– Luksusem byłby wyjazd na zgrupowanie, ale na ten moment nie możemy sobie na niego pozwolić – mówi Rafał Ulatowski w rozmowie z GKS.net.pl.
Adam Kieruzel: W ubiegłym tygodniu piłkarze rozpoczęli przygotowania do rundy wiosennej. Jak pan ocenia pierwszą motoryczną część treningów?
Rafał Ulatowski: Na razie jest za krótko, by opowiadać czy to dobrze, czy źle. Myślę, że na chwilę obecną realizujemy cały plan. Pogoda trochę nam krzyżuje plany, bo jest zimno, boisko sztuczne jest zmrożone i nie jest to zbyt bezpieczne by rozgrywać tam mecze, ale radzimy sobie jakoś i szukamy wariantów zastępczych, także na pierwsze dni nie ma co narzekać. Wszyscy są zdrowi i bez kontuzji, a to na chwilę obecną cieszy.
– Warto szukać na siłę teraz obozu poza Bełchatowem, czy za granicą?
– Warto by poszukać obozu za granicą, a szczególnie na trawiastych boiskach z racji tej, że na trawie rozgrywamy mecze ligowe. Z kolei gdybyśmy dziś wyjechali na obóz do Turcji i grali na trawie, a po powrocie do Bełchatowa znów byśmy musieli grać na sztucznym boisku oblodzonym to pewnie nie byłoby sensu. Musimy mocno zacisnąć pasa o czym wiemy od początku rozgrywek, że z pewnych rzeczy trzeba zrezygnować. Luksusem byłby wyjazd na zgrupowanie, ale na ten moment nie możemy sobie na niego pozwolić. W związku z tym, gdy tylko pojawi się sponsor, który postanowi ufundować nam takie zgrupowanie w Polsce czy za granicą to na nie wyjedziemy, a jeśli nie to mamy też w głowach plan taki, że będziemy trenować na własnych obiektach.
– Czy brakuje panu czegoś w bazie treningowej GKS-u co byłoby zapewnione na innym zgrupowaniu w Polsce czy poza granicami kraju?
– Tak. Brakuje mi po prostu tego, by nasze boisko było wyposażone w trawę nowszej generacji. Kiedyś była to najnowsza trawa, ale postęp technologiczny idzie do przodu i dziś widzimy, że nie jest ono doskonałe. Wystarczy przymrozek i opad śniegu i już to boisko jest od środka twarde i zmrożone. Wiemy, że te trawy nowszej generacji są już przystosowane do niskich temperatur. Tego mi brakuje, ale trudno radzimy sobie w taki sposób w jaki tylko możemy.
– Jaka jest pańska recepta na zdobywanie większej liczby bramek? Zmiana taktyki czy z kolei sprowadzenie doświadczonego napastnika?
– Przede wszystkim poszukanie większej kreatywności w grze. My w tej pierwszej rundzie skupiliśmy się głównie na tym żeby przeszkadzać, żeby być dobrze zorganizowanym w defensywie. Udało nam się strzelić mnóstwo bramek po stałych fragmentach gry, ale ja sobie zdaję sprawę, że w rundzie wiosennej to nie wystarczy do tego żeby gromadzić punkty. W związku z tym, i dobór przeciwników, i ruch transferowy z Zapalacem ma nam pomóc w tym, żeby kreatywność w grze ofensywnej była większa.
– Czy klub szykuje mocniejsze wzmocnienia na rundę wiosenną?
– Dla nas priorytetem jest letnie okno transferowe, natomiast nie ukrywam, że przyjście Zapalaca jest jednym z dwóch transferów takich których byśmy chcieli dokonać. Jest jeszcze jedno nazwisko doświadczonego zawodnika o którym wiemy na razie w bardzo wąskim gronie, ale dopóki nie wiemy nic pewnego to nie chcę o tym mówić ażeby nie rozbudzać niepotrzebnych komentarzy czy apetytów kibiców.
– Daniel Gołębiewski?
– Nie skomentuję żadnego nazwiska. Ma się to wyjaśnić w najbliższych dniach.
– Kim chce pan zapełnić lukę po Jakubie Serafinie?
– Damianem Szymańskim. Wraca po długiej przerwie, jest w pełnym treningu i przypominam, że to zawodnik, który rozgrywał bardzo dobre mecze na poziomie Ekstraklasy. Kontuzja ścięgna Achillesa wyeliminowała go z gry w rundzie jesiennej. Na dziś jest zdrowy, wrócił do pełnego obciążenia i myślę, że nie powinniśmy odczuć straty Serafina, a może Szymański da jeszcze więcej radości z gry w ofensywie niż Kuba.
– Czy to Lech chciał odzyskać Serafina, czy GKS zdecydował się go oddać do drużyny mistrza Polski?
– Razem się dogadaliśmy. Spotkaliśmy się w połowie drogi. Wiedzieliśmy o tym, że Serafin będzie miał utrudnione możliwości do rozgrywania meczów, a jednym z wymogów w takich przypadkach jest to żeby zawodnik przychodzący na wypożyczenie grał jak najwięcej. Dżentelmeńska umowa między nami, a Lechem skłoniła nas do tego żebyśmy podziękowali sobie po prostu za dotychczasową współpracę i to absolutnie nie ma nic wspólnego z tym, że jesteśmy z „Serka” bardzo niezadowoleni czy nie spełniał naszych oczekiwań. Jako młodzieżowiec był w tych ważnych momentach zawodnikiem, który dawał nam komfort, że nie musieliśmy się martwić, że brakuje nam młodzieżowców.
– Czy ma pan w drużynie pozycję, którą za wszelką cenę chciałby wzmocnić?
– Ofensywa. 85 % bramek strzelonych po stałych fragmentach to nam mówi dokładnie, że ofensywa ma być tym nad czym będziemy pracować w okresie przygotowawczym i tak będzie.
– Dlaczego klub rozwiązał umowę z najlepiej zapowiadającym się zawodnikiem II drużyny Cezarym Nowińskim?
– Jestem zaskoczony tym przymiotnikiem. Przez pół roku, które ja tutaj jestem Czarek nie potwierdził swoich aspiracji ani możliwości takich, które utwierdziły by nas w przekonaniu, że może on stanowić o sile pierwszego zespołu. Stąd taka, a nie inna decyzja. Nie zapominajmy, że mamy Misiaka na tę samą pozycję, ściągneliśmy Zapalaca doświadczonego zawodnika. Czarek za pół roku nie będzie już młodzieżowcem w związku z tym trudno było blokować mu karierę i liczyć na to, że wygra rywalizację o pozycję z Zapalcem i z Misiakiem. W związku z tym postanowiliśmy podjąć taki krok.
– Na jakim etapie jest ewentualny transfer Krystiana Stolarczyka do Legionovii Legionowo? Czy piłkarze, którzy są wystawieni na listę transferową otrzymują konkretne oferty?
– Tak. Krystian Stolarczyk przebywa na testach w radomskiej Broni. Bartek Bartosiak od tygodnia przebywa na testach w MKS-ie Kluczbork, Paweł Zięba wypożyczony został do Lechii Tomaszów Mazowiecki.
– Czy przed transferem czeskiego pomocnika wiedział pan o tym, że Petr był zawieszony za stosowanie dopingu?
– Zdawaliśmy sobie z tego sprawę i wiedzieliśmy o konsekwencjach jakie mogą być z tego jeśli chodzi o opinię publiczną, ale postanowiliśmy mu zaufać, bo od momentu w którym odcierpiał karę minęło 2,5 roku, gdzie grał regularnie w czeskiej lidze i był poddawany wnikliwym kontrolom antydopingowym i nigdy nie stwierdzono żadnych przeciwwskazań do tego by mógł kontynuować swoją karierę.
– Co ma dać drużynie sparing z ekipą Warty Działoszyn? Czy nie jest to zbyt duża różnica jeśli chodzi o klasę rozgrywek?
– Warta Działoszyn, Warta Sieradz, ŁKS Łódź wszystko to zespoły trzecioligowe których potrzebujemy właśnie do tego by doskonalić rozgrywanie piłki w ofensywie. Kiedy myślimy o grze ofensywnej to trudno grać z zespołami Ekstraklasy na naszym poziomie. Z Górnikiem Zabrze czy Lechem Poznań, bo te właśnie drużyny chciały z nami grać, możemy doskonalić grę w defensywie, bo w ofensywie byłoby ciężko. Natomiast te zespoły trzecioligowe są wybrane w tym kontekście żeby było widać ewentualny postęp jaki robimy w grze w ofensywie.
– Czy w pańskiej ocenie GKS zrobił krok w kierunku awansu do Ekstraklasy za rok czy też dwa lata? W czym pan to dostrzega?
– Uważam, że za rok tak. Jesteśmy dłużej ze sobą, rozumiemy się o wiele lepiej przede wszystkim cały czas podkreślam to, że współpraca z prezesem klubu jak i dyrektorem sportowym zmierza cały czas do przodu. Rozumiemy się bez słów, wiemy o co gramy i marzy się nam by Ekstraklasa znów zawitała w Bełchatowie. Cel się nie zmienia. Na pewno za rok czy za dwa będziemy mocno bić się o ten awans. Dostrzegam ten krok przede wszystkim w organizacji klubu. W tym, że nie mamy na ten moment żadnych problemów organizacyjnych, że pomału spłacamy dług jaki nasz klub miał i to między innymi dzięki działaniom prezesa i dyrektora. W jakiś sposób bilansujemy się na bieżąco. To, że udaje nam się kontraktować doświadczonych zawodników typu: Zapalac, Cverna, Kuban świadczy o tym, że oni mają być kręgosłupem zespołu walczącego o Ekstraklasę. Przy nich młodzi zawodnicy mają się uczyć. Cverna to ostoja defensywy. Kuban środkowy pomocnik albo i też boczny obrońca. Mam nadzieję, że Zapalac również da tą jakość z przodu, ale potrzebujemy dobrego napastnika, który gdzieś tam będzie częściej wykańczał okazje. Ma być on również nauczycielem dla Stanisławskiego, Gierszewskiego i Demianiuka, albo któryś z młodych graczy będzie musiał udźwignąć tą odpowiedzialność.