Krzysztof Surlit, Zbigniew Gajewski, Zbigniew Karbownik – Wiesław Berent (75. Ireneusz Marchwiński).

Stal od początku rozgrywek demonstrowała wyższy poziom od pozostałych drużyn, przegrywając w całym sezonie 1987/88 zaledwie dwa spotkania. Drugą w tabeli Wisłę Kraków wyprzedziła aż o 8 punktów. Z kolei GKS dzielnie bił się o pozostanie w szeregach drugoligowców i 2 kwietnia 1988 r. urwał faworyzowanej Stali jeden punkt, remisując w Mielcu 0:0. Ostatecznie „Brunatni” utrzymali się w lidze po barażach, zaś „biało-niebiescy” po roku nieobecności, powrócili do I ligi. Jak się później okazało, rozpoczęli w ten sposób swój ostatni jak na razie „pobyt” w Ekstraklasie, który trwał 8 lat. W sezonie 1995/96, kiedy klub z Podkarpacia powoli „gasł” na piłkarskiej mapie Polski, beniaminek z Bełchatowa, rozgrywający swój premierowy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, raczkował na „piłkarskich salonach”. 14 października 1995 r. w 12. kolejce obie drużyny stanęły naprzeciw siebie. A tak prezentował się bilet zakupiony na to spotkanie:

Spotkanie było zacięte i trzymało w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy już w 8. minucie objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu Berensztajna z rzutu wolnego, Zbigniew Grzesiak zgrał piłkę na siódmy metr do Roberta Rogana, który stojąc tyłem do bramki nie miał możliwości oddania strzału. Wycofał więc futbolówkę do nadbiegającego Jarosława Chwiałkowskiego, a ten uderzeniem z pierwszej piłki pokonał Bogusława Wyparłę. Bełchatowianie ani myśleli na tym poprzestać. Atakowali nadal, lecz wszelkie dośrodkowania padały łupem mieleckich obrońców. W 18. minucie dość nieoczekiwanie padło… wyrównanie. Sylwester Szkudlarek pilnujący Bogusława Cygana, poślizgnął się i nie przejął piłki. Najlepszy strzelec gości podał wzdłuż linii pola karnego, Janusz Czyrek skupił na siebie uwagę Waldemara Tęsiorowskiego i Jacka Pieniążka, sprytnie przepuszczając piłkę do Pawła Kloca, który płaskim strzałem pokonał Konrada Paciorkowskiego. Utrata tej bramki nie zraziła „Brunatnych”, którzy dążyli do zdobycia drugiego gola. Swoje okazje mieli Grzesiak i Berensztajn, ale Wyparło nie dał się zaskoczyć. W 39. minucie fatalny błąd popełnił Artur Lamch, który wychodząc z kontrą zagrał piłkę wprost pod nogi… Janusza Czyrka. Ten szybko wymienił się podaniem z Rafałem Rutą i po chwili stanął „oko w oko” z bramkarzem GKS-u. Bełchatowianie próbowali zastawić pułapkę ofsajdową, lecz było już po prostu za późno. Stal objęła prowadzenie, którego nie oddała do końca meczu. „Przegląd Sportowy” zatytułował relację z meczu: „Głupie bramki”, natomiast „Tydzień bełchatowski” w nagłówku napisał: „Dobry wujek”. Kto był wówczas na stadionie, ten pamięta w jak kuriozalnych okolicznościach GKS tracił gole. Ci zaś, którzy nie widzieli, mogą się o tym przekonać, oglądając skrót z Magazynu piłkarskiego „GOL”:

https://www.youtube.com/watch?v=og0w5BBtznY

Rundę jesienną Stal zakończyła na 12. miejscu, zaś „Brunatni” byli czerwoną latarnią ligi, tracąc do mielczan aż 13 oczek! Wiosną każdy mecz dla GKS-u był więc spotkaniem o „być albo nie być”. Na rewanż do Mielca podopieczni Krzysztofa Pawlaka jechali po dwóch porażkach z rzędu z Legią (0:1) i Widzewem (0:5). To było jednak nic w porównaniu z wiosennymi wynikami Stali, która przegrała siedem meczów, a trzy zremisowała. Cztery dni wcześniej drużyna dowodzona z ławki przez Leszka Brzezińskiego przełamała się wygrywając wysoko w Olsztynie ze Stomilem (4:1), więc do pojedynku z „Brunatnymi” mielecki zespół przystępował podbudowany. Sytuacja w ligowej tabeli była napięta, ponieważ Stal zajmowała 16. miejsce z 28 punktami, natomiast GKS był o jedną lokatę niżej i tracił do mielczan dwa „oczka”. 15 maja 1996 r. mogło się więc okazać, że jedni bądź drudzy pogrzebią swoje szanse na utrzymanie w Ekstraklasie. Spotkanie w Mielcu okrzyknięto „meczem prawdy” i jak się później okazało, było jednym z najdramatyczniejszych w historii górniczego klubu. Zobaczcie sami:

Chyba mało kto przypuszczał, że na kolejne starcie ze Stalą Mielec, kibice „Brunatnych” będą musieli poczekać aż 23 lata. Do tej pory bilans wszystkich spotkań z dwukrotnymi mistrzami Polski wygląda następująco: dwa zwycięstwa GKS-u, jeden remis i dwie porażki. Bramki: 8:7 dla GKS-u.

SYTUACJA W GKS

Po druzgocącej porażce w Chojnicach, trener Artur Derbin zapowiedział, że ma „nowe pomysły, które zaczyna wdrażać, aby jego piłkarze zaczęli pracować tak, by GKS był już nieco inną drużyną”. Do meczu w Mielcu „Brunatni” odbędą w sumie sześć treningów, a po piątkowej odprawie z analizą oraz wspólnym obiedzie, meczowa „dwudziestka” wyjedzie na zgrupowanie. Nieco poprawiła się sytuacja kadrowa, ponieważ do zajęć z drużyną powrócił Dawid Flaszka, który w spotkaniu z Odrą Opole doznał złamania kości śródręcza. Wciąż indywidualnie z fizjoterapeutą Damianem Zielińskim pracują Krzysztof Wołkowicz (złamanie palca stopy), Dawid Kocyła (uszkodzenie mięśnia czworogłowego) oraz Bartłomiej Lisowski (uraz skrętny stawu skokowego).

CIEKAWOSTKI

Jutrzejszy pojedynek ze Stalą będzie dla Mikołaja Grzelaka 40. oficjalnym meczem w barwach GKS-u, zaś Marcin Grolik „biało-zielono-czarną” koszulkę założy po raz 85. Z kolei Artur Derbin w ostatnim meczu z Chojniczanką prowadził GKS po raz 55. Życzymy kolejnych pięćdziesiątek 🙂

Stal Mielec ma w obecnym sezonie najwyższą średnią dotyczącą frekwencji: 4220 widzów na mecz. Drugi jest Radomiak (3977), trzecia Miedź (3949), a GKS Bełchatów plasuje się dokładnie w środku stawki (2437). Zestawienie zamyka drużyna… otwierająca tabelę Fortuna 1 Ligi – Warta Poznań, na mecze której przychodzi średnio… 627 kibiców.

Bełchatowianie od siedmiu spotkań czekają na wyjazdową wygraną. Ostatni komplet punktów z delegacji przywieźli pod koniec kwietnia z Rybnika. Tak długiej serii bez wygranej na obcym boisku „Brunatni” nie odnotowali od sezonu 2017/18, kiedy to – jeszcze pod wodzą Mariusza Pawlaka – przez dziesięć kolejnych wyjazdów nie potrafili pokonać swoich rywali. Po dziewięciu kolejkach obecnego sezonu GKS jest jedynym zespołem obok Chrobrego i Jastrzębia, który nie zaznał smaku zwycięstwa na obcym terenie.

Jutro dojdzie też do spotkania starych znajomych, ponieważ barw Stali Mielec bronią obecnie Mateusz Mak (na zdjęciu) i Andreja Prokić. Pierwszy z nich występował w Bełchatowie w latach 2012-2015, notując 64 mecze, 9 goli i aż 15 asyst. Drugi pojawił się przy S3 na początku sezonu 2013/14 i przez dwa lata zaliczył w sumie 42 występy, zdobył dwa gole i trzykrotnie asystował. Obaj wywalczyli z GKS awans do Ekstraklasy w 2014 roku, by rok później doznać goryczy spadku do I ligi.

Obecny trener mielczan, Artur Skowronek był jednym z trzech kandydatów na stanowisko szkoleniowca GKS-u Bełchatów w styczniu 2017 roku. Ostatecznie pracę przy S3 zaproponowano Mariuszowi Pawlakowi, który wygrał rywalizację z Rafałem Janasem i Skowronkiem. Link do tamtego artykułu znajdziecie TUTAJ.

PODSUMOWANIE

Trzeci wyjazdowy mecz z rzędu rozpocznie się jutro o godz. 17:00. Szkoda, że w związku z decyzją wydaną przez Prezydenta Miasta Mielca, Jacka Wiśniewskiego, spotkania nie obejrzy zorganizowana grupa kibiców „Torfiorzy”. Transmisji w Polsacie również nie będzie, więc sympatykom GKS-u pozostaje śledzenie tekstowej relacji w internecie. Przeciwnik pręży muskuły, zapowiadając głośno walkę o awans do Ekstraklasy, który wpisałby się w obchody 80-lecia powstania klubu. Z perspektywy „Brunatnych” fajnie by było powtórzyć środowy wynik naszego imiennika z Tychów, który zwyciężył na stadionie w Mielcu 2:1. Dla podopiecznych Artura Skowronka była to pierwsza domowa porażka od marca br., więc wskazane jest, aby „Brunatni” nie dali mielczanom rozpocząć nowej serii. W końcu cały GKS Bełchatów – od piłkarzy po kibiców – ma – pewnym „panom z krawatach” – w pojedynku ze Stalą coś do udowodnienia.